Trzy miniatury
Buty
– Pan to tylko z tym psem chodzi i chodzi – zagadnął go któregoś dnia znajomy.
– Przepraszam, przeszkadza to panu? – spytał nieprzyjemnym tonem.
– No, nie, ale przecież pan ma żonę, sławną żonę – mitygował się.
– Właśnie, jak sławna, to nie tylko moja – uśmiechnął się.
– Jak to nie pana?! – zdziwił się niepomiernie.
– Moja i nie moja. Bardziej publiczna – odparł, patrząc na swojego psa, który zaczął bezceremonialnie obwąchiwać buty znajomego.
– Przestań obgryzać moje buty! – ten zirytował się na psa. – Aha, niech pan pozdrowi żonę – zakończył rozmowę i poszedł w swoją stronę.
– Mówiłem ci tyle razy, żebyś przestał obgryzać buty! – zwrócił się do psa, który patrzył na niego uważnie i machał ogonem, jakby chciał powiedzieć, że może sobie gadać do woli, a on i tak się nie zmieni.
Ludzie i myszy
Zwlekał dość długo z remontem drewutni, w której przechowywał drewno i węgiel. Wreszcie się przemógł i któregoś słonecznego popołudnia przystąpił do dzieła. Uzbrojony w ręczną piłę i siekierkę zaczął rozbierać jedną ze ścian drewutni. Gdy odbił ostatnią spróchniałą deskę, ujrzał niecodzienny widok, który go przejął. Oto spod deski wybiegła szara mysz trzymająca w pyszczku małą, różową myszkę.
Wracając do domu, postanowił, że już nigdy nie założy pułapki na myszy.
Sąsiadka
Siedział w kawiarni i rozmyślał o sąsiadce, która miała dziś pogrzeb. Nie znosił pogrzebów. Nie znosił śmierci. Wciąż zabierała mu tych, którzy byli mu bliscy.
Nie uczestniczył w pogrzebach, bo uważał je za smutny spektakl potrzebny tylko i wyłącznie żyjącym. Zmarły nie ma z tym obrzędem już nic wspólnego. Z tego powodu naraził się swojej licznej rodzinie, w której pogrzeby nie należały do rzadkości. Ale nie dbał o opinię swojej rodziny i otoczenia.
Siedział w kawiarni, pijąc campari i rozmyślał o sąsiadce. Była młoda, a jednak musiała umrzeć. Gdyby była sędziwa, też nie umiałby się pogodzić z kresem jej życia.
– Czy coś się stało, panie Adamie? Ma pan taką smutną twarz – spytała go znajoma kelnerka.
– Nie, właściwie nic, pani Halinko – odpowiedział z ulgą, bo zdał sobie sprawę, że przecież on jeszcze żyje i to jest właściwie najważniejsze.