Przesilenie trwa
Sekwencja zdarzeń związanych z umieszczeniem, zgodnie z wyrokiem sądu, byłych ministrów Wąsika i Kamińskiego w zakładzie penitencjarnym na warszawskim Grochowie, pozornie układa się w zaplanowany przez PiS scenariusz doprowadzenia do skrócenia kadencji Sejmu i przyspieszonych wyborów.
Obydwaj jako „ofiary reżimu Tuska” stają się na naszych oczach nowym mitem założycielskim dzisiejszej opozycji, choć ich zatrzymanie ma w sobie bardzo zagadkowe elementy. Odbyło się w Pałacu Namiestnikowskim, ponoć w gabinecie prezydenckiego ministra Marcina Mastalerka, pod nieobecność prezydenta, który został zablokowany w Belwederze przez zepsuty autobus linii 180.
Już sam ten opis jest tyleż kabaretowy, co mało wiarygodny – bo przecież ani Mastalerka nie było na miejscu akcji, ani obecność Wąsika i Kamińskiego w prezydenckich progach nie powstrzymała procedur państwa prawa. Innymi słowy budynek przy Krakowskim Przedmieściu, choć miał się okazać drugą Katedrą Marii Panny w Paryżu z Dzwonnika z Nôtre-Dame Wiktora Hugo, to takim się nie stał – i pytanie, czy w ogóle powinien?
Trwają spekulacje prawnicze, na ile prezydenta Dudę można uznać za poplecznika skazanych, ale są one właściwie bez znaczenia, skoro istota rzeczy leży gdzie indziej. Mianowicie na Wiejskiej 4/6/8 – gdzie miano w tych dniach uchwalić budżet państwa na 2024 rok (na 10,11 i 12 stycznia zaplanowano drugie i trzecie czytanie); wcześniej sprawnie uwinięto się ze sprawozdaniem, wprowadzając do ustawy budżetowej jedynie 20 poprawek, popartych przez rząd. Chodzi nie o to, czy prezes Kaczyński powiedzie szturm na areszt na Grochowie w celu odbicia politycznych kolegów, ale o to, w jaki sposób dokonało się wygaszenie ich mandatów i czy w związku z tym Sejm jest prawidłowo obsadzony. Z tego punktu widzenia decyzja marszałka Hołowni, aby odłożyć posiedzenie plenarne na następny tydzień, jest sensowna i właściwie jedyna możliwa. Po pierwsze rozładowuje napięcie, jakie wybuchłoby wtedy, kiedy przed Sejmem w dniu 11 stycznia (czyli w terminie drugiego czytania ustawy budżetowej) będzie się odbywać demonstracja PiS, po drugie stwarza „przestrzeń czasową” do opamiętania się i ułożenia spraw tak, aby konfrontacji nie było.
Być może ważną rolę do odegrania miałoby tu otoczenie prezydenta, gdyby zdołało przekonać go do ponownego ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego. Na to się jednak nie zanosi. Ładnie to podsumowała prof. Ewa Łętowska, która powiedziała, iż grudniowy wyrok Sądu Okręgowego w pewnym sensie czego innego dotyczy i prezydent mógłby zastosować prawo łaski biorąc to pod uwagę. Ale na razie nastroje na Krakowskim Przedmieściu są wojownicze, będą pisane listy do przywódców świata i Europy.
W przeciwieństwie do nastrojów na Wiejskiej, gdzie rozpisano już harmonogram prac sejmowych w kolejnym tygodniu, a nawet przeprowadzono posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu na temat wniosku o wotum nieufności dla ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza. Obserwując obrady tej komisji można było dojść do wniosku, że motywy odwołania są elementem szerszego scenariusza opozycji, ale oprócz ujścia żółci niektórych polityków PiS, niewiele w sumie się zdarzyło. Wniosek komisja zarekomendowała negatywnie, siłą głosów 15 do 10. Może więc i to zostanie wrzucone do porządku obrad w przyszłym tygodniu, choć przecież wizyta Rady Mediów Narodowych in corpore u prezydenta nie pozostawiła złudzeń, że reforma mediów publicznych musi być przeprowadzona, póki co faktami dokonanymi. I być może tu jest cicha nadzieja, że szybko wprowadzając projekt nowej ustawy medialnej, rząd wyciszy tę stronę zaistniałego kryzysu, a opozycja zrezygnuje z blokady TVP.