logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Co się dzieje w kulisach Wiejskiej 4/6/8?

Jerzy PAPUGA | 29 lutego 2024
Czytelnia Biblioteki Sejmowej. Fot. archiwum "Res Humana"

Od zarania dziejów wiadomo że to, czego nie widać, jest najciekawsze. Może więc warto skupić się nieco na zreformowanym niedawno zapleczu prac sejmowych – które powoli, ale jednak ruszają do przodu, jak koła parowozu, który  dopiero nabiera rozpędu. Co istotne, rozpędu także w sferze reformowania codziennej pracy ustawodawczej. Należy to odnotować jako realizację z dawna zgłaszanych postulatów usprawnienia procesu stanowienia prawa w Polsce.

Wiejska informuje w specjalnym komunikacie, iż od 26 lutego 2024 roku „zaszły poważne zmiany w strukturze organizacyjnej Kancelarii Sejmu”- nie ma sensu ich tu detalicznie wszystkich omawiać, z jedynym jednak istotnym wyjątkiem. Mianowicie powołania w Sejmie nowego Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji; długa nazwa, ale z bardzo istotną końcówką. Doszła ocena skutków regulacji, rzecz znana dotąd jedynie z rządowego procesu legislacyjnego, jako zgodna na gruncie krajowym z praktyką ustawodawczą m.in. w Parlamencie Europejskim. Na Wiejskiej jest jednak nowością – marszałek Szymon Hołownia na początku swojego urzędowania ogłosił, iż poselskie projekty ustaw powinny być opatrzone taką oceną. Podniesie im to poprzeczkę i naturalnie wymusi proces konsultacji. Co powiedziane, zostało sprawnie zrobione i czekamy teraz na poselskie projekty ustaw spełniające ten wymóg.

Na marginesie warto dodać, iż uprzednio także istniało Biuro Analiz Sejmowych, podawało posłom swoje ekspertyzy i opinie, ale ostatnie 8 lat nie były dlań łatwe ani łaskawe. Posłowie Zjednoczonej Prawicy raczej nie korzystali z annałów „wiejskiej” wiedzy eksperckiej (także tej zdeponowanej we wspaniałej Bibliotece Sejmowej…), której przecież przy rozlicznych ustawach tak czy siak trzeba zasięgać. A jeśli już, to woleli zapuszczać żurawia w swoje partyjne think tanki czy afiliowane „uczelnie”, często wyznaniowe. Było więc niestety często tak, że obiektywna i naukowa wiedza ekspercka pochodząca z BAS konkurowała z tą zaczerpniętą z jakichś ideologiczno- przypartyjnych ciał, których zadaniem nie było pokazywanie obiektywnej rzeczywistości, lecz wręcz przeciwnie:  zaciemnianie jej czy wręcz utwierdzanie w przekonaniu o ratio legis choćby nawet największych knotów.

Co w tym kontekście ważne, poprzednia władza Izby lubiła posiłkować się swoimi, nieraz bardzo utajnionymi ekspertami, a ówczesna marszałek Sejmu ekspertyzy zamawiała głównie w myśl partyjnych wytycznych i bieżących potrzeb zwalczania opozycji. Widzieliśmy to niestety w najbardziej pamiętnych momentach dla naszej demokracji parlamentarnej i tak się jakoś składało, iż częściej uzasadniały one podjęte już decyzje, aniżeli je weryfikowały pod kątem praworządności, prawa UE czy konstytucji RP. To dziś ma szansę radykalnie się odmienić, od marszałkowskiej głowy poczynając; wtajemniczeni w kulisy pracy marszałka Hołowni i całego prezydium Izby zapewniają, iż celuje on w ślęczeniu nad ekspertyzami, co zapewne zostało mu jeszcze z redaktorskiej działalności. Ma zresztą przy sobie na co dzień superspeca w postaci Stanisława Zakroczymskiego, swojego dyrektora Gabinetu, prawnika twardo zadomowionego na Wiejskiej. I ten oto tandem, wsparty ministrem Jackiem Cichockim, stara się nie tylko przywrócić znaczenie zaplecza eksperckiego, ale przy okazji naprawdę na serio troszczy się o powagę Sejmu. A ona przecież wyraża się także w jakości zaplecza, z którego się korzysta w reformowaniu prawa, wielkich nazwisk, które podpisują się pod ekspertyzami, czy jakością podręcznej Biblioteki Sejmowej i Wydawnictwa Sejmowego (które swoją drogą mają bardzo wysoką markę).

Mamy więc pierwszy krok ku temu, aby na trwałe zerwać z przeszłością oraz na zawsze ustanowić ocenę skutków regulacji uzusem parlamentarnym, co pchnie ustawodawców na szerokie tory konsultowania swoich projektów ustaw z całym zapleczem: prawnym, eksperckim, rynkowym itp. itd.

Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, ale pierwszy ważny krok już uczyniono. Znam co prawda z przeszłości światle przykłady m.in. zmarłego marszałka Ludwika Dorna czy marszałka Marka Borowskiego (przesiadł się do Senatu, ale nieodmiennie korzysta z rozumu, wiedzy i słowa pisanego…), których widywano nawet w Bibliotece Sejmowej, ale przecież dziś chodziłoby o to, aby korzystanie z zaplecza i ocena skutków regulacji upowszechniła się wśród wszystkich posłów. Ma w tym pewne swoje osiągnięcia parę izb gospodarczych i stowarzyszeń, często goszczących na Wiejskiej, w tym znane mi Polska Izba Komunikacji Elektronicznej czy Towarzystwo Dziennikarskie. Kiedy nad mediami i telekomunikacją wisiały pisowskie Lex TVN, a później Lex Pilot, zabiegały wspólnie o to, by zostać wysłuchane i zgłosić swoje postulaty, domagając się ni mniej, ni więcej tylko… oceny skutków regulacji. Co chyba systemowo zostało już wywalczone, i trzeba tylko przypilnować, by stało się codziennością prac ustawodawczych na Wiejskiej 4/6/8.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.