Exposé w cieniu gaśnicy
Jeśli ktoś miał złudzenia, że zmiana władzy w Polsce dokona się gładko i bezproblemowo, bardzo głęboko się mylił. Ustępujący dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego zaserwował Polakom pełne exposé i parę godzin nudnych pytań do swojego premiera (który nie miał żadnych szans na zdobycie większości), a kolejne exposé, już prawdziwego premiera Donalda Tuska, zostało zakłócone bezprecedensową akcją posła Grzegorza Brauna z Konfederacji. Użycie gaśnicy podczas dorocznej sejmowej uroczystości święta Chanuki było aktem terrorystycznym – w zasięgu agresora pozostawały kobiety i dzieci, na ludnym korytarzu mogła wybuchnąć panika. A to, co Braun wygłosił następnie z trybuny, było już tak ohydne, jakby wdarła się na nią Czarnia Sotnia. Reakcja Izby nie mogła być inna, jak potępienie, a prezydium Sejmu i marszałek Szymon Hołownia szybko podjęli odpowiednie decyzje. Wykluczono Brauna z obrad, zapewne straci immunitet, nałożono nań dotkliwą karę finansową. Oraz natychmiast skierowano wniosek do prokuratury, gdzie jego czyn będzie rozpatrywany „w świetle art. 119, 157, 195 i 257 kodeksu karnego”. Niemniej jednak gaśnica poszła w świat i pokazała ten żałosny antysemicki wyczyn jako swoiste signum temporis polskiego życia politycznego.
Mieliśmy na Wiejskiej do czynienia z dwoma exposé, kompletnie odmiennymi w formie i treści. Morawiecki postanowił wygłosić mowę w oparciu o swoje dotychczasowe telewizyjne prezentacje osiągnięć rządu Zjednoczonej Prawicy; uważni słuchacze mogli wyłapać nieusunięte z wygłaszanego tekstu takie słowa jak „slajd” czy „prezentacja”. Był to smutny solowy występ premiera na finale ośmioletnich rządów prawicy, w którym nie uczestniczyli posłowie nowej koalicji. Premier mówił drewnianym głosem, nie wierząc, że uda mu się zdobyć poparcie Izby – i nie pomogło nawet 190 pytań zadanych mu w debacie przez własnych posłów. Za dwutygodniowym rządem było 190 posłów, przeciw 241 i prawica przeszła do opozycji.
Odmienne były wyniki głosowania na zgłoszonego w drugim konstytucyjnym kroku Donalda Tuska: otrzymał 248 głosów za i 201 przeciw. Towarzyszyły temu wyborowi okrzyki prawicy Do Berlina!, ale samego siebie przebił prezes Jarosław Kaczyński. Bez trybu oznajmił Tuskowi z trybuny: Pan jest niemieckim agentem – i ten incydent mógł być tylko zapowiedzią dalszych wydarzeń. Poranne exposé premiera Tuska było wygłoszone tak, jak polityk mówi zazwyczaj do ludzi. Dialogowo, obrazowo, kiedy trzeba konkretnie i precyzyjnie, innym razem na wysokim diapazonie emocji. Tak było, kiedy premier zaczął czytać List Szarego Człowieka, czyniąc z niego motto swojego wystąpienia. Ale to, co uderzało w narracji Tuska, to akcent na pomoc Ukrainie i na odbudowę pozycji Polski w UE. Sprawy bardziej szczegółowe zeszły na dalszy plan, choć premier zapowiedział, że będzie co miesiąc sprawozdawać ludziom realizację 100 konkretów na 100 dni. Jego rząd otrzymał zaufanie Izby 248 głosami za i 201 przeciw.
***
LIST SZAREGO CZŁOWIEKA
„Protestuję przeciwko ograniczaniu przez władze wolności obywatelskich.
Protestuję przeciwko łamaniu przez rządzących zasad demokracji, w szczególności przeciwko zniszczeniu (w praktyce) Trybunału Konstytucyjnego i niszczeniu systemu niezależnych sądów.
Protestuję przeciwko łamaniu przez władzę prawa, w szczególności Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Protestuję przeciwko temu, aby ci, którzy są za to odpowiedzialni, podejmowali jakiekolwiek działania w kierunku zmian w obecnej konstytucji – najpierw niech przestrzegają tej, która obecnie obowiązuje.
Protestuję przeciwko takiemu sprawowaniu władzy, w którym osoby na najwyższych stanowiskach w państwie realizują polecenia wydawane przez bliżej nieokreślone centrum decyzyjne, nieponoszące za swoje decyzje odpowiedzialności. Protestuję przeciwko takiej pracy w Sejmie, kiedy ustawy tworzone są w pośpiechu, bez dyskusji i odpowiednich konsultacji, często po nocach, a potem muszą być prawie od razu poprawiane.
Protestuję przeciwko marginalizowaniu roli Polski na arenie międzynarodowej i ośmieszaniu naszego kraju.
Protestuję przeciwko niszczeniu przyrody szczególnie przez tych, którzy mają ją chronić (wycinka Puszczy Białowieskiej i innych obszarów cennych przyrodniczo, forowanie lobby łowieckiego, promowanie energetyki opartej na węglu).
Protestuję przeciwko dzieleniu społeczeństwa, umacnianiu i pogłębianiu tych podziałów. W szczególności protestuję przeciwko budowaniu „religii smoleńskiej” i na tym tle dzieleniu ludzi. Protestuję przeciwko seansom nienawiści, jakimi stały się „miesięcznice smoleńskie”: przeciwko językowi nienawiści i ksenofobii wprowadzanej przez władze do debaty publicznej.
Protestuję przeciwko obsadzaniu wszystkich możliwych do obsadzenia stanowisk swoimi ludźmi, którzy w większości nie mają odpowiednich kwalifikacji.
Protestuję przeciwko pomniejszaniu dokonań, obrzucaniu błotem i niszczeniu autorytetów takich jak np. Lech Wałęsa, czy byli prezesi TK.
Protestuję przeciwko nadmiernej centralizacji państwa i zmianom prawa dotyczącego samorządów i organizacji pozarządowych zgodnie z doraźnymi potrzebami politycznymi rządzącej partii.
Protestuję przeciwko wrogiemu stosunkowi władzy do imigrantów oraz przeciw dyskryminacji różnych grup mniejszościowych: kobiet, osób homoseksualnych, muzułmanów i innych.
Protestuję przeciwko całkowitemu ubezwłasnowolnieniu telewizji publicznej i niemal całego radia i zrobieniu z nich tub propagandowych władzy.
Protestuję przeciwko wykorzystywaniu służb specjalnych, policji i prokuratury do realizacji swoich własnych (partyjnych bądź prywatnych) celów.
Protestuję przeciwko nieprzemyślanej, nieskonsultowanej i nieprzygotowanej reformie edukacji.
Protestuję przeciwko ignorowaniu ogromnych potrzeb służby zdrowia.
Przede wszystkim wzywam, aby przebudzili się ci, którzy popierają PiS. Nawet jeśli podobają się wam postulaty PiS, to weźcie pod uwagę, że nie każdy sposób ich realizacji jest dopuszczalny. Realizujcie swoje pomysły w ramach demokratycznego państwa prawa, a nie w taki sposób, jak obecnie. Tych, którzy nie popierają PiS, bo polityka jest im obojętna, albo mają inne preferencje, wzywam do działania, nie wystarczy czekać na to, co czas przyniesie. Nie wystarczy wyrażać niezadowolenia w gronie znajomych, trzeba działać. A form i możliwości jest naprawdę dużo. Proszę was jednak, pamiętajcie, że wyborcy PiS to także nasze matki, bracia, sąsiedzi, przyjaciele i koledzy. Nie chodzi o to, żeby toczyć z nimi wojnę, być może tego właśnie chciałby PiS, ani nawrócić ich, bo to naiwne, ale o to by swoje poglądy realizowali zgodnie z prawem i zasadami demokracji.
Ja, zwykły szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich, nie czekajcie dłużej”.
Listem tej treści Piotr Szczęsny uzasadnił dramatyczny akt samospalenia 19 października 2017 r. na warszawskim Placu Defilad. Po tym proteście Prawo i Sprawiedliwość rządziło jeszcze 6 lat.