Jacy jesteśmy? Silne i słabe strony społeczeństwa polskiego
Kilka lat temu uczestniczyłam w publicznej dyskusji, inspirowanej cytatem z Norwida „Polska to wielki naród, ale żadne społeczeństwo”. Wtedy polemizowałam z tą tezą i teraz też się z nią nie zgadzam. Nie tylko dlatego, że nie uwodzi mnie (a czasem nawet przeraża) romantyczna mesjanistyczno-martyrologiczna wersja narodu polskiego. Przede wszystkim nie znajduję w dzisiejszej Polsce silnych dowodów empirycznych na jej poparcie. Polskie społeczeństwo, chociaż bardzo zróżnicowane i spolaryzowane politycznie, ma się dzisiaj dość dobrze, czego świeżym dowodem jest największa od czterdziestu lat frekwencja wyborcza, zwycięstwo demokratów nad obozem autorytarnej prawicy i olbrzymie zainteresowanie obywateli obradami Sejmu, także komentowanie działań rządu i nowej opozycji.
W najszerszym encyklopedycznym rozumieniu społeczeństwo stanowią wszyscy obywatele danego państwa, ludzie różnych środowisk społecznych, zawodowych, klasowych, kulturowych, lokalnych i etnicznych oraz instytucje, ułatwiające im funkcjonowanie. Dzisiaj obywatelami Polski coraz częściej stają się także osoby o różnych narodowościach, pochodzące z rozmaitych grup etnicznych. Nie można więc oczekiwać, że będziemy monolitem wartości, pragnień, stosunku do religii, obyczajów i stylów życia. Współczesne obywatelstwo to nie tylko „przynależność państwowa” (wpisana do dowodu osobistego czy paszportu), której warunki, prawa i obowiązki są określane przez prawo, ale także subiektywne doświadczenie przynależności do szerszej wspólnoty, czyli obywatelska tożsamość. Według filozofa polityki Michaela Walzera (1997), ta ostatnia jest współcześnie podstawową i najszerszą formą przynależności politycznej. I może być miarą nie tylko siły związku z państwem, ale także akceptacji przynależności do społecznej wspólnoty (szeroko rozumianego społeczeństwa) i chęcią wpływu na kształt społeczeństwa oraz instytucji państwa.
Czy Polacy rzeczywiście tak widzą siebie? Czy czują się aktywnymi podmiotami polityki, obywatelami państwa, z którymi czują się związani emocjonalnie (a nie tylko przez zapis w paszporcie)? Przez wiele dekad analitycy naszego życia społecznego powątpiewali w tak rozumianą obywatelskość. Wykazywali trwałość istnienia tzw. „próżni społecznej” (termin wprowadzony do socjologii przez Stefana Nowaka pod koniec lat 70. XX w.), czyli pustki między przywiązaniem do narodu (przynajmniej deklarowanym w badaniach) a silnymi związkami w rodzinach i małych grupach przyjaciół. Rzeczywiście, przez długie lata Polacy rzadko uważali za bliskich sobie ludzi współdziałających w organizacjach, osoby o podobnym statusie materialnym, także rówieśników, a nawet ludzi o tej samej religii (por. Szawiel, 1989). Zwłaszcza młodzi dorośli deklarowali słabe związki z wszelkimi szerokimi kategoriami społecznymi (Hamer, 2021). Niską aktywność społeczną i polityczną Polaków wskazywały kolejne fale Diagnozy Społecznej (zwłaszcza niski procent „upartyjnienia” społeczeństwa i członkostwa w organizacjach pozarządowych oraz stosunkowo niską frekwencję wyborczą, Sułek, 2004), badania z serii Europejskiego Sondażu Wartości (EVS), a także Światowego Badania Wartości (WVS) i innych zespołów (Bartkowski, 2021), (Radkiewicz i Skarżyńska, 2009). Inni badacze wskazywali na silny indywidualizm Polaków (zwłaszcza młodych i popierających partie centrowe) i związaną z tym niechęć do szerokich i stabilnych wspólnot (Hamer, 2021) oraz preferencje do pozainstytucyjnego zaangażowania społecznego i politycznego (Jaśko, 2021). Rozczarowanie wobec elit politycznych III RP skutkowało niechęcią wobec polityki, ale też brakiem poczucia wpływu na polityczną rzeczywistość i polityczną biernością (por. np. Jasińska-Kania i Marody (red.), 2002; Domański, 2009; Korzeniowski, 2009; Skarżyńska i Radkiewicz, 2015). Aktywność polityczna była spostrzegana jako motywowana raczej nastawieniem na realizację osobistych interesów czy własnych potrzeb niż dobrem szerszej wspólnoty.
Ostatnie osiem lat zdecydowanie zmieniło polskie społeczeństwo. Uczyniło je bardziej obywatelskim. Może dlatego, że państwo stało się dla wielu obywateli opresyjne. Rok 2023 był rokiem spektakularnego przełomu, ale akty obywatelskiego protestu pojawiły się już po pierwszych autorytarnych poczynaniach rządzącej wtedy prawicy: w końcu 2015 roku, po zawłaszczeniu TVP, niedługo potem – po zmianach w Trybunale Konstytucyjnym. Powstał Komitet Obrony Demokracji, który był ruchem ponadpartyjnym, łączącym różne grupy obywateli, dość sprawnie organizującym różnego rodzaju działania na gruncie ogólnopolskim oraz lokalnym. W 2016 roku – wielki Marsz Parasolek, czyli protest przeciwko polityce ograniczającej wolności kobiet. Demontaż sądownictwa zaowocował Wolnymi Sądami, niedługo potem pojawili się Obywatele RP. W kolejnych latach sprzeciw wobec polityki rządu wyrażały różne duże grupy zawodowe: dziennikarze, lekarze, nauczyciele, sędziowie, przedsiębiorcy, rolnicy. Jednak żadna z tych grup nie spotkała się z tak masowym poparciem dla ich protestów, z jakim spotkały się kobiety, wyrażające swój gniew po delegitymizującym i penalizującym aborcję orzeczeniu TK z 22 października 2020 roku – na przełomie października i listopada 57 procent ogólnopolskiej próby osób dorosłych popierało protesty, a 13 procent deklarowało uczestnictwo w nich przynajmniej raz; wśród osób między 18. a 24. rokiem życia udział w protestach i innych działaniach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet deklarowało 29 procent (Kołodziejczyk, 2020). Dla większości młodych uczestników OSK było to pierwsze polityczne zaangażowanie. I jak się okazało – nie ostatnie. Chociaż po kilku tygodniach protesty te wygasły bez osiągnięcia celu, czyli chociażby obietnicy liberalizacji prawa antyaborcyjnego, to przetrwała motywacja do wpływu na politykę oraz przyjazne relacje nawiązane podczas protestów. Internet pozwalał na skrzykiwanie się w różnych ważnych kwestiach, uzgadnianie stanowisk, pisanie petycji, wspieranie tych, którzy stawali przed sądami za udział w protestach. I najważniejsze: sieci znajomych, powstałe podczas aktywności w OSK, pozwoliły wielu młodym i starszym osobom na błyskawiczne zorganizowanie pomocy uchodźcom z Ukrainy w lutym 2022 roku, a także pomogły w uruchomieniu różnych form pomocy uchodźcom przy granicy z Białorusią. W obu tych trudnych sytuacjach okazywało się, że niezbędna jest współpraca ludzi z różnych środowisk, rozpoznanych podczas poprzednich protestów i koordynacja pomocy. I jak potrzebne jest społeczne wsparcie osobom, które działając na rzecz innych, są karane przez opresyjne autorytarne władze. Bez prawników, lekarzy, kierowców, psychologów skuteczność udzielanej pomocy byłaby mniejsza, a sami aktywiści – ciągani po sądach – szybciej wypaleni. Ostatnie trzy lata scaliły różne środowiska opozycyjne wobec władzy, ale też silniej spolaryzowały społeczeństwo, a postawy społeczne, moralne i polityczne stały się bardziej skrajne.
Dlaczego jesień 2020 stała się tak ważnym momentem aktywizacji obywatelskiej? Widzę dwie wzajemnie wzmacniające się przyczyny aktywistycznego wzmożenia: polityczną i psychologiczną. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji dramatycznie pogorszył sytuację życiową kobiet, a agresywna reakcja władzy na ich protesty (brutalna policja, rewizje osobiste osób zatrzymywanych w komisariatach, ośmieszanie w mediach) wyraziście pokazały opresyjność autorytarnej władzy, jej przemocowy charakter. Polityka boleśnie weszła w osobiste życie setek tysięcy ludzi. Już nie było żadnych złudzeń, że „dobra zmiana” jest pod jakimś ważnym względem dobra dla obywateli. Druga przyczyna, psychologiczno-sytuacyjna, wiąże się z momentem decyzji TK delegitymizującej aborcję. Był to czas pandemii Covid-19, masowego zagrożenia zdrowia i życia obywateli. W takich sytuacjach ludzie nie chcą być sami (choć powinni zachowywać dystans fizyczny ze względu na zaraźliwość wirusa). Wyjście na protest i wielogodzinne maszerowanie razem z tysiącami innych ludzi, choć ryzykowne, redukowało lęki i poczucie samotności poprzez bycie z innymi, podzielającymi podobne emocje. W sytuacjach zagrożenia rośnie potrzeba potwierdzenia, że przynależymy do jakiejś większej, trwałej całości, wspólnoty doświadczeń i wartości. Liczne badania, inspirowane Teorią Opanowywania Trwogi (Greenberg, Pyszczynski, Solomon, 1990) dowodzą, że poznawcza dostępność nieuchronności śmierci (wzbudzona przez obrazy umierających w szpitalach, statystyki zachorowań i śmierci, karetki pogotowia bez przerwy jeżdżące na sygnale) produkuje lęk, który redukuje poczucie związku ze wspólnotą wartości. Podzielane wartości stają się wtedy bardziej wyraziste, rośnie też gotowość do ich obrony. Udział w masowych protestach w ramach OSK dawał oba te efekty: wzmacniał poczucie przynależności do wspólnoty i – poprzez rozmowy z osobami o podobnych celach i wartościach – zwiększał ich ważność i obecność w świadomości uczestników oraz umacniał przekonanie, że rządzący te wartości niszczą. Jednocześnie analogiczne procesy zachodziły w świadomości zwolenników władzy. W rezultacie nasiliła się polaryzacja wartości i postaw oraz – także wśród zwolenników władzy wzrosła motywacja do obrony swojego światopoglądu (bo przecież – w retoryce władzy – to ich światopogląd, styl życia, postawy są atakowane przez uczestniczki i uczestników protestów, definiowanych jako polityczni wrogowie).
Pandemia odkryła brak kompetencji władzy w radzeniu sobie z pandemią i – co było jeszcze ważniejsze dla wzbudzenia społecznego gniewu, motywującego do działania w kierunku zmiany władzy – pokazała jej pazerność. Nawet wyborcy PiS zauważali, jak ludzie władzy „robią interesy” na pandemii, bogacą się kosztem zdrowia i życia obywateli (Skarżyńska, Urbańska i Radkiewicz, 2021).
Gniew społeczny był też efektem kolejnych afer, ujawnianych przez opozycję, NIK, dziennikarzy śledczych, a pokazywanych w wolnych mediach. Rosła świadomość społecznych konsekwencji niepraworządności, braku staranności przy tworzeniu prawa, łamania praw człowieka i obywatela, niszczenia instytucji kontrolujących władzę. Opresyjne i punitywne traktowanie przez policję, prokuraturę i sądy opozycyjnych aktywistów i aktywistki, a łagodność i obrona osób reprezentujących władzę i jej zwolenników łamiących prawo – wzmagały złość i gniew obywateli. A są to emocje aktywizujące protest społeczny, motywujące do zmiany władzy. Przy końcu 2021 roku 70 procent ogólnopolskiej próby osób dorosłych uznało, że „Polska idzie w złym kierunku” (badanie More in Common, grudzień 2021).
Od ponad dwudziestu lat światowe badania motywacji wyborczej dowodzą przewagi roli negatywnych emocji wobec politycznego przeciwnika nad emocjami pozytywnymi wobec „swoich” kandydatów (np. Iyengar i Krupenkin, 2018). O negatywnych społecznie konsekwencjach tego zjawiska napiszę więcej nieco dalej. Teraz przedstawię dowody, że Koalicja 15 Października wygrała wybory raczej przez wzbudzenie u większości obywateli pozytywnych niż negatywnych emocji.
Od 2020 roku sondaże opinii pokazywały wzrost frekwencji wyborczej wśród najmłodszych wyborców (w wieku od 18 do 29 lat), a także przesunięcie deklarowanej orientacji politycznej na bliższą centro-lewicy. W drugiej turze wyborów prezydenckich w roku 2020 głosowało 72,1 procent kobiet i 65 procent mężczyzn. Wśród najmłodszych wyborczyń (18–29 lat) Rafał Trzaskowski uzyskał 66 procent głosów (por. analizy danych Exit Poll, Raciborski, 2021). Wiele badań dowodzi szczególnej zmiany orientacji politycznych młodych kobiet, które są lepiej wykształcone, bardziej zmotywowane do aktywności społecznej i politycznej (może dlatego, że autorytarna polityka ogranicza ich wolność i boleśnie dotyka różnych sfer ich życia, trzeba więc starać się o większy wpływ na jej kształt). Mirosława Marody (2021) przekonuje, że młode kobiety lepiej niż młodzi mężczyźni radzą sobie z szybkimi zmianami kulturowymi, są bardziej „progresywne”, nowoczesne, aktywne.
Demokratyczne partie opozycyjne zauważyły zmianę stosunku młodych do polityki i postanowiły – skutecznie rozwijać ich polityczne, prodemokratyczne zaangażowanie. Kolejne letnie Campusy Polska stanowiły dobrze przygotowane, intersujące dla młodych forum do bezpośredniej rozmowy nie tylko z politykami, ale także z aktywistkami i aktywistami społecznymi, prawnikami, ludźmi kultury. I politycy, i młodzi odnosili korzyści: pierwsi dowiadywali się „z pierwszej ręki”, co młodzi chcą dostać od polityków, czego w polityce nie cierpią, czego się boją, jakie są ich cele i plany życiowe. Młodzi uczestnicy zostali zaproszeni do współpracy przy kontroli wyborów i zachęceni do działań profrekwencyjnych. Potraktowano ich poważnie. Co więcej, ci z nich, którzy czytali programy wyborcze partii, z radością zauważali, że są w nich ich postulaty. To zadziałało: poszli głosować, zachęcali innych, mają poczucie wygranej. Wiedzą już, że jak chcą – mogą mieć wpływ na kształt polityki i realny w niej udział. Poczuli się obywatelkami i obywatelami (choć raczej tak do siebie się nie zwracają). Nie lubią używać wielkich słów, nie wiem, czy szybko zechcą zapisywać się do partii i stowarzyszeń, ale już zobaczyli ładniejszą twarz polityki. Dzisiaj godzinami oglądają i komentują obrady Sejmu, robią zabawne filmiki i memy. Skoro uznali, że mogą na politykę skutecznie wpływać tak, by wspierała ich wartości i potrzeby, to będą jej bronić, jak będzie trzeba. Teraz z radosną uwagą kontemplują zmianę.
Duże znaczenie dla wygranej demokratów miał pozytywnie emocjonalny ton końcówki ich kampanii wyborczej, ostro kontrastujący z agresywną narracją rządzącej prawicy. Oba wielkie marsze, 4 czerwca i 1 października, przyciągnęły tłumy ludzi, którzy mieli naprawdę dość autorytarnej władzy. Ale nie były to manifestacje nienawiści, tylko marsze nadziei. Organizatorzy zadbali o to, by nie było wrogich haseł; wystąpienia polityków zachęcały do udziału w wyborach, podkreślały konieczność prodemokratycznej zmiany, wzbudzały nadzieję na lepsze państwo i lepsze w nim życie obywateli. W Marszu Miliona Serc była widoczna dobra współpraca partii opozycyjnych (przedtem raczej była „szorstka przyjaźń” i rywalizacja). 1 października pojawiła się prosta deklaracja – głosujcie na tych demokratów, na których chcecie, wszystkie partie demokratycznej opozycji muszą znaleźć się w Sejmie. W tym marszu szły razem 4 pokolenia Polaków. To było wzruszające i budujące społeczeństwo doświadczanie sympatycznej wspólnoty. Dla uczestniczących w niej dzieci – świetny początek obywatelskiej edukacji. Szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł, by poprosić dziadków i rodziców o spisanie tego, co mówili dzieciom i wnukom podczas maszerowania. To, co słyszałam, nie było o Barbie; było zwykle o tym, że „tu wszyscy chcą, aby Polska była dla was lepsza”, „widzisz Zosiu, ty też jesteś obywatelką, jak my tu wszyscy, niedługo będziesz głosować”, „tu są różne flagi, wiesz która jest polska, a która unijna? A która amerykańska? Wszystkie są ładne, prawda?”. A z megafonów leciało „Szczęśliwej Polski, już czas”. Wiara w zwycięstwo przyciągnęła do udziału w wyborach miliony Polaków.
Trzeba także zauważyć profrekwencyjną działalność kilkudziesięciu różnych stowarzyszeń, fundacji, środowisk akademickich. Społeczeństwo obywateli działa pełną parą i skutecznie. Media społecznościowe miały w tym duży udział. 15 października 11 milionów 600 tysięcy, czyli większość uprawnionych do głosowania obywateli, zagłosowało na partie demokratycznej opozycji. Miesiąc po wyborach nowy Sejm większością głosów wybrał na premiera Donalda Tuska. Powstał koalicyjny rząd, złożony z kilku różnych demokratycznych partii. I szybko zaczął działać, realizując kolejno swoje wyborcze obietnice. Niedawno rządząca prawica ciężko przeżywa utratę władzy, sejmowe i medialne głosy z prawej strony są rozpaczliwie agresywne. Sprawdzają, co jeszcze mogą zrobić, aby utrudnić pracę nowemu rządowi. Społeczeństwo masowo obserwuje obrady Sejmu, kibicuje marszałkowi Hołowni, który prowadzi obrady w krańcowo odmienny sposób, niż robiła to marszałek Witek. Nowa, naprawdę „totalna” opozycja krytykuje wszystko, prezydent zarzuca rządowi łamanie Konstytucji. Obywatele nie są bierni ani bezkrytyczni wobec sposobu funkcjonowania poprzedniej, ale i nowej władzy. Świadczy o tym np. szeroka, otwarta dyskusja na temat sposobu wprowadzania zmian w publicznym radiu i telewizji oraz o tym, co i jak robić, by „pojednać” (jak mówi premier) podzielone społeczeństwo, przekonać do nowej władzy tych, którzy na nią nie głosowali.
Czy to jest potrzebne i możliwe? Wiadomo, że spójne, a nie ostro podzielone społeczeństwo lepiej radzi sobie z wyzwaniami, jakie przed nim stoją, a władza ma mniej problemów. Ale wiemy też, że współczesne społeczeństwa są bardzo zróżnicowane wewnętrznie, że będą się jeszcze bardziej różnicować ze względu na procesy migracyjne, osobowościowe i różnice w wykształceniu. Raczej trzeba rozwijać akceptującą odmienność tolerancję różnorodności, niż starać się o „jednomyślną wspólnotę”. Mam nadzieję, że premier nie o takiej wspólnocie myśli. Raczej zależy mu na zmniejszeniu skrajnej polaryzacji politycznej, a ściślej tzw. polaryzacji afektywnej, czyli silnego negatywnego, rozlanego na wszystkie dziedziny życia afektu wobec politycznych przeciwników. Zjawisko to jest rzeczywiście niszczące jakość życia społecznego, bowiem akceptuje jawną wrogość i zamiar wykluczenia osób inaczej myślących (nie tylko przeciwników politycznych) z publicznego życia.
Polaryzacji afektywnej sprzyja brak kontaktu i wiedzy o ludziach o odmiennych od naszych wartościach, stylach życia czy preferencjach partyjnych. Dlatego nowa władza, aby osłabić tę polaryzację, powinna z dużą starannością zadbać o stały kontakt z jak najszerszym społeczeństwem, z różnymi jego segmentami. Nie wystarczą do tego nawet częste występy w różnych mediach. Potrzebne są bezpośrednie rozmowy, nie przemowy, ale otwarte dyskusje na tematy kolejnych rządowych propozycji, sytuacji kraju, bezpieczeństwa światowego. I nie tylko i nie zawsze z udziałem ważnych polityków, ale między obywatelami. Wiem, że w różnych środowiskach prowadzone są tzw. debaty deliberacyjne. Ich przygotowanie i prowadzenie wymaga czasu i kompetencji, ale warto je szeroko propagować i stosować. Z różnych badań, także polskich (np. Reykowski, 2007) wynika, że nawet gdy nie prowadzą one od razu do uzgodnienia stanowiska wobec dyskutowanej sprawy, to sprzyjają uważności wobec odmiennych poglądów, rozumieniu odmiennych perspektyw i osłabiają afektywną polaryzację i nieufność. A przecież o to w demokracji chodzi. Dialog jest skutecznym instrumentem demokratycznej polityki.
Początek 2024 r. demokraci witali w pogodnym nastroju – mimo deszczowej pogody i mimo noworocznego orędzia prezydenta, łamiącego powszechną w demokracji normę kulturową, zgodnie z którą treść i forma takiego wystąpienia ma łączyć i wspierać społeczeństwo, a nie dzielić i straszyć. Nie znaczy to, że jako społeczeństwo bagatelizujemy trudy i zagrożenia, z jakimi będziemy się mierzyć przez kolejne miesiące i lata. Przeciwnie, wielu z nas czuje tak silny niepokój o przyszłość, nie toleruje niepewności, czuje swoją bezradność wobec szybkich zmian kulturowych lub nowych wymagań, że potrzebuje profesjonalnej pomocy psychologicznej. Nowa władza obiecuje większe fundusze na profesjonalną pomoc osobom z problemami psychicznymi. Jednak społeczeństwo też ma tu coś do zrobienia. Możemy sprawić, by mniej ludzi odczuwało bolesną samotność i społeczną obojętność wobec ich krzywdy. Społeczeństwa, w których wiele obywateli i grup społecznych ma silne poczucie krzywdy, stają się mniej obywatelskie, nieinnowacyjne, mniej prodemokratyczne i mniej zainteresowane zewnętrznym światem, obojętne na problemy innych społeczeństw. W rezultacie są mniej szczęśliwe. Ostatnie miesiące wzmocniły w milionach obywateli poczucie sprawczości politycznej. To przyjemne, wzmacniające samoocenę i aktywizujące poczucie. Sprzyja otwartości na innych, może więc ułatwić rozwój ważnej dla spójności społeczeństwa kompetencji, zwanej empatyczną skutecznością. Polega ona na trafnym spostrzeganiu potrzeb, uczuć i problemów innych ludzi oraz chęci i umiejętności efektywnego ich wspierania. Po prostu – nie pozwala być obojętnym. Osoby wspierające ludzi w kryzysie bezdomności, pomagające uchodźcom, piszące listy do więźniów politycznych w Białorusi, Rosji i innych autorytarnych krajach, ludzie z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, wspierający ofiary mowy nienawiści i przemocy domowej, prawnicy działający pro publico bono i wiele innych grup i osób niosących pomoc – mają tę społeczną kompetencję. One stanowią o sile społeczeństwa obywatelskiego, ponieważ dają poczucie rzeczywistej wspólnoty międzyludzkiej, przekraczającej granice polityczne, religijne, etniczne czy państwowe, w której słabsi lub/i krzywdzeni, czy niesprawiedliwie traktowani nie czują się samotni.
Cytowana literatura:
Bartkowski J. (2021). Opinia publiczna a zmiana populistyczna w Polsce. W. M. Marody (red.), Wartości w działaniu (s. 49–104). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Domański H. (2009). Społeczeństwo europejskie. Stratyfikacja i systemy wartości. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Greenberg J., Pyszczynski T., Solomon S. i in. (1990). Evidence for terror management theory: the effects of mortality salience on reactions to those who threaten bolster the cultural worldview. J. of Personality and Social Psychology, 2, 308–318.
Hamer K. (2021). Identyfikacje społeczne, uznawane kryteria polskości i fundamenty moralne młodych Polaków. W: K. Skarżyńska (red.), Młodzi dorośli: identyfikacje, postawy, aktywizm i problem życiowe, (s. 17–34). Warszawa: Instytut Problemów Współczesnej Cywilizacji im. M. Dietricha.
Iyngar Sh., Krupenkin M. (2018). The strengthen of partisan affect. Advances in Political Psychology, 39, 201-218.
Jasińska A., Marody M. (red.), (2002). Polacy wśród Europejczyków. Wartości społeczeństwa polskiego na tle innych rajów europejskich. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Jaśko K. (2021). Aktywizm młodych: spontaniczność vs. zinstytucjonalizowanie, online vs. offline, powody radykalizacji. W: K. Skarżyńska (red.), op. cit. (s. 63–82).
Kołodziejczyk K. (2020). Ile osób popiera demonstracje w ramach Strajku Kobiet? https://wiadomosci.wp.pl/najnowszy-sondaz-ile-osob-popiera-demonstracje-w-ramach-stajkukobiet-6577381776772448a
Korzeniowski K. (2009). Alienacja polityczna. Pojęcie i metoda pomiaru. Studia Psychologiczne, 1–2, 33–44.
Marody M. (2021). Od „dzielnej ofiary” do podmiotu moralnego – procesy kształtowania tożsamości społecznej. W. Marody (red.) , Wartości w działaniu (s. 241–296). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Raciborski J. (2021). Zachowania wyborcze młodych Polaków: wielka zmiana. W: K. Skarżyńska (red.), op. cit., (s. 53–62).
Radkiewicz P., Skarżyńska K. (2005). Predyktory aktywności obywatelskiej w Polsce i w innych krajach Europy. Raport z badań. Warszawa: Instytut Psychologii PAN.
Raport z badań (2021). Aktywizacja obywatelska młodych Polek i Polaków. Laboratorium Poznania Politycznego, Instytut Psychologii PAN, Warszawa. https://politicalcognition.psych.pan.pl/images/Raporty/DIALOG _raport.pdf
Reykowski J. (red.) (2007). Konflikt i porozumienie: Psychologiczne podstawy demokracji deliberatywnej. Warszawa: Academica.
Skarżyńska K., Radkiewicz P. (2015). Politicians and citizens. Cognitive and dispositional predictors of approval of aggression in political life. Czechoslovak Psychology, 1, 36–46.
Skarżyńska K., Urbańska, B., Radkiewicz P. (2021). Under or out of governmental control? The effects of individual mental health and political views on the attribution of responsibility for Covid-19 incidence rates. Social Psychological Bulletin, 1, 1–21. https//doi.org/10.32872/spb.4395
Sułek A. (2004). Stan społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. W: J. Czapiński, T. Panek (red.), Diagnoza społeczna 2003 (s. 198–206). Warszawa: Wydawnictwo Szkoły Wyższej Finansów i Zarządzania.
Szawiel T. (1989). Grupy społecznej identyfikacji. W: S. Nowak (red.), Ciągłość i zmiana tradycji kulturowej (s. 204–215). Warszawa: PWN.
Walzer M. (1997). Spór o społeczeństwo obywatelskie. W: J. Szacki (red.), Ani książę, ani kupiec – obywatel. Idea społeczeństwa obywatelskiego w myśli współczesnej (s. 84–106). Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak.
Profesor dr hab. Krystyna Skarżyńska – psycholożka społeczna i polityczna – pracuje na Uniwersytecie SWPS. Jest autorką i współautorką ponad 250 artykułów naukowych i kilkunastu książek. Ostatnio zajmuje się rolą zaufania i nieufności w podejmowaniu decyzji o uczestnictwie w różnych społecznych aktywnościach, m.in. w tzw. ekonomii współdzielenia dóbr i usług. Współpracuje z Międzynarodowym Instytutem Społeczeństwa Obywatelskiego (MISO); jest też członkiem Rady Programowej Instytutu Spraw Publicznych.
Artykuł ukazał się w numerze 1/2024 „Res Humana”, styczeń-luty 2024 r.