Co się komu kojarzy
No i mamy wielkie bum! Zamiast dyskutować o niepowtarzalnym, wspaniałym, choć nieco przydługim widowisku, jakim była ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, mamy niemal ogólnonarodowe zgorszenie rzekomą obrazą uczuć religijnych.
Te uczucia w naszym kraju strasznie szybko można obrazić. Doświadczyło tego wielu reżyserów i artystów przed twórcą paryskiego spektaklu, a pewnie doświadczy go wielu po nim.
Ponoć prawda i mądrość się obroni. Czasem mam jednak wątpliwości po tym jak przez internet przewaliły się okrzyki oburzenia, zażenowania, irytacji, jęku krzywdzonych rzekomo uczuć katolików. To wszystko pokazuje jakąś chorobliwą nadwrażliwość na coś, co w jakikolwiek sposób może się kojarzyć z religią i jej symbolami. Próżno tłumaczyć, że to, co pokazano to wizja artystyczna, szukanie dla jej inspiracji odniesienia do obrazu ,,Ostatnia wieczerza” Leonarda da Vinci jest naciągane, bo inspiracją równie dobrze mogło być inne dzieło, albo coś jeszcze niepowstałego, co pojawiło się w głowie twórcy tego spektaklu. Oczywiście pewne sceny czy postaci tego wspaniałego otwarcia mogą niektórych nieco szokować. Są odbiorcy, którzy szanując nawet wizję artysty, nie potrafią zaakceptować faceta z brodą, czy pląsającego łysego gościa odzianego w sukienkę. Ale to nie powód, by wytaczać ciężkie działa, mówić o nękaniu katolików, atakowaniu wiary, niszczeniu religii, napaści hufców ludzi LGBT na spokojnych, miłujących bliźnich obywateli spod znaku krzyża. Ta wrzawa to kolejny dowód na to, że u nas wszystko, co komuś gdzieś zestawi się z atakowaniem symboli religijnych, funkcjonuje dalej – jak w tym dowcipie sprzed lat o żołnierzu, któremu wszystko się kojarzy… wiadomo z czym.
Co z tym robić? Nie mam pojęcia. Znając naszych rodaków, z zasady nigdy nie włączam się do gorących dyskusji w sieci w sprawach polityki i religii. Tym razem jednak udostępniłem kilka wyważonych opinii o paryskiej inauguracji, a pod głosami oburzenia napisałem swoje zdanie. Zostałem zaraz niemal wbity w ziemię przez internautów, a uwagi, że jestem komuchem, idiotą, niszczycielem wiary, były najłagodniejsze. Pomyślałem sobie, że gdyby Jezus Chrystus żył w naszych czasach, i miał konto na Facebooku, podsumowałby to wszystko jednym zdaniem: „Wybacz im Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią!”
I tak na koniec. Szkoda, że zszokowani obrońcy wiary nie zauważyli, że obok ,,baby z brodą” była tam na przykład pędząca po Sekwanie święta Kościoła Joanna d’Arc, którą redaktor Babiarz, widzący w nieśmiertelnym utworze Johna Lennona nawiązanie do komunizmu, uznał, nie wiedzieć czemu, za ,,Amazonkę i takiego Don Kichota”.
Autor jest znanym dziennikarzem sportowym, przez ponad 30 lat związanym z „Gazetą Lubuską” (do czasu kupna koncernu Polska Press przez Orlen SA i zmian w kierownictwie redakcji).