logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Ludzki umysł polem walki wojny kognitywnej

Adam Paweł OLECHOWSKI | 8 marca 2024
Tomasz HOŁUJ, "Before Nothing", technika mieszana na płótnie, 1987 (fragment)

Współczesny pisarz rosyjski Wiktor Pielewin w swojej powieści Transhumanism inc. przedstawił wizję społeczeństwa przyszłości, w którym ponadnarodowa korporacja Transhumanism Inc. steruje ludzkimi myślami, kreując zarówno w umysłach elit, jak i przeciętnych ludzi pożądany przez siebie obraz rzeczywistości. Niestety, dystopijna wizja Pielewina zdaje się bliska urzeczywistnienia. Przez strategów i teoretyków sztuki wojennej opracowywana jest bowiem koncepcja wojny kognitywnej lub inaczej świadomościowej. Pojawiają się jednak opinie, iż tego typu wojna jest już prowadzona w Ukrainie. Warto więc bliżej przyjrzeć się wojnie kognitywnej.

Najprościej rzecz ujmując, celem wojny kognitywnej jest zamknięcie zarówno pojedynczych ludzi, jak i całego zaatakowanego społeczeństwa w wykreowanej przez agresora bańce informacyjnej. Niektórzy teoretycy nauk wojennych uważają, iż wojna kognitywna różni się od wojny psychologicznej tylko szerokim wykorzystaniem techniki informatycznej i teleinformatycznej. Jest to jednak pogląd zbyt uproszczony. W wojnie kognitywnej, oprócz narzędzi cybernetycznych, szerokie zastosowanie znajdują inne metody oraz techniki manipulacji świadomością i ingerencji w procesy poznawcze człowieka – także te z zakresu neurologii. W opracowaniach NATO mowa jest jeszcze o narzędziach informacyjnych, psychologicznych i socjotechnicznych. Do tego dodać można środki psychoaktywne oraz narzędzia psychotroniczne.

Wspomniane narzędzia psychotroniczne to m.in. urządzenia pozwalające za pomocą fal elektromagnetycznych lub dźwiękowych przejąć kontrolę nad ludzkimi myślami i zachowaniami. Prace nad tego typu bronią prowadzone były m.in. w ZSRR, Rosji, Wielkiej Brytanii i USA. W ich wyniku opracowano (stosowane także przez polską policję) urządzenie dźwiękowe dalekiego zasięgu LRAD. Emituje ono fale dźwiękowe, które wywołują u odbiorców nieprzyjemne reakcje, np. lękowe, i tym samym wpływają na ich zachowanie. W ramach prac nad bronią psychotroniczną prowadzone były także badania nad stworzeniem połączeń mózg–mózg, czyli inaczej mówiąc nad telepatią. Dla racjonalistów zaskoczeniem może być fakt, iż tego typu badaniami zajmowały się w ramach rządowych programów poważne instytuty naukowe. Przykładem może być realizowany w latach 1978–1995 amerykański program badań nad zjawiskami paranormalnymi Stargate.

Nieco szerzej wojnę kognitywną postrzegają Rosjanie. Według ich definicji polega ona na zastosowaniu dezinformacji, środków politycznych, ekonomicznych, humanitarnych i innych niemilitarnych przedsięwzięć, m.in. oddziaływania informacyjno-psychologicznego, w celu kształtowania wewnętrznych procesów politycznych w kraju przeciwnika. W jej ramach Rosjanie będą generować lub podsycać w atakowanym państwie wewnętrzne konflikty oraz niezadowolenie jego obywateli z władz państwowych. Ciekawe, że podobne działania opisał w latach 70. XX w. rosyjski emigracyjny teoretyk sztuki wojennej Jewgienij Messner. Według niego sukces w tych działaniach można osiągnąć, zastępując uznawane w atakowanym państwie autorytety moralne tzw. autorytetami amoralnymi, tj. demagogami i hochsztaplerami różnego rodzaju, ubierającymi się w szaty dobroczyńców narodu.

Zarówno stratedzy z NATO, jak i Rosjanie zgodni są co do tego, iż większość operacji wojny kognitywnej prowadzonych będzie w cyberprzestrzeni. Szerokie zastosowanie znajdą zaś w nich media społecznościowe oraz algorytmy sztucznej inteligencji. Za pomocą mediów społecznościowych rozpowszechniane będą niesprawdzone, niepełne lub zupełnie nieprawdziwe wiadomości, tzw. fake newsy. Sztuczna inteligencja będzie natomiast nie tylko generowała i powielała te zafałszowane wiadomości, lecz również segregowała docierające do nas informacje. Tym samym zamykać nas będzie w przygotowanej przez agresora bańce informacyjnej.

Jak już wspomniano, głównym orężem w wojnie kognitywnej będą media społecznościowe. Ich znaczenie wynika nie tylko z rosnącej popularności, jaką cieszą się one we współczesnych społeczeństwach. Ważne jest to, że w czasie rzeczywistym dostarczają one informacji bezpośrednio z miejsca zdarzenia. Przykładem mogą być zamieszczane na różnych platformach internetowych krótkie filmiki z walk w Ukrainie i w Strefie Gazy. Filmiki te (oprócz przekazu informacyjno-propagandowego) niosą w sobie także pewien ładunek emocjonalny, który niejako ukierunkowuje myśl odbiorcy w pożądanym przez nadawcę kierunku. W dodatku odbiorca odnosi wrażenie, iż osobiście uczestniczy w danym wydarzeniu, tym samym otrzymując najświeższą informację z pierwszej ręki. Niestety, jest to wrażenie złudne. Wiele z tych filmików oraz innych materiałów rzekomo pochodzących od znajdującego się bezpośrednio „w ogniu wydarzeń” bezstronnego obserwatora lub ich uczestnika jest tak naprawdę dziełem wysokiej klasy specjalistów z zakresu komunikacji społecznej, którzy w swej pracy wspierani są przez algorytmy sztucznej inteligencji. To właśnie dzięki tym algorytmom można wygenerować chwytający za serce, ale daleki od prawdy filmik lub włożyć w usta polityka, dowódcy wojskowego czy uczestnika danego zdarzenia nigdy niewypowiedziane przez niego słowa.

O wykorzystaniu w wojnie kognitywnej mediów społecznościowych zadecydowały także pewne mechanizmy psychologiczne. Zgodnie z jednym z nich, z reguły szukamy towarzystwa osób podobnie do nas myślących. W internecie o ich dobór zatroszczą się śledzące nas i analizujące nasze zainteresowania algorytmy SI. Upodabniający się do nas zręczny manipulator może przy pomocy sugestii wpłynąć na nasze postawy, zachowania, a nawet wyznawane poglądy. W prowadzonej za pomocą mediów społecznościowych psychomanipulacji duże znaczenie ma także to, iż łatwiej ulegamy wpływom osób i grup, które są dla nas atrakcyjne. Potwierdzeniem tego może być duża popularność tzw. influencerów, którzy przeciętnemu odbiorcy imponują swym rzekomym bogactwem, wyrobieniem towarzyskim lub pseudowiedzą, np. z zakresu dietetyki lub medycyny naturalnej. Nie bez znaczenia jest także fakt, że wielu z nas jest konformistami i bezrefleksyjnie podporządkowuje się opinii większości. W internecie tą opiniotwórczą większością mogą być działające w oparciu o sztuczną inteligencję boty, które zasypią lajkami (polubieniami) pożądane przez nadawcę propagandowego komunikatu opinie.

Z przytoczonego opisu funkcjonowania mediów społecznościowych można wyciągnąć wniosek, iż poza spersonalizowaniem przekazu, wytworzeniem olbrzymiego, utrudniającego właściwą orientację w poruszanym problemie szumu informacyjnego oraz szerokim wykorzystaniem technik cyfrowych wojna kognitywna nie różni się praktycznie od swojej poprzedniczki – wojny psychologicznej. Jest to jednak, jak zaznaczono na wstępie, pogląd uproszczony. Bardziej adekwatne będzie stwierdzenie, iż wojna kognitywna wyewoluowała z wojny psychologicznej, stanowiąc obecnie jej wyższą formę. Ewolucja, jak wiadomo, zachodzi stosunkowo powoli i wyższa forma podlegającego ewolucji organizmu / systemu może na pierwszy rzut oka niewiele się różnić od jego pierwotnej wersji. Często rzecz jest bowiem w pozornie nieistotnych szczegółach. W przypadku wojny kognitywnej tym szczegółem jest wykorzystanie w jej prowadzeniu osiągnięć neurobiologii i neuropsychologii. Jak na razie ogranicza się to do neurolingwistyki oraz do wykorzystania środków psychoaktywnych i wspomnianych już broni psychotronicznych. Wizje planujących przyszłe wojny kognitywne strategów sięgają jednak o wiele dalej. Ważną rolę w tych wizjach odgrywa… transhumanizm. Uczynienie z umysłu ludzkiego pola walki związane jest bowiem, jak na ironię, z poprawą funkcjonowania ludzkiego mózgu.

Już dziś w wiodących państwach świata prowadzone są prace nad żołnierzem przyszłości. Testowane są, a w niektórych przypadkach nawet wdrażane, różnego rodzaju systemy elektroniczne oraz egzoszkielety ułatwiające żołnierzowi funkcjonowanie w złożonej rzeczywistości współczesnego pola walki. Stratedzy pragną jednak czegoś więcej. Tym czymś są wszczepione do żołnierskiego mózgu mikroczipy. Dzięki nim żołnierz przyszłości, a w zasadzie już cyborg, może uzyskać wiele potrzebnych na polu walki zdolności, np. możliwość widzenia w ciemności, lepszy słuch czy zdolność szybkiego skupienia uwagi na kilku wydarzeniach na raz i ich szybkiej analizy.

Jak to zwykle bywa z technologiami militarnymi, wcześniej lub później trafią one „do cywila”. Zainteresowanie ulepszeniem funkcjonowania ludzkiego mózgu za pomocą czipów może być wbrew pozorom bardzo duże. Wśród zainteresowanych podmiotów znajdą się nie tylko marzący o zostaniu supermanami ludzie, lecz firmy także pragnące wyeliminować konkurencję lub realizujące złożone zadania, wymagające specyficznych predyspozycji psychicznych. Oprócz tego czipowanie ludzkich mózgów może być przeprowadzane także ze względów medycznych jako jedna z procedur / metod leczenia schorzeń neurologicznych. Już dziś niektóre z nich, np. choroba Parkinsona, są leczone przy pomocy głębokiej stymulacji mózgu (deep brain stimulation – DBS). Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, iż te – rodem ze spiskowych teorii – transhumanistyczne działania mogą stanowić poważne zagrożenie dla ludzkiego umysłu. Nawet najbardziej zabezpieczone przed niepożądanym dostępem czipy mogą bowiem przecież zostać zhakowane przez uzdolnionych hakerów przeciwnika. Pokusa kontroli myśli własnego społeczeństwa może pojawić się także i u demokratycznie wybranych władz. Trawestując Laokoona można rzec: strzeżcie się „transhumanistów”, szczególnie wtedy, gdy chcą ulepszyć ludzi! Ulepszenie to może bowiem skończyć się tym, iż nasze umysły zostaną zamknięte w bańce. Informacyjnej bańce, która zostanie przygotowana specjalnie dla nas. Miejmy jednak nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zechce podać nam czerwoną tabletkę[1].

Wojna kognitywna jest już rzeczywistością. Jak na razie niewiele różni się ona od swojej poprzedniczki – wojny psychologicznej. Rozwój nauki i techniki niewątpliwie przyczyni się jednak do dalszego udoskonalania jej form i metod prowadzenia. Jeżeli w porę się nią nie zainteresujemy i nie podejmiemy stosownych działań na rzecz jej ograniczenia, możemy ocknąć się w Matriksie. Ziści się też opisywana przez Pielewina dystopia. Dlatego już dziś powinniśmy podjąć działania na rzecz ograniczenia niszczycielskiej mocy wojny kognitywnej. Destruktywny wpływ mediów społecznościowych możemy ograniczyć, ucząc dzieci już od najmłodszych lat korzystania z internetu i umiejętności odfiltrowywania z szumu informacyjnego pożytecznych informacji.

Trudniejszą sprawą jest transhumanistyczna ingerencja w funkcjonowanie ludzkiego mózgu. Nie można bowiem zabronić tego typu badań, ponieważ służą one także leczeniu niektórych schorzeń neurologicznych, przywróceniu wzroku lub słuchu. W tym przypadku konieczne jest nałożenie na nie ograniczeń prawnych, uniemożliwiających wykorzystanie w celach wojennych (np. dla tworzenia superżołnierzy) oraz ograniczenie lub zakazanie badań związanych z manipulacją ludzką świadomością. Oczywiście same ograniczenia prawne nie wystarczą. Konieczny jest nadzór nad ich przestrzeganiem. Nadzór ze strony obywateli, świadomych zagrożeń, ale nieulegających przy tym teoriom spiskowym. Nie pozwólmy nikomu kontrolować naszych myśli i kształtować nam rzeczywistości!

Pocieszające może być to, iż pewne procesy zachodzą niezależne od woli nawet najbardziej wpływowych decydentów. Niemożliwe jest też, nawet w warunkach współczesnej wojny kognitywnej, narzucenie wszystkim tego, co mają myśleć.

[1] Nawiązanie do filmu Matrix (reż L.L. Wachowski), w którym główny bohater, Neo, budzi się z Matriksa do rzeczywistości po zażyciu podanej mu przez Morfeusza czerwonej tabletki.

Dr Adam Paweł Olechowski jest oficerem rezerwy Wojska Polskiego, nauczycielem akademickim specjalizującym się w naukach o bezpieczeństwie oraz dziennikarzem.

Artykuł ukazał się w numerze 2/2024 „Res Humana”, marzec-kwiecień 2024 r.

Zob. także:
Wojna w przestrzeni informacyjnej
Sztuczna inteligencja w służbie Marsa

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.