Refleksje po pierwszej turze

Nie tylko z obywatelskiego obowiązku z uwagą obserwowałam toczącą się kampanię wyborczą – wszak dawno temu byłam szefową sztabu wyborczego podczas pierwszej prezydenckiej kampanii Aleksandra Kwaśniewskiego (1995 r.). Nie było mu łatwo wygrać z legendą Solidarności Lechem Wałęsą, a jednak tak się stało. Wiem, z czym się wiążą trudy takiej kampanii, wymagające od kandydata kondycji nie tylko psychicznej, ale w dużej mierze również fizycznej. Kandydatowi musi towarzyszyć zdyscyplinowany, dobrze zorientowany w polityce i oddany mu sztab ludzi, działający w imię obranego hasła. Przypomnę, że takim hasłem wówczas w pierwszej turze było zawołanie „Wybierzmy Przyszłość”, w drugiej – „Wspólna Polska”. O dziwo, nie pamiętam, jakie hasła towarzyszyły Lechowi Wałęsie… Ciekawa jestem, czy anonimowy sztab Rafała Trzaskowskiego przewiduje zaprezentowanie nowego, pociągającego hasła na drugą turę, które zmobilizowałoby nowych wyborców.
Dziś zdajemy sobie sprawę, jak trudno będzie Trzaskowskiemu wygrać w drugiej turze, z uwagi na niewielką przewagę nad Karolem Nawrockim. Okazało się, jak bardzo zdeterminowana jest prawa strona sceny politycznej w walce o odzyskanie władzy i jak niespójna jest koalicja rządząca, która wyłoniła aż trzech konkurujących ze sobą kandydatów – Trzaskowskiego, Szymona Hołownię i Magdalenę Biejat. W sytuacji wyborczej siłą rzeczy koalicjanci grali przeciwko sobie. Nie umieli porozumieć się co do wyboru jednego kandydata, nie potrafili prawidłowo zidentyfikować grożącego polskiej demokracji niebezpieczeństwa, jakimi są rządy nacjonalistycznej prawicy, a nawet faszyzacja życia społecznego. Wystarczających dowodów dostarczyły długie, nużące debaty i na tym polegał największy z nich pożytek (Nawrocki, Braun, Mentzen).
Jak widać, rząd Koalicji 15 Października nie wytworzył wewnątrz takiej partnerskiej więzi, która pozwoliłaby koalicjantom zrozumieć istotę realnych zagrożeń w obecnym układzie sił politycznych w Polsce i na świecie.
Trzaskowski zrobił, co w tej sytuacji mógł – wygrał w większości województw, a w szczególności w ośrodkach miejskich, dużych i małych. Nawrocki wygrał na wsi. Ciekawa jestem, jak zachowywali się w tej kampanii działacze PSL, w dużej mierze zachowawczy i słuchający przesłania z ambony, ale przecież dobrze umoszczeni w koalicji rządowej (patrz: poglądy głoszone przy tej okazji przez wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, posła Sawickiego i nie tylko).
Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego polska wieś działa dziś zapamiętale przeciwko sobie, dlaczego nie potrafi docenić pożytków, płynących z naszej obecności w Unii i z otwarcia na świat?… Pamiętam przecież, jak Andrzej Lepper z Samoobrony montował antyunijną partię, jak podobała mu się Białoruś i jak pomylił się w swoich niektórych przewidywaniach (m.in. nie wierzył w unijne dopłaty dla rolników). Do dziś nie wiadomo, dlaczego skończył tak tragicznie… Z drugiej strony przypominam sobie, jak na niedawną demonstrację organizowaną przez PiS w Warszawie zjechali rolnicy traktorami, wartymi grube pieniądze, które raczej im nagle z nieba nie spadły? Chyba że to umowne niebo to właśnie dopłaty z Unii.
A teraz przytyk do ludzi nauki, zwłaszcza do socjologów, którzy usilnie prowadzą badania nad zmianami społecznymi, ale nigdy nie potrafili w porę rozwikłać kwestii związanych z wyborami najmłodszego pokolenia wyborców. Politycy mają to do siebie, że wszystko wiedzą najlepiej, dlatego też na ogół nie widzą potrzeby korygowania posiadanej wiedzy z naukowym rozpoznaniem. I w tym miejscu muszę wyróżnić starania jedynego polityka z PO, który starał się rozpracować i dowiedzieć się, o co chodzi najmłodszej generacji Polaków. Mam na myśli Michała Boniego, który w 2011 r. w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przygotował wspólnie z reprezentacją młodzieży Raport pt. Młodzi 2011, skutecznie odłożony przez premierów PO/PSL na półkę. Boni jednak nie zrezygnował i po latach przygotował w ramach Fundacji Batorego kolejny raport pt. Młodzi 2020 w poszukiwaniu tożsamości. Dolary przeciwko orzechom, że to opracowanie również nie wzbudziło stosownego zainteresowania rządzących. A przestroga mogłaby również wynikać z raportu autorstwa Przemysława Sadury i Sławomira Sierakowskiego pt. Polityczny cynizm Polaków, zaprezentowany latem 2019 r.
I co tu się dziwić, że młodym zaimponował jeżdżący na hulajnodze Mentzen? Przecież oni też tak jeździć umieją, to dlaczego by za nim nie pognać?…