logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński
Okładka książki

Czy współczesne państwa stać na mądrość?

Zdzisław A. RACZYŃSKI
3 października 2024

O nowej książce Przemysława Grudzińskiego

„Dzisiaj polska polityka nie przyczynia się do rozwiązania żadnych istotnych problemów Europy i świata (co oznacza, w ostatecznej instancji, że jest szkodliwa dla kraju). Jest infantylna i wojownicza” – stwierdza Przemysław Grudziński w jednym ze szkiców, które weszły w skład najnowszej publikacji wybitnego dyplomaty i intelektualisty[1]. Grudziński zarzuca polskiej polityce zagranicznej niezrozumienie fundamentalnych wyzwań współczesności, nacjonalizm, mesjanistyczną megalomanię, antyeuropejskość, introwertyzm i kompletnie wypaczone pojmowanie idei Realpolitik. Opinia bezpośrednio odnosi się wprawdzie do lat 2015–2023, okresu rządów prawicy nacjonalistycznej, lecz zbiór konstytuujących tę politykę idei i praktyk wyznacza swoisty negatywny wzorzec, który może posłużyć jako punkt odniesienia do oceny polityki każdego rządu Rzeczypospolitej. Im więcej wspólnych elementów z rządami 2015–2023, zapożyczeń i kontynuacji, tym bardziej nędzna i szkodliwa to polityka.

Krytyka odnosi się nie tylko do Polski czy innych małych i średnich krajów, lecz dotyczy wszystkich współczesnych państw narodowych, które – zdaniem autora Rozpadających się światów – „stały się anachronizmem, zablokowały drogi do lepszego zarządzania i powstrzymania nadciągającej katastrofy”. Grudziński nie ukrywa swojego pesymizmu historiozoficznego, konstatując rozpad dotychczasowego systemu stosunków międzynarodowych, erozję wartości w życiu wewnątrznarodowym i międzynarodowym oraz postępującą degradację czynnika intelektualnego w polityce. Deficyt intelektualny występuje zarówno na etapie odczytywania, jak i interpretacji obecnych wyzwań (tutaj autor postuluje wprowadzenie nowego języka dla opisu zjawisk), jak też przy wypracowaniu adekwatnej na nie odpowiedzi.

Nieufność wobec państwa narodowego oraz pesymistyczne spojrzenie na dominujące tendencje współczesności Grudziński wyraża, odwołując się między innymi do Emila Ciorana. Częste cytowanie dwudziestowiecznego filozofa francusko-rumuńskiego nie powinno nas wszelako zmylić. Rozczarowanie kondycją ludzką i odrzucenie wszelkich form społecznych, na czele z państwem, jest u Ciorana wynikiem tyleż jego osobistego zawodu flirtem z faszyzmem rumuńskim i fascynacji Nietzschem, co rezultatem rozmyślań w samotni paryskiej mansardy oraz tak bardzo francuskiej słabości do błyskotliwych, acz nie zawsze przemyślanych i rzeczywiście głębokich, aforyzmów. Grudziński jest nie tylko intelektualistą z solidnym uniwersyteckim wykształceniem, doktorem habilitowanym nauk historycznych. Jest praktykiem – był wiceministrem spraw zagranicznych i wiceministrem obrony, trzykrotnym ambasadorem. Jego sądy opierają się zatem także na dogłębnej znajomości realiów politycznych i międzynarodowych. Kiedy więc stwierdza rozpad systemu stosunków międzynarodowych i niezdolność państw narodowych do podjęcia rzeczywiście palących problemów świata, to należy przyjąć to za przemyślaną diagnozę. Gdy pisze, że „do Europy wróciła wojna, a z nią strach, śmierć i nienawiść” i uprzedza przed realną groźbą apokalipsy, należy się niepokoić.

Odtworzenie dzisiaj podziału świata na antagonistyczne bloki (chociaż zorganizowanego na innych zasadach) wraz z gorącą wojną toczącą się na wschodniej granicy Polski jest dla Grudzińskiego potwierdzeniem – w wymiarze politycznym – strategicznych błędów, które popełniono po zakończeniu zimnej wojny po obu stronach. W ujęciu filozoficznym, czy lepiej – historiozoficznym, stanowi dowód na destrukcyjny charakter państwa, które „jest nieodłączne od nacjonalizmu, bez nacjonalizmu nie ma państwa” i w istocie „jest instytucją produkującą katastrofę za katastrofą” – wojny światowe, Holokaust, wojny domowe. Grudziński rysuje paralele między sytuacją po I wojnie światowej i ówczesnymi propozycjami prezydenta Wilsona, mającymi za cel fundamentalne przekształcenie reguł gry międzynarodowej, a tą, jaka powstała po zakończeniu zimnej wojny, a która również tworzyła unikatową możliwość stworzenia trwałych instytucji bezpieczeństwa zbiorowego. W obu wypadkach ludzkość zaprzepaściła tę szansę. W obu wypadkach zwycięzcy nie okazali się wystarczająco dalekowzroczni i wolni od pokus hegemonistycznych, aby podjąć próbę zbudowania „pokoju bez zwycięstwa”.

Głos Grudzińskiego, myśliciela głębokiego i wybiegającego w przyszłość, odważnie kontrastuje z dominującą dzisiaj w dyskursie politycznym i przestrzeni społecznej narracją militarystyczną. Autor Rozpadających się światów przestrzega przed „zniewoleniem umysłowym”, w jakie popada większość ludzi w tzw. cywilizowanych państwach, dając się zamknąć w kleszczach pojęć „państwo, suwerenność, identyfikacja z moim narodem”. „Państwo – pisze – jest z natury rzeczy instytucją opresyjną, inwigilującą, nietolerancyjną, monopolizującą przemoc wewnątrz i na zewnątrz, ścigającą i cyniczną. Organizuje działanie ludzi i stara się zapanować nad ich umysłami i emocjami”.

Przed kilkunastoma latami Przemysław Grudziński, wówczas jeszcze wysoki urzędnik państwowy, napisał inną książkę – Inteligentne państwo. Postulował w niej podjęcie przez Polskę próby wybicia się na rolę państwa pośredniczącego, którego międzynarodowym powołaniem byłoby łagodzenie i rozwiązywanie sporów i konfliktów w centralnej i wschodniej Europie. Dzisiaj Grudziński wydaje się bardzo daleki od wiary w zdolność naszego kraju do odegrania jakiejkolwiek konstruktywnej roli. Zarówno z powodu utraty wiary w pozytywną funkcję państwa jako takiego, a także dlatego, że niezwykle krytycznie ocenia zdolność elit (i nie tylko polskich, i nie tylko wywodzących się z nurtu rewolucji narodowo-prawicowej, katolickiej i tradycjonalistycznej) do prowadzenia inteligentnej, czyli adekwatnej do realnych wyzwań, polityki.

Mimo nieufności do państwa Grudziński nie czerpie swoich idei ze źródeł anarchistycznych. Rozumie, że państwo, chociaż skazane w bardziej odległej perspektywie na erozję, jest dzisiaj realnym i niezastąpionym podmiotem relacji politycznych. Mimo deklarowanego „pesymizmu historiozoficznego” w Grudzińskim żyje jednak wiara (czy tylko poczucie obowiązku naukowca?) w postęp i w szansę naprawy państwa jako instytucji. W jednym z esejów, zamykających książkę, były minister i dyplomata formułuje kilka głównych zadań dla przyszłych generacji, z naczelnym wezwaniem do odważnego, nowatorskiego spojrzenia na politykę, historię i moralność.

[1] Przemysław Grudziński, Rozpadające się światy. O człowieku w labiryncie rzeczywistości. Prześwity, Warszawa 2024.

 

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.