logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Dobre skutki awantury o IDEAS NCBR

Robert SMOLEŃ | 11 października 2024
M. Curie na dawnym banknocie, GetArchive

Jako optymista uważam, że napięcia, jakie ostatnio uwidoczniły się na linii świat nauki – politycy organizujący ten obszar życia społecznego (szkolnictwo wyższe, dydaktyka, badania i rozwój, badania podstawowe) mogą finalnie przynieść pozytywne skutki. Co prawda w tej chwili obie strony tego sporu – albo różne strony wielu różnych sporów, bo mamy tu nie tylko kryzys w sprawie wyboru prezesa IDEAS NCBR, chyba już zażegnany, ale też konflikty o wysokość dofinansowania Narodowego Centrum Nauki, o planowane zmiany w PAN, a nawet drobne i niepotrzebne zadry w rodzaju niewycofania się obecnych władz Ministerstwa z decyzji niesławnego ministra Czarnka wymierzonych w Instytut Filozofii i Socjologii PAN i będących pokłosiem prób dopadnięcia prof. Barbary Engelking – darzą się ograniczonym zaufaniem. A przynajmniej ludzie akademii z niezwykłą ostrożnością podchodzą do ich partnerów z rządu. Jednak te głośne sprawy przykuwają uwagę opinii publicznej, co jest rzadkością, gdy rzecz dotyczy stanu i perspektyw polskiej nauki.

Swego czasu w rozmowie z profesorem Tomaszem Nałęczem, niezobowiązująco i przyjacielsko toczonej w jego gabinecie w Pałacu Prezydenckim krótko po tym, gdy się do niego wprowadził jako doradca Bronisława Komorowskiego, wyraziłem pogląd, że nowo wybrana głowa państwa winna szukać swojego miejsca w historii właśnie poprzez przejęcie przywództwa w tworzeniu warunków pracy polskich naukowców na miarę XXI wieku. Po tym, jak weszliśmy do NATO i Unii Europejskiej i otrzymaliśmy Konstytucję, niewiele było lepszych pól, na których prezydent mógłby się wykazać. Stawka na nowoczesną edukację, odkrycia i wynalazki, B+R – jeśli przyniosłaby rezultaty – zapewniłaby Polsce i jej obywatelom dobrą przyszłość, godne miejsce w Unii i na mapie świata oraz bogactwo. Niestety, zwierzchnik mojego rozmówcy wolał oczy zwrócić na przeszłość, nie na przyszłość.

Później, organizując w siedzibie Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego debaty pod szyldem Konwersatorium „Dialog i Przyszłość”, wziąłem na siebie współautorstwo raportu poświęconego optymalnym rozwiązaniom dotyczącym szkół, uniwersytetów i innowacyjności. Zaproponowałem m.in. szczególny sposób zachęcenia (w istocie zmuszenia) polskiego biznesu do inwestowania w tworzenie nowych technologii. Pomysł ten, bez wątpienia kontrowersyjny, został przyjęty z zainteresowaniem (choć po części ostrożnym). Problemem był wówczas nie tylko poziom wydatków na badania i rozwój, jeden z najniższych w UE, ale i jego niezrównoważenie, oparcie głównie na środkach sektora publicznego. Dziś te proporcje wyglądają dobrze – 2:1 na korzyść przedsiębiorstw prywatnych – ale ogólna wysokość wciąż pozostaje niesatysfakcjonująca. Wydajemy na ten cel ledwie 1,4 procent PKB; powinniśmy 2 proc., a gdybyśmy chcieli gonić najlepszych – nawet 3 proc.

Kryzys naukowo-edukacyjny znacząco pogłębił się w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy (2015-2024). W Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wpompowano co prawda gigantyczne środki, ale tylko po to, by je zmarnotrawić i rozkraść. Jarosław Gowin zamachnął się na autonomię uczelni, a o działaniach jego następcy lepiej w ogóle nic nie wspominać. W efekcie, gdy dokonuje się porównawczego pomiaru przy użyciu obiektywnego kryterium dostępu do zaawansowanej edukacji, Polska jest klasyfikowana na samym końcu. Nie tylko za przodującymi państwami Skandynawii i zachodniej Europy, ale także za sąsiadami o podobnym do naszego poziomie PKB per capita. Takimi jak Litwa (77,25 punktów na 100 możliwych!), Łotwa, Estonia, Słowacja, a także Portugalia czy Chorwacja.

Skoncentrowani na bieżącej walce z konkurencją politycy nie mają instynktu zajmowania się sprawami najważniejszymi, ale odległymi w czasie. Dlatego ważniejsza jest historia od przyszłości, generalicja od profesury, 800+ od wynagrodzeń nauczycieli.

Jeśli więc awantura o profesora Sankowskiego, któremu skończyła się kadencja prezesa spółki zajmującej się badaniami nad sztuczną inteligencją i który w konkursie (nie przy zielonym stoliku, nie w zaciszu gabinetów, jak to by miało miejsce za poprzedniej władzy) znalazł swojego pogromcę, spowoduje docenienie znaczenia nauki w środowisku rządowych decydentów, uznam, że dobrze się stało.

Drodzy rządzący! Szukajcie rozwiązań, aż je znajdziecie. Nie skąpcie pieniędzy, choć wydawajcie je z głową. Komu uda się zmienić społeczeństwo w kreatywne, wątpiące, niebojące się ryzyka, przedkładające szkiełko i oko nad czucie i wiarę (w Finlandii to wszystko powiodło się w ciągu jednego pokolenia), zostanie prawdziwym bohaterem – choć niekoniecznie zapisze się na kartach podręczników. Ostatecznie kto ma dokonać tej zmiany, jak nie reprezentanci lewicy, która postęp powinna mieć wypisany na sztandarach?

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.