logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Edukacja, głupcze!

Andrzej ŻOR | 26 września 2023
Fot. Andrzej KORDAS

Do modernizacji edukacji w Polsce trzeba się przygotowywać, choć wiemy, że wprowadzanie zmian do obecnego systemu nie jest teraz możliwe. Duet Zalewska-Czarnek wyrządził oświacie kolosalną szkodę, dokonując pospiesznych zmian w organizacji systemu szkolnego, zmieniając wiek rozpoczynania nauki i modyfikując podstawy programowe. Rządzący zablokowali tym samym, na kilka co najmniej lat, bardzo potrzebną gruntowną jej przebudowę. Kolejnej reformy, mającej charakter o wiele głębszy niż dotychczasowe, nie wytrzymają i nie zaakceptują dziś ani nauczyciele, ani uczniowie, ani rodzice. A taka rewolucja jest w perspektywie kilku lat konieczna, jeśli nie chcemy ulokować się na końcu w międzynarodowej rywalizacji konkurencyjnej. Musimy ją podjąć nie dlatego, że chcemy coś ulepszyć lub popsuć (jak autorzy obecnych rozwiązań), lecz dlatego, że zmieniło się i ciągle zmienia otoczenie zewnętrzne, w jakim działa edukacja, co rzutuje na jej najważniejszy segment, jakim jest system szkolny. Choć implementację należy odłożyć w czasie, prace ekspertów powinny zostać podjęte jak najrychlej. Reforma jest niezbędna, bo:

1. Szkoła nie jest dziś jedynym ani – być może – nawet najbardziej skutecznym ośrodkiem przekazywania wiedzy. Tak było, gdy Bolesław Prus pisał „Antka” – bo tylko nauczyciel mógł powiedzieć uczniowi, że „A” wygląda, jakby ktoś kozaka tańczył, a „B” jak precel. Dziś wiedza – głównie, ale nie tylko – za sprawą rewolucji teleinformatycznej dociera do odbiorców różnymi kanałami (obok szkoły to telewizja, radio, prasa, film, Internet, ośrodki kultury i nauki, instytucje upowszechniania informacji, otoczenie rodzinne i rówieśnicze itp. itd.). Szkoła powinna zatem w większym niż dotąd stopniu (bo to się w jakiejś mierze dzieje) uczyć, jak korzystać z zasobów przekazywanych tymi kanałami i jakimi metodami się przy tym posługiwać. Jak je porządkować i systematyzować, jak dokonywać ocen, selekcjonować oraz wykorzystywać we własnej, samodzielnej, choć wykonywanej pod nadzorem, pracy uczniów. Nie można przy tym zapomnieć, że podstawowym zadaniem szkoły jest przygotowanie absolwentów do pracy zawodowej, którą będę wykonywać przez około 40–50 lat po jej ukończeniu. A to już będzie zupełnie inna rzeczywistość.

2. By to umożliwić, nauka w szkole powinna zostać podzielona na trzy etapy:

– pierwszy (propedeutyczny) koncentruje się wokół narzędzi potrzebnych do poruszania się w skomplikowanej i szybko zmieniającej się rzeczywistości. Także tej, która nadejdzie, a której sobie jeszcze nie wyobrażamy. Nazywam te narzędzia „językami”. To język ojczysty (sprawne i poprawne posługiwanie się polszczyzną); dwa języki obce (co umożliwi korzystanie z obcojęzycznych źródeł i kontakt z zagranicznymi nauczycielami i rówieśnikami); język matematyki i informatyki, połączony z praktycznym korzystaniem z narzędzi teleinformatycznych (by zrozumieć, że świat można opisać także za pomocą liczb, nie tylko słów); wiadomości o źródłach gromadzenia i przekazywania wiedzy (zasoby biblioteczne, archiwalne, bibliografie, słowniki, encyklopedie, zbiory elektroniczne, w tym Internet itd.) oraz – bo to ma wbrew pozorom duże znaczenie – zasady dobrego wychowania. Na tym etapie uczniowie zapoznaliby się także z podstawowymi zagadnieniami wiedzy o społeczeństwie, państwie i kulturze oraz wiedzy o naturze (będącej zagregowanym ujęciem zagadnień z zakresu nauk przyrodniczych), rozproszonej dziś po wielu różnych przedmiotach. Proporcje między „językami” a pozostałymi przedmiotami dawałyby na tym etapie zdecydowaną przewagę „językom”. Kilka przedmiotów humanistycznych i przyrodniczych obowiązujących dziś byłoby zastąpione dwoma. Nauczanie przedmiotowe byłoby w pełniejszy sposób realizowane na kolejnych etapach nauki. Uczniowie po ukończeniu etapu propedeutycznego powinni np. sprawnie i poprawnie posługiwać się polszczyzną oraz rozumieć, jaką rolę odgrywa język w procesie poznania otaczającej rzeczywistości. Nie należy ich natomiast obciążać wiedzą o deklinacjach i koniugacjach, o częściach mowy i częściach zdania, nie muszą też wiedzieć, jakimi środkami stylistycznymi posługują się poeci;

– drugi etap (preorientacyjny) ma umożliwić młodzieży wybór dalszej ścieżki kształcenia oraz wstępną decyzję w sprawie przyszłej kariery zawodowej. Na tym etapie kontynuowane będzie doskonalenie „języków”, ale nacisk zostanie położony na wiedzę „przedmiotową” tak, by uczniowie mogli dokonać względnie świadomego wyboru. Proporcje między obydwoma grupami przedmiotów powinny zostać odwrócone na rzecz „nauczania przedmiotowego”. Motywem przewodnim tego etapu powinna być preorientacja zawodowa. Możliwe już będzie bowiem określenie predyspozycji i zainteresowań uczniów (np. nurt zawodowy czy ogólnokształcący; profil humanistyczny czy matematyczno-przyrodniczy itd.);

– w trzecim etapie (specjalizacyjnym) uczniowie wybieraliby: albo jedną ze specjalizacji, przygotowujących personel zawodowy na poziomie średnim w zakresie techniki, ekonomii, administracji, ochrony zdrowia itd. (pozostańmy dla uproszczenia przy nazwie „technikum”), albo jedną ze specjalizacji, przygotowujących do pracy w zawodach wymagających wyższego wykształcenia, w tym do pracy naukowej („liceum”). Błędem dawnej reformy Handkego (z 1999 roku) było skierowanie większości absolwentów podstawówki do szkoły ogólnokształcącej, po ukończeniu której jedynym logicznym następstwem były studia wyższe; absolwenci „ogólniaków” nie byli przygotowani do pracy, uczelnie z prawdziwego zdarzenia nie były w stanie ich przyjąć, powstawały więc placówki „karłowate”, a frustracja wśród młodych ludzi pogłębiała się z powodu braku społecznego pożytku i osobistej satysfakcji.

Wracając do propozycji: absolwenci obu nurtów otrzymywaliby równoważne świadectwa uprawniające do dalszej nauki (pełna drożność). Wszyscy mieliby średnie wykształcenie, niezależnie od charakteru wykonywanej później pracy. Wszyscy mieliby też prawo do podjęcia studiów wyższych. Znikałby poziom „kwalifikowanego robotnika”. Opisywany podział to nie podział na nurt „lepszy” i „gorszy”, lecz na dwa formalnie takie same, lecz „inne” merytorycznie nurty, dające wiedzę na podobnym poziomie i takie same uprawnienia.

3. Nauka w szkole (poprzedzona trzyletnim wychowaniem przedszkolnym) powinna zaczynać się jak najwcześniej (w Polsce realny wydaje się – niestety – dopiero wiek 6 lat) i trwać lat dwanaście. Hipotetyczny podział na etapy to 6+2+4 albo 6+3+3. Logiczny byłby powrót do podziału: szkoła podstawowa – gimnazjum – liceum, ale możliwe jest także utrzymanie obowiązującego obecnie modelu organizacyjnego (8+4) i podział na etapy bez zmiany struktury szkoły, by uniknąć zamętu organizacyjnego.

Część absolwentów zasili rynek pracy w wieku 18–19 lat, tj. po osiągnięciu pełnoletności, mając jednak możliwość kontynuowania nauki. Szkoła nie działa w próżni, musi odpowiadać na zapotrzebowanie rynku (gospodarki, kultury i instytucji życia społecznego) i dostosowywać profile kształcenia do tych potrzeb. Część będzie kontynuować naukę bezpośrednio. Choć nie uniknie się zapewne różnic jakościowych między oboma nurtami, należy dążyć do zapewnienia dobrego poziomu wykształcenia w technikum tak, by podjęcie przez absolwentów tych szkół studiów wyższych w przyszłości nie było utrudnione.

Nauka we wszystkich szkołach na wymienionych poziomach ma być obowiązkowa i bezpłatna dla uczniów (opłacana z budżetu państwa).

4. Studia wyższe powinny być realizowane w dwóch różnych wariantach. Po pierwsze – studiów zawodowych (licencjat) tam, gdzie wyraźnie jest zdefiniowany charakter przyszłej pracy. To takie kierunki jak np. administracja, rehabilitacja, fizjoterapia, księgowość, bezpieczeństwo narodowe, mechanika, elektrotechnika, hodowla zwierząt, ogrodnictwo itd. Absolwenci wyższych studiów zawodowych podejmowaliby pracę, zaspokajając potrzeby rynku oraz mieliby otwartą drogę do studiów magisterskich, uzupełniających wiedzę teoretyczną. Część absolwentów pozostanie przy wykształceniu wyższym zawodowym. Czas trwania nauki to najczęściej 3 lata (tylko zawodowe) lub 3+2 (także magisterskie). Po drugie – jednolitych, pięcioletnich studiów magisterskich tylko na kierunkach odpowiadających tradycyjnym dyscyplinom naukowym: filozofia, prawo, historia, filologie, matematyka, fizyka, elektronika, architektura, medycyna itd.

Absolwenci szkół wyższych każdego szczebla (w tym studiów zawodowych) mieliby możliwość uzyskania stopnia naukowego doktora, o ile spełniliby wymogi obowiązujące przy doktoracie. Nie napotykaliby natomiast na bariery formalne.

Należałoby znieść podział na studia dzienne i zaoczne/wieczorowe. Część zajęć prowadzona byłaby w trybie stacjonarnym, w postaci wykładów, ćwiczeń, seminariów, pracowni, laboratoriów itd., część zaś w trybie zdalnym, co umożliwiłoby w miarę elastyczne gospodarowanie czasem tak, by stworzyć warunki dla łączenia nauki i pracy w razie takiej konieczności lub potrzeby. To możliwe także dlatego, że i pracę coraz częściej wykonuje się zdalnie.

Studia byłyby odpłatne. Studenci wymagający wsparcia finansowego mogliby korzystać z funduszu stypendialnego dla wszystkich, niezależnie czy studiują w uczelniach państwowych, czy prywatnych. Wydaje się to sprawiedliwsze niż system, w którym bezpłatne są tylko studia dzienne w uczelniach państwowych, a pozostałe odpłatne.

5. Nauka w szkole i na uczelni to tylko jedna, choć zapewne najważniejsza część całego procesu edukacji. Zdobywanie wiedzy, korzystanie z jej zasobów, doskonalenie umiejętności już posiadanych oraz pozyskiwanie nowych trwa przez całe życie. Z tego banalnego stwierdzenia wynikają dwa wnioski. Po pierwsze: nie ma żadnego uzasadnienia dla „skonsumowania” w szkole maksimum wiedzy i umiejętności/sposobów jej wykorzystania, co dziś szkoła próbuje robić, zwiększając zakres treści nauczania lub wprowadzając nowe przedmioty. Treści przedmiotowe są dziś nadmiernie rozbudowane (poszerzające się wymagania stają się przyczyną depresji wśród młodzieży) i powinny podlegać racjonalnej selekcji. Wystarczy wziąć do ręki podręcznik do HiT dla liceów i techników (sic!), by zrozumieć, że przyswojenie wiadomości zawartych na 510 stronach tego podręcznika (a to tylko jeden przedmiot z kilkunastu) przekracza nawet możliwości studentów kierunków humanistycznych, może poza historią lub politologią. Po drugie – istnieje potrzeba zrozumienia celowości stworzenia systemu edukacji permanentnej (a nie tylko mówienia o tym), obejmującego formy zdobywania nowych specjalności, aktualizacji wiedzy i doskonalenia zawodowego. Już dziś formy takie istnieją, są nawet liczne, nie tworzą one jednak zorganizowanego i spójnego systemu. Jego utworzenie byłoby jednym z głównych zadań organów odpowiedzialnych za edukację. Edukacja po ukończeniu kariery zawodowej byłaby także jednym ze sposobów aktywnej egzystencji ludzi w podeszłym wieku.

6. Informacje o wydarzeniach na świecie i o rozwoju poszczególnych dziedzin nauki, gospodarki, kultury, życia społecznego, docierają niemal błyskawicznie do odbiorców w różnych zakątkach świata. Środki transportu pozwalają na coraz szybsze przemieszczanie się w coraz krótszym czasie. Praca nie wymaga już przywiązania do jednego miejsca, można wykonywać ją zdalnie, a elektronicznie przekazywać jej rezultaty. Tradycyjne miejsce pracy będzie zastępowane – w części, bo nie w pełni – przez nowe struktury jej wykonywania (ułatwi to elastyczne korzystanie na studiach z trybu stacjonarnego i zdalnego, o czym mowa w pkt. 5). Coraz szerzej mówi się o korzystaniu ze sztucznej inteligencji. Zmianie podlegać będą relacje między pracodawcą a pracownikiem. W tym zakresie przeobrażenia następują bodaj najszybciej, szkoła i pozaszkolne instytucje edukacyjne muszą zmierzyć się zatem z tym tematem i podjąć zadanie elementarnego choćby przygotowania przyszłych absolwentów do takich sytuacji. Praca modelowana w przeszłości relacją „majster” – „uczeń/czeladnik” będzie stopniowo zastępowana samodzielnym rozwiązywaniem „zleconych” zadań, w tym we własnych firmach. W modelu docelowym dominować w szkole powinna sterowana, ale samodzielna nauka własna. Szkoła ma określić zakres wymagań, wskazać źródła pozyskania wiadomości, udzielić wskazówek metodycznych i kontrolować cały proces. Uczniowie zaś muszą samodzielnie poradzić sobie ze spełnieniem wymagań. Inaczej nie potrafią odnaleźć się w zmieniającym się świecie.

7. W toku nauki i pracy coraz częściej będziemy stykać się z ludźmi z różnych krajów i kręgów kulturowych, a więc ludźmi o różnym kolorze skóry, wyznających różne religie, przedkładających różne ideologie i mających różne obyczaje. Zmusza to do rewizji ideałów wychowawczych, kładących dziś nacisk na związki z własną grupą etniczną, wyznaniową i ideową, a nawet polityczną, na rzecz współrozumienia i współdziałania ludzi, grup i struktur z różnych zbiorów, nazwijmy je wspólną nazwą – kulturowych. To zadanie szkoły, ale także instytucji kultury, informacji i propagandy, które muszą współpracować ze sobą w upowszechnianiu tego sposobu postrzegania globalizujących się społeczeństw.

Zarysowane zmiany napotkają zasadniczą trudność: ani władze oświatowe, ani sami nauczyciele nie są przygotowani na ich wprowadzenie. Trudno oczekiwać, by resort edukacji i szkolnictwa wyższego, zainteresowany raczej podtrzymywaniem anachronizmów niż unowocześnianiem czegokolwiek, był zdolny do takich działań, choć z nadzieją oczekuje się na wymianę obecnej ekipy kierującej edukacją. Grona nauczycielskie i ich organizacje zawodowe skupiają uwagę na kwestiach materialnego i społecznego statusu nauczycieli. Rolę inicjującą należałoby powierzyć zatem specjalnie powołanemu zespołowi projektowemu. Byłoby wskazane, by zespół ten rozpoczął prace od modyfikacji systemu kształcenia nauczycieli pod kątem zaprojektowanych wstępnie zmian i zakończył je wdrożeniem w ciągu 4–5 lat.

Artykuł ten nie jest receptą na reformy w edukacji. Moim zamiarem jest jedynie wywołanie dyskusji o szkole przyszłości, spowodowane – między innymi – skupieniem uwagi środowiska na obronie/poprawie własnej pozycji i rozwiązywaniu bieżących kontrowersji.

Artykuł ukazał się w numerze 4/2023 „Res Humana”, lipiec-sierpień 2023 r.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.