logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Szczyt na miarę możliwości, nie ambicji i potrzeb

Robert SMOLEŃ | 13 lipca 2024
Fot. © NATO

Mnie – powiem szczerze – waszyngtoński szczyt NATO rozczarował. W nadchodzących ciężkich czasach, a trudno wyobrazić sobie cięższe, od przywódców mamy prawo oczekiwać śmiałych decyzji; takich, które przeszłyby później do historii.

Siedemdziesiąta piąta rocznica powstania Sojuszu, Waszyngton, trzy i pół miesiąca przed wyborami w USA o kluczowym znaczeniu dla przyszłości euroatlantyckiego partnerstwa, przedłużająca się wojna tuż za granicą, świadomość, że sytuacja bezpieczeństwa Starego Kontynentu już zmieniła się na długie lata – splot tych okoliczności i niepodważalnych faktów sprawiał, że to posiedzenie powinno było otworzyć nowy rozdział. I choć nie da się zaprzeczyć, że język deklaracji szczytu jest twardy i stanowczy; że zobowiązanie do wsparcia Ukrainy w kwocie 40 miliardów euro w przyszłym roku jest solidarnie NATO-wskie, a nie – jak dotąd – głównie amerykańskie; że Moskwę i Mińsk postraszono uruchomieniem klauzuli artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego w odpowiedzi na zagrożenie hybrydowe w postaci presji migracyjnej na białoruskiej granicy; a Chinom pogrożono w związku z udzielaniem wsparcia Rosji w jej agresji – to przecież wiadomo, że prawdziwym wyznacznikiem wagi postanowień było coś zupełnie innego.

Przełomowe mogło okazać się zaproszenie Ukrainy do wstąpienia do Sojuszu. Zaproszenie to jeszcze nie członkostwo, proces adaptacji i negocjacji trwałby z pewnością lata. Alianci nie zostaliby wciągnięci do działań wojennych. Rosja nie zareagowałaby niczym więcej od zwyczajowego oburzenia słownego. (Chyba że z analiz wywiadów wynikało co innego – wtedy ostrożność byłaby więcej niż wskazana; nic jednak na to nie wskazuje.) Stałoby się natomiast jasne, że klamka zapadła. Wojna Putina byłaby już przegrana: wiedziałby, że nie wchłonie Ukrainy, prędzej czy później granica Rosji z NATO wydłuży się o kolejne dwa tysiące kilometrów i zmieni się sytuacja geostrategiczna na odcinku południowo-wschodnim.

Wystosowanie zaproszenia podbudowałoby morale Ukraińców, czego w warunkach wojennych nie można lekceważyć. Użyty w deklaracji zwrot irreversible path to full Euro-Atlantic integration, including NATO membership – [wsparcie Ukrainy na jej] „nieodwracalnej ścieżce do pełnej integracji euroatlantyckiej, włącznie z członkostwem” – jest bardzo słabiutki. Jego wymowę jeszcze bardziej osłabia następne zdanie, w którym potwierdza się, że sojusznicy będą w stanie zaproszenie wystosować, kiedy osiągną w tej sprawie porozumienie, a Kijów spełni niezbędne warunki.

Oczywiście ten tekst musiał uzyskać zgodę wszystkich 32 partnerów. Z przedszczytowych enuncjacji wyglądało, że Amerykanie liczą na więcej. To niepokojące, iż w obliczu nadchodzącego wyborczego starcia nie chciano wesprzeć Joe Bidena – bo realny akt, a nie słowa, zostałby złotymi zgłoskami zapisany na jego koncie. Widać wiara w dobry rezultat listopadowego głosowania nie jest bardzo mocna.

Dla porządku odnotujmy wszakże szereg istotnych rozstrzygnięć szykujących Sojusz do potencjalnej zimnej – a kto wie, może i gorącej? – wojny. A także konkretne decyzje wspierające Ukrainę, jak choćby centrum szkoleniowe w Bydgoszczy (NATO-Ukraine Joint Analysis, Training and Education Centre, JATEC).

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.