logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

I tak w kółeczko…

Andrzej FLÜGEL | 12 sierpnia 2024
Fot. Robert KOWALEWSKI/Agencja Wyborcza.pl

Wobec słabego wyniku i odległej pozycji medalowej podczas Igrzysk, nieprzystających do naszych wyobrażeń i możliwości, zanim sportowcy na dobre wrócili do domu, zaczęło się rozliczanie.

Tradycyjnie wyciągnięto te same argumenty, które pojawiają się od lat, kiedy nie idzie nam na wielkich imprezach.

Czyli: słabe szkolenie, lekceważenie WF-u w szkołach, fatalne opłacanie trenerów najmłodszych adeptów – co powoduje, że szkoleniem młodzieży zajmują się pasjonaci oddający temu zajęciu serce, niezależnie do wysokości pensji, albo tacy, którzy w związku ze śmiesznym wynagrodzeniem tę robotę zwyczajnie lekceważą, idąc po najmniejszej linii oporu.

Tradycyjnie wraca sprawa uczestnictwa w zajęciach WF i słusznie podnoszony od lat problem zwolnienia z tych lekcji, które mogą wystawiać rodzice i robią to nagminnie. Oczywiście kolejnym argumentem jest sport szkolny, jakże rachityczny i inny od tego w krajach dominujących w światowej kulturze fizycznej.

Do tego dochodzi stary problem naszego sportu, czyli decyzja utalentowanych zawodników kończących wiek juniora czy młodzieżowca. Kiedy jeszcze mieścili się w tej kategorii, uczyli się w szkole średniej i osiągali w skali kraju dobre wyniki, klub dostawał na nich dotację i mógł ich wspierać. W momencie osiągnięcia wieku seniorskiego stypendium centralne otrzymują tylko nieliczni, zajmujący czołowe miejsca w mistrzostwach świata czy Europy. Trochę słabsi (ale ciągle dobrze rokujący) stają przed alternatywą: albo poszukają sponsorów, by się utrzymać w profesjonalnym sporcie, albo po skończeniu studiów zakładają rodziny, stawiają na kariery zawodowe, wiedząc, że nie da się pogodzić pracy i uprawiania sportu na dobrym poziomie. To oczywiście nie dotyczy gier zespołowych, tylko dyscyplin olimpijskich. Pięcioboista, kajakarz, strzelec — o ile chce coś osiągnąć — musi postawić wyłącznie na sport.

Co jeszcze? Jak zwykle usłyszymy o ,,leśnych dziadkach”, mimo że od zmiany ustroju w Polsce minęło tyle lat, spokojnie obsiadających nasze związki sportowe. Dla nich działalność ciągle oznacza profity, wyjazdy i spokojne życie. To nadal są konfitury, po które chętnie sięgają. Oczywiście premier i minister mogą grzmieć o rozliczeniach i sprawdzeniu wszystkich uwag, jakie mieli zawodnicy, zasadności gremialnych wyjazdów na imprezy sportowe, włącznie z igrzyskami. Szkoda tylko, że robią to po fakcie i wtedy, gdy kilku olimpijczyków, w tym srebrna medalistka w kolarstwie torowym, nie wytrzymało i wypaliło przed kamerami, co ich boli.

A polityczne nominacje? Związki sportowe to bardzo fajne i atrakcyjne miejsce. Jeśli ma się poparcie rządzących, zawsze można przed wyborem władz szepnąć działaczom, kto popiera nowego kandydata i jakie pieniądze ściągnie do związku, jeśli podniosą za nim rękę. I podnoszą. Najbardziej jaskrawy przykład takiej zależności to szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego, kolega byłego wicepremiera i sympatyk poprzedniej partii rządzącej, który wygrał demokratyczne oczywiście wybory i dziś stoi na jego czele. Zresztą każda władza lubi mieć swojego człowieka w sporcie…

I takie właśnie argumenty — pewnie w większości słuszne — pojawiają się w przypadku słabych występów naszych sportowców. Tak jak ten w Paryżu. Tylko co z tego? Za kilka lat przyjdzie sukces, przypudruje bolączki. Narzekania zostaną gdzieś w tle. Potem znów będzie dołek i te same znane argumenty sprzed lat znów staną się aktualne.

I tak w kółeczko…

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.