logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Zmierzch czarnego „El Dorado”

Piotr CHAŁUBIŃSKI, Rafał RYKOWSKI, Alina POGODA | 27 lipca 2024
© Vectorstall, Noun Project (CC BY 3.0)

Czas węgla się kończy. Obecnie w Polsce fedrują 23 kopalnie węgla kamiennego i brunatnego – ponad trzy raz mniej niż na początku lat 90. Popyt na węgiel stale się zmniejsza. Rośnie zaś znaczenie odnawialnych źródeł energii (OZE) – szczególnie fotowoltaiki i wiatraków. Jesteśmy w trakcie przejścia do nowej, miejmy nadzieję „zielonej epoki”. Najważniejsze, aby zmiany odbywały się w duchu sprawiedliwej transformacji – z poszanowaniem interesów górników, lokalnej tożsamości oraz środowiska.

W Polsce do produkcji energii elektrycznej i ciepła używa się ok. 40 mln ton węgla. Według Fundacji Instrat, w 2030 r. liczba ta może spaść o ponad połowę – do 15 mln ton. Z tego modelowania czerpała m.in. Koalicja Obywatelska w kampanii parlamentarnej w 2023 r. przy formułowaniu ambitnych celów dotyczących rozwoju odnawialnych źródeł energii. Partia Donalda Tuska zapowiedziała m.in. aż 68 procent udziału OZE (dziś ok. 16 procent – przyp. red.) w mikście energetycznym do 2030 roku.

Byłby to gigantyczny skok w kierunku „zielonej” gospodarki, który rodzi poważne skutki dla branży górniczej. Zredukowany popyt na węgiel oznacza bowiem znacznie szybsze zamykanie kopalń, niż przewiduje to umowa społeczna zawarta z górniczymi związkami zawodowymi przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2021 roku. Z raportu można wyciągnąć nawet dalej idące wnioski, niż czyni to sam Instrat: prognozowane zapotrzebowanie na węgiel oznacza, że w 2030 r. w Polsce pozostaną trzy-cztery kopalnie węgla kamiennego oraz kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która wydobywa strategicznie potrzebny węgiel koksowy do produkcji stali. W sumie w Polsce może zostać w 2030 r. ok. 8 kopalni węgla kamiennego, gdy dzisiaj mamy ich 18. To nie jedyny, ale wielce prawdopodobny scenariusz. Oczywiście, przy takich decyzjach najważniejsza jest wola polityczna, ale nie powinno się lekceważyć takich czynników jak gwałtownie malejący popyt, rosnące koszty wydobycia, opłaty za emisję CO2 i zmieniający się rynek energetyczny, który nie będzie faworyzował węgla. Polskie górnictwo zapisało wiele chwalebnych kart historii, zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i politycznym, ale trudno nie zauważyć, że już niedługo stanie się cieniem przemysłu, którym jeszcze do niedawna było.

Skok na głęboką wodę

Górnictwo w Polsce było państwem w państwie. Przez lata PRL-u węgiel kamienny karmił polski przemysł i miliony gospodarstw domowych. „Czarnym złotem” paliło się wszędzie – w kuchenkach i piecach. Węgiel był też najważniejszym towarem eksportowym pompującym finansową kroplówkę w socjalistyczną gospodarkę. Na przełomie lat 80. i 90. polskie górnictwo tworzyło 70 kopalń węgla, gdzie pracowało 416 tys. osób. Ludzie z biedniejszych regionów Polski emigrowali na Śląsk w poszukiwaniu dobrze płatnej, choć ciężkiej i niebezpiecznej pracy. Transformacja ustrojowa znacząco przedefiniowała znaczenie górnictwa. Z dumy i „oczka w głowie” stawało się ono „niewydajnym finansowo problemem”. W 1990 roku podpisano wyrok na zagłębie węglowe w Wałbrzychu. Kilka lat później podobny los spotkał górnośląski Bytom. Na długi czas miasta te stały się synonimem biedy i cywilizacyjnej zapaści. To, co się stało w Wałbrzychu, Bytomiu i wielu innych polskich miastach było dokładnym przeciwieństwem sprawiedliwej transformacji. Zamiast sprawiedliwości było bezprawie. Zamiast transformacji – biedaszyby i bezrobocie.

„Panowie z wózkami wypełnionymi żelastwem byli na dzielnicy codziennym obrazkiem. Byłam zszokowana, gdy przed jednymi świętami wszystkie studzienki kanalizacyjne nam z okolicy wyparowały” – fragment książki Katarzyny Dudy Kiedyś tu było życie. Teraz jest tylko bieda (Warszawa, 2022).

Czym jest sprawiedliwa transformacja?

Sprawiedliwa transformacja oznacza proces przejścia z gospodarki wysokoemisyjnej (opartej na paliwach kopalnych) na zeroemisyjną (opartą na odnawialnych źródłach energii), ze szczególnym uwzględnieniem interesów lokalnej ludności. Polega więc na stworzeniu alternatywnych gałęzi gospodarki i zapewnieniu miejsc pracy osobom, które ją stracą w wyniku stopniowego zamykania przedsiębiorstw wydobywczych czy elektrowni. Sprawiedliwa transformacja musi przebiegać zgodnie z zaplanowanym wcześniej harmonogramem oraz z udziałem społeczności, której dotyczy. Jednym z kluczowych elementów jest demokratyzacja procesu. Pozwala na lepsze zrozumienie potrzeb ludzi, a samym mieszkańcom daje poczucie sprawczości.

Ramy koncepcji sprawiedliwej transformacji zostały wypracowane w latach 90. w Stanach Zjednoczonych – związki zawodowe branży chemicznej domagały się działań ograniczających szkodliwy wpływ na zdrowie osób zamieszkujących w okolicy zakładów przy jednoczesnym poszanowaniu interesów pracowników. Stało się to podstawą nowego myślenia o pracy i godności ludzkiej. Koncepcja sprawiedliwej transformacji szybko ewoluowała. Kryzys klimatyczny i uwrażliwienie na wyzwania środowiskowe wpłynęły na zmianę definicji i zakresu „sprawiedliwej transformacji”. Zagadnienia ochrony klimatu włączono w szerszy zestaw postulatów związkowców, robotników oraz działaczy społecznych. Idea sprawiedliwej transformacji stanowi obecnie integralną część m.in. wielu dokumentów Unii Europejskiej oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Unijne pieniądze dla Polski

W Polsce pięć regionów węglowych korzysta z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST). Komisja Europejska zakwalifikowała do wsparcia Górny Śląsk, Wielkopolskę Wschodnią, subregion wałbrzyski, Małopolskę Zachodnią oraz region Bełchatowa. Ze względu na brak planu działań transformacyjnych do 2030 r. pieniędzy nie otrzymały region Turowa i kopalnia Bogdanka na Lubelszczyźnie.

Fundusz Sprawiedliwej Transformacji to nowy unijny instrument finansowy, który ma wspierać zmiany w regionach węglowych i łagodzić ich negatywne skutki społeczno-gospodarcze. Wielkość Funduszu wynosi 19,2 mld euro. Polskie regiony węglowe są największymi beneficjentami FST – dostały w sumie 3,85 mld euro. Zadaniem Funduszu jest złagodzenie społeczno-gospodarczych skutków transformacji. Są to zarówno przedsięwzięcia gospodarcze, m.in. inwestycje w małych i średnich przedsiębiorstwach, tworzenie nowych firm, badania, rekultywacja terenów pogórniczych, produkcja czystej energii, jak i działania miękkie, tj. podnoszenie i zmiana kwalifikacji pracowników, pomoc w poszukiwaniu pracy i programy aktywnej integracji osób jej poszukujących.

Utworzenie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji zostało ogłoszone w styczniu 2020 r., kiedy na unijną agendę wszedł Europejski Zielony Ład. Jest to nowa strategia na rzecz wzrostu, której celem jest przekształcenie Unii Europejskiej w sprawiedliwe, ekologiczne i prosperujące społeczeństwo. Jednym z kluczowych celów jest osiągnięcie do 2050 r. neutralności klimatycznej. Europejski Zielony Ład to całościowy i wielopoziomowy program przebudowy europejskiej gospodarki. Unijne działania i polityki UE będą musiały przyczyniać się do realizacji celów. Jednym z nich jest właśnie sprawiedliwa transformacja.

Mechanizm sprawiedliwej transformacji, którego najistotniejszym elementem jest Fundusz Sprawiedliwej Transformacji koncentruje się na regionach i sektorach, które najsilniej odczują skutki odchodzenia od paliw kopalnych i wysokoemisyjnych procesów. Odchodzenie od węgla prowadzi zwykle do zamykania dużych zakładów pracy, a tym samym do zaburzenia rozwoju lokalnych społeczności i ekosystemów. Sprawiedliwa transformacja wychodzi z założenia, że możliwe jest godzenie interesów pracowników z celami związanymi z ochroną środowiska naturalnego oraz gospodarki. Mechanizm ma na celu ochronę obywateli i pracowników poprzez zapewnienie im dostępu do programów pozwalających zdobyć nowe kwalifikacje zawodowe, do miejsc pracy w nowych sektorach gospodarki.

„Chcemy, aby transformacja była sprawiedliwa też dla kobiet. W Bełchatowie jest duże bezrobocie wśród kobiet – 60 procent. Kobiety należy aktywizować, otwierać nowe kierunki kształcenia. Jest jeszcze problem młodych – zaledwie 1 na 8 zostaje w Bełchatowie. Trzeba pilnie zatrzymać odpływającą młodzież” Marzena Tyl-Czarzasty, Stowarzyszenie „Tak dla Bełchatowa”, fragment wysłuchania obywatelskiego o przyszłości tego miasta.

Długie pożegnanie z węglem

Europejski Zielony Ład i wizja otrzymania wsparcia z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji stały się zapalnikami do dyskusji o odejściu od węgla w Polsce. Niestety, jeśli chodzi o terminy wygaszenia kopalń na Górnym Śląsku i w Małopolsce Zachodniej, są one bardzo odległe – ostatnie kopalnie mają być zamknięte dopiero w 2049 roku. Ta data jest pokłosiem tzw. umowy społecznej, którą w 2021 r. polski rząd podpisał z górniczymi związkami zawodowymi, które od węgla chcą odejść jak najpóźniej. Tak jest na papierze, a jak będzie w rzeczywistości? Trudno prognozować, chociaż wiele wskazuje na to, że z węglem rozstaniemy się prędzej niż później.

Górnicze związki zawodowe, te z Górnego Śląska i z regionu Turowa, z racji swojej politycznej siły, negocjując daty zamknięcia kopalń, utrzymywały status quo, nie pozwalając rządowi Prawa i Sprawiedliwości na ambitne plany transformacji energetycznej. Po zmianie opcji rządzącej w październiku 2023 r. górnicze związki zawodowe nalegają, aby umowa społeczna była jak najpilniej notyfikowana w Komisji Europejskiej. Obecna Minister Przemysłu Marzena Czarnecka zapewnia, że zapisy umowy społecznej się nie zmienią, daty zamykania kopalń pozostaną aktualne i będzie ona jak najszybciej procedowana na poziomie UE.

Warto podkreślić, że nie wszystkie regiony węglowe trzymają się uporczywie eksploatacji węgla „do końca świata i jeden dzień dłużej”. Liderem zmian jest Wielkopolska Wschodnia, która ostatnią kopalnię węgla brunatnego planuje zamknąć do 2030 r. i stać się neutralna klimatycznie już w roku 2040.

„Sprawiedliwa transformacja powinna działać zgodnie ze swoją nazwą. Powinna też mieć ludzką twarz. Tę ludzką twarz powinni okazać parlamentarzyści, rząd oraz lokalni samorządowcy” Alicja Messerszmidt, działaczka związku zawodowego KADRA z KWB Konin w Grupie ZE PAK, fragment wysłuchania obywatelskiego o przyszłości Wielkopolski Wschodniej.

Nadchodzą „zielone kołnierzyki”

Szansa na duże unijne pieniądze pobudziła wyobraźnię urzędników i decydentów. Każdy zakwalifikowany region chce m.in. inwestować w efektywność energetyczną, odnawialne źródła energii, rekultywację i rewitalizację terenów pogórniczych. Każdy region widzi także potrzebę przeszkolenia tysięcy osób odchodzących z górnictwa do nowych zawodów przyszłości. Pośród nich będzie wiele tzw. zielonych kołnierzyków – specjalistów związanych z szeroko rozumianą działalnością w branżach ochrony środowiska, odnawialnych źródeł energii, gospodarki odpadami czy ekologicznego transportu. „Jak wynika z raportu fundacji Lewiatan, w Polsce do 2030 r. ma powstać aż 300 tysięcy «zielonych miejsc pracy». Wiele z nich powinno być ulokowanych w dawnych regionach węglowych, bo bez pracy zostanie tam kilkadziesiąt tysięcy górników” – podkreśla Alicja Piekarz, ekspertka z Polskiej Zielonej Sieci.

Od 2023 roku w urzędach marszałkowskich województw korzystających z olbrzymiego wsparcia Funduszu Sprawiedliwej Transformacji trwają nabory na projekty, które mają rozbudzić potencjał lokalnej gospodarki, aby mogła się jak najbardziej uniezależnić od węgla. Składanych jest wiele projektów dot. rozwoju OZE, zagospodarowania terenów pogórniczych czy edukacji w regionach węglowych. Fundusz dopiero co ruszył, więc na ten moment trudno jest ocenić jego efekty. Jedno jest pewne – regiony węglowe robią wszystko, aby sprawić, że będą atrakcyjnym miejscem do życia, również dla młodych ludzi, którzy obecnie z nich uciekają.

„Możemy obudzić się w rzeczywistości, gdzie będziemy mieli nowe drogi, po których nie będzie miał kto jeździć, bo młodzi ludzie stąd wyjadą przez brak perspektyw rozwojowych” Piotr Czerniejewski, „Młodzi Lokalsi”, fragment wysłuchania obywatelskiego o przyszłości Wielkopolski Wschodniej.

Transformacji nie da się zamieść pod dywan

Transformacji nie da się zamieść pod dywan. Ona już się dzieje. W związku z nadchodzącym spadkiem zapotrzebowania na węgiel kamienny potrzebna jest rewizja umowy społecznej ze związkami zawodowymi i zmiana zapisanych w niej dat zamykania kopalń. Według think tanku Forum Energii, datą odejścia od węgla w Polsce powinien być rok 2035. Aby to się stało, a jest to Polsce potrzebne, należy m.in. utworzyć strategię zastąpienia mocy węglowych mocami OZE oraz usprawnić sieci dystrybucyjne, które będą gotowe do przesyłu energii odnawialnej.

Zmiany mogą być jednak bardzo trudne do przeprowadzenia. Wielu górników obawia się, że proces przejścia na bardziej ekologiczne źródła energii może pozbawić ich źródła utrzymania i tym samym wpłynąć na ich życie oraz przyszłość ich rodzin, jak wielokrotnie w przeszłości bywało. Brakuje też wzajemnego zaufania i partnerstwa. Aby je zbudować, niezbędne jest uwzględnienie głosu i potrzeb górników w procesie planowania i wdrażania nowych strategii energetycznych. Dotyczy do zarówno dialogu z Warszawą, jak i z Brukselą.

W szczerych rozmowach na temat transformacji nie pomaga też napięty kalendarz wyborczy. Nie tak dawno wybieraliśmy parlamentarzystów i samorządowców. Teraz Polaków absorbowało głosowanie do europarlamentu, niedługo wybory prezydenckie. Nie jest to dobry czas na trudne politycznie decyzje.

Zwyciężyć mogą jednak argumenty finansowe. Walka toczy się o naprawdę olbrzymie pieniądze. Jak wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny, scenariusz OZE się opłaca – jego realizacja do 2040 r. będzie kosztowała 963 mld zł, podczas gdy pozostanie przy węglu – 1.357 mld zł. Koszty wydobycia Polskiej Grupy Górniczej rosną z roku na rok, spółka potrzebuje dotacji rzędu ponad 5 mld zł, a za kilka lat dojdą jeszcze większe opłaty od emisji. Węgiel już dawno przestał się opłacać.

Negocjacje z górnikami będą trudne, bo to zorganizowana i waleczna grupa zawodowa. Ale jest pole do negocjacji, a otwarte mówienie o końcu węgla to bardziej uczciwe postawienie sprawy, niż tchórzliwe uniki i odsuwanie rozmów ad calendas graecas.

Podczas pisania artykułu korzystaliśmy z:

1. K. Duda, Kiedyś tu było życie. Teraz jest tylko bieda, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2022.

2. P. Kubiczek, M. Smoleń, Polski nie stać na średnie ambicje. Miliardy złotych oszczędności dzięki szybkiemu rozwojowi OZE do 2030 r., Instrat Policy Paper 03/2023.

3. Fragmenty wysłuchań publicznych dotyczących przyszłości Bełchatowa, Górnego Śląska oraz Wielkopolski Wschodniej.

Piotr Chałubiński jest politologiem, który interesuje się ekologią, oraz podróżnikiem. Od wielu lat związany z dziennikarstwem (TVP, TVN) i organizacjami pozarządowymi.
Rafał Rykowski – dziennikarz z kilkunastoletnim doświadczeniem w prasie i telewizji. Specjalista ds. komunikacji.
Alina Pogoda – specjalistka ds. sprawiedliwej transformacji. Inżynier górnictwa i geologii, magister inżynierii ekologicznej. Wcześniej współpracowała z Fundacją im. Heinricha Bölla i Fundacją Strefa Zieleni.

Artykuł ukazał się w numerze 4/2024 „Res Humana”, lipiec-sierpień 2024 r.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.