logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Zabójstwo negocjatora

Juliusz GOJŁO | 31 lipca 2024
Obrazek ilustracyjny: tookapic, Pixabay

Śmierć Isma’ila Hanijji, politycznego przywódcy Hamasu, wyznacza nowe wektory trwającego już dziesięć miesięcy konfliktu w Gazie. Hanijja był ważną postacią ruchu i, co istotne, był spoza Gazy. Był też jednym z prowadzących negocjacje Hamasu z Izraelem w Turcji, gdzie często przebywał, i w Katarze, gdzie mieszkał na wygnaniu. Chociaż nikt oficjalnie nie wziął na siebie odpowiedzialności za zamach na niego, to domysły graniczące z pewnością niezmiennie wskazują na Izrael. Jeśli w jakikolwiek sposób potwierdzi się, że to rzeczywiście Izraelczycy stoją za śmiercią Hanijji, który uczestniczył w ostatnich rozmowach na temat rozejmu w Gazie, będzie to oznaczało, że Izrael zdecydował się na przekroczenie kolejnych granic na wojnie, którą prowadzi przeciwko Hamasowi.

Spekulacje na temat konsekwencji zamachu można mnożyć, jednak jedno jest niemal pewne: rozmowy obliczone na doprowadzenie do zawieszenia broni w Gazie zostały uśmiercone wraz z Hanijją. Nie był on radykałem, studził gorące głowy i uchodził za pragmatyka, co zresztą kosztowało go odsunięcie ze stanowiska premiera palestyńskiego rządu w 2007 r., kiedy władze przejęli twardogłowi. Zabicie uczestnika negocjacji rozejmowych z Izraelem – tego właśnie pragmatycznego i racjonalnego – wiele mówi o tym, co Izrael sądzi o rozejmie: nie jest nim zainteresowany. Sporo też mówi o stosunku premiera Netanyahu do amerykańskiego sojusznika: Izrael właśnie pogrzebał wysiłki Waszyngtonu, który od tygodni nań naciskał, by podpisał zawieszenie broni. Zabicie Hanijji akurat w Teheranie mówi jeszcze coś więcej: niemal pewna retaliacja ze stronu Iranu została wliczona przez Izrael w ryzyko działań, ba! jest grą wartą świeczki.

Dla władz irańskich jest to poważna prestiżowa porażka, prowokacja i policzek po wielokroć bolesny. Po pierwsze Hanijja do Teheranu przybył na uroczystości zaprzysiężenia nowego prezydenta, Massouda Pezeshkiana. Po drugie na kilka godzin przed śmiercią spotkał się z Najwyższym Przywódcą Alim Chameneim. Niewątpliwie obie strony coś ze sobą ustaliły, o czym obecnie trzeba będzie albo zapomnieć, albo też zupełnie na nowo trzeba będzie to przemyśleć. I po trzecie, chyba najważniejsze: Irańczycy mają się prawo obawiać, że nikt z najwyższego irańskiego establishmentu już nie jest bezpieczny nawet w Teheranie.

To coś więcej niż śmierć generała Soleymaniego, dowódcy Brygad al-Quds w 2020 roku, jednak poza Iranem, czy nawet zabicie ośmiu wysokich rangą oficerów Korpusu Strażników Rewolucji w ataku izraelskiego lotnictwa na irański konsulat w Damaszku wiosną 2024 roku. To symboliczne zakwestionowanie i realne zagrożenie dla samego reżimu. Albowiem dla irańskiego establishmentu priorytetem wcale nie jest program nuklearny, jak sugeruje wielu politycznych komentatorów, zwłaszcza w USA i Izraelu. Iran potrafił jednak pogodzić się z ograniczeniami, jakie narzucało porozumienie JCPOA z 2015 roku, zanegowane przez administrację Trumpa. Sam program też, z racji decyzji i działań określonych przez JCPOA i w jego ramach wykonanych, jak np. nieodwracalna modyfikacja reaktora plutonowego, wywiezienie większości materiału wzbogaconego poza Iran, oraz brzemienia sankcji, jest raczej obciążeniem niż siłą napędową czegokolwiek poza prestiżowym i propagandowym zadęciem.  Priorytetem bezwzględnym natomiast jest utrzymanie władzy przez obecnie rządzących. To ten właśnie priorytet, a nie zagrożenie dla programu jądrowego, określa sens kontrolowania przez Iran Hezbollahu i warunki brzegowe jego wykorzystania dopiero w takiej grze, gdzie stawką będzie przetrwanie reżimu w Teheranie. To nigdy do końca niewykorzystywany w grze joker w talii kart trzymanej przez ajatollahów — zabezpieczenie przed czyimikolwiek zakusami obalenia obecnej władzy.

Zamach na Hanijję zwiększa zatem ryzyko otwartej konfrontacji Izraela z Iranem. Hamas zapowiedział już zemstę, ale to raczej nie Hamas będzie nadawał ton nowo rozpoczętej partii. Do bardziej zdecydowanych działań może przystąpić sam irański reżim, jeśli uzna, że zamach stanowi preludium działań zagrażających jego istnieniu. Może to oznaczać wykorzystanie wszelkich wpływów w Hezbollahu, z którym relacje kontroli i zależności utrzymywane są właśnie na wypadek takich egzystencjonalnych zagrożeń. Sprzyja temu również równie niedawne wszczęcie przez Izrael działań zbrojnych w Libanie. Do zamachu na Hanijję doszło też kilka godzin po zabiciu w izraelskim ataku ważnego przywódcy Hezbollahu w Bejrucie. Rosnąca od lat emancypacja Hezbollahu względem Teheranu, a w przypadku Hamasu, wberw pozorom, brak faktycznego, skutecznego wpływu ze strony Iranu (co nie oznaczało braku wspierania jego poczynań), przestają być problematyczne wobec wobec zagrożenia, jakim dla całej triady są działania Izraela.

A sam Izrael coraz głębiej wchodzi w wojenną pułapkę, jaką zastawił na niego Hamas. Co gorsza śmierć Hanijji nie rozwiązuje żadnego z problemów, z jakimi boryka się Izrael, raczej je mnożąc poprzez  otwieranie kolejnych frontów. Hamas zdołał już dowieść, że może przetrwać śmierć swoich głównych przywódców, jak w przypadku choćby szejka Yassina. A nawet zabicie trzech synów i czworga wnucząt samego Hanijji w izraelskiej akcji odwetowej wiosną 2024 roku w Gazie Hamasu nie osłabia. Takie działania są pośrednio przyczyną tego, że Hamasem w coraz większym stopniu kieruje jego skrzydło militarne, a nie polityczne. To zwolennicy siłowych rozwiązań, tacy jak Mohamed Deif czy Yahya Sinwar, siedzący pod ziemią w tunelach w Gazie, podejmują decyzje i prowadzą operacje. I dzięki eskalacji konfliktu mają coraz więcej do powiedzenia. W ciągu dziesięciu miesięcy wojny Izraelowi nie udało się ich wyeliminować. Zabicie Hanijji nie było więc absolutnym priorytetem. Co nim było? Irański wątek tej historii wart jest dalszego śledzenia w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.