Tadeusz Czeżowski – pierwszy polski Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata
Tadeusz Kotarbiński i Tadeusz Czeżowski stanowili dwa filary, które pozwoliły zachować integralność i współdziałanie naukowego środowiska wywodzącego się spośród dawnych uczniów Kazimierza Twardowskiego. Zajmowali centralne pozycje w środowisku akademickim swoich uniwersytetów, a ich wpływ był duży, ponieważ w latach II wojny światowej wykazali się nie tylko swoim patriotyzmem, aktywnie uczestnicząc w funkcjonowaniu konspiracyjnej namiastki szkolnictwa akademickiego w Warszawie i w Wilnie, ale również zademonstrowali niezwykłą jak na trudne czasy zgodność słów i czynów, pomagając ludziom znajdującym się w opresyjnej sytuacji. O tych dokonaniach historia polskiej nauki milczy, gdyż obaj filozofowie nigdy nie upublicznili swych wojennych dokonań. Szczególnie mało wiadomo o losach Czeżowskiego, bo Kotarbiński miał swoistego kronikarza w osobie Mieczysława Wallisa, skrupulatnie zbierającego informacje do planowanej biograficznej książki, którą zamierzał napisać, choć tego zamiaru nigdy nie zrealizował. Natomiast o Czeżowskim zachowały się tylko okruchy wiadomości w korespondencji jego przyjaciół oraz osób, którym uratował życie podczas wojny. Warto tu nadmienić, że zarówno Kotarbiński, jak i Czeżowski zapisali także piękne karty w historii polskiego wolnomyślicielstwa, a w mrokach okupacji potrafili wykazać, że ideały humanizmu głoszone przez nich znajdowały odzwierciedlenie także w ich konspiracyjnej działalności. Dzięki temu dziś już wiemy, że Czeżowski zapisał jedną z najchlubniejszych kart w historii tej wojny, które uczyniły go pierwszym Polakiem uhonorowanym w 1963 r. medalem i tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Czeżowski w Wilnie
Dla Czeżowskiego wybór Wilna na miejsce pracy naukowej był świadomy i stanowił swego rodzaju uwieńczenie dotychczasowej drogi życiowej. W związku z organizacją Uniwersytetu Stefana Batorego jako urzędnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego został w 1919 r. oddelegowany do tego miasta. Przebywając w nim na delegacji, sfinalizował swoją habilitację Zmienne i funkcje, którą obronił we Lwowie w roku 1920. Z takiej pozycji podjął starania o objęcie katedry filozofii na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie.
Rekomendację o kompetencjach do pracy na USB wystawił Czeżowskiemu nie tylko sam Kazimierz Twardowski, ale także Jan Łukasiewicz oraz Tadeusz Kotarbiński. Rekomendacje te były pozytywne, ale każdy z polecających nie omieszkał wspomnieć o stosunkowo skromnym dorobku naukowym kandydata. Istotna była niewątpliwie opinia Kotarbińskiego, który obok wskazanych mankamentów zwrócił uwagę na mocne strony kandydata, jakimi były zamiłowanie do „uporządkowanej pracy i ładu” rokujące przyszłego wykładowcę jako wymagającego, ale zarazem obdarzonego talentami dydaktycznymi. Sam Czeżowski miał także świadomość, że jego dotychczasowa praca jako nauczyciela gimnazjum, a później – urzędnika, niewiele miała związku z pracą naukową, co wiązało się z istotnymi lukami w przygotowaniu do samodzielnej pracy naukowej. Dlatego, gdy na początku września 1923 r. przybył do pracy w wileńskim uniwersytecie, bardzo dużo czasu musiał poświęcić przygotowywaniu się do zajęć ze studentami. Wspominał później, że własne stanowisko filozoficzne udało mu się wypracować dopiero po kilkunastu latach: „Dopiero pod koniec lat trzydziestych mogłem sobie powiedzieć, że osiągnąłem poziom, na którym mogę oprzeć własne poglądy na ważniejsze zagadnienia filozoficzne”.
Niemałą rolę w tym procesie odegrał Marian Massonius, który kierował katedrą filozofii także na wydziale humanistycznym USB. Był on dużo starszy od młodego profesora, ale okazał mu wielkie wsparcie. Życzliwość Massoniusa była bardzo istotna, bo to właśnie on zarekomendował młodego naukowca na stanowisko profesorskie. Dzięki temu Czeżowski szybko zyskał uznanie w środowisku swojej uczelni, w której zaczął odgrywać coraz znaczniejszą rolę. W swoich wspomnieniach Czeżowski pierwsze wrażenia z pracy na USB przedstawił następująco: „Młodzież garnęła się do nauki i szanowała uniwersytet. […] Rychło wytworzył się zespół studentów stale korzystających z czytelni seminaryjnej: każdy z uczestników otrzymywał klucz, dzięki czemu mógł korzystać w dowolnej porze dnia z czytelni, każdy też dysponował szufladą, w której mógł przechowywać książki i notatki. […] Odżyło Koło Filozoficzne studentów założone przez profesora Tatarkiewicza za jego dwuletniej działalności w Wilnie. Odbywały się regularnie zebrania naukowe koła z referatem i dyskusją, w których uczestniczyliśmy obaj z profesorem Massoniusem i które były notowane w kronice czynności Koła”. Także w sferze organizacyjnej Czeżowski wykazał się poważnymi dokonaniami, gdyż w 1928 r. założył Wileńskie Towarzystwo Filozoficzne, a w 1937 roku był głównym organizatorem zjazdu filozoficznego. W latach 1933–1938 piastował najwyższe stanowiska uniwersyteckie – był prorektorem USB, dziekanem, a wcześniej prodziekanem Wydziału Humanistycznego. Nie było dla nikogo zaskoczeniem, że w 1936 r. Czeżowski został mianowany profesorem zwyczajnym. W tym samym roku doprowadził do zatrudnienia na USB Henryka Elzenberga.
Wybuch wojny wprowadził wiele zmian w życiu Czeżowskiego. Przede wszystkim uniwersytet wileński stracił swój polski charakter, przez co zatrudnieni tam Polacy pozbawieni zostali dotychczasowego miejsca pracy. Czeżowskiemu przydało się wcześniejsze doświadczenie w pracy w szkolnictwie powszechnym, gdyż, jak sam wspominał: „W czasie rządów litewskich zostałem zatrudniony wraz z kilku innymi pracownikami naszego Uniwersytetu jako nauczyciel matematyki i fizyki w klasach polskich litewskiego gimnazjum dla dorosłych. […] Gdy nastała okupacja niemiecka, gimnazjum dla dorosłych, w którym uczyłem, zastało zamknięte. Jako źródło utrzymania dla rodziny otworzyło mi się, jak również niektórym kolegom, za zgodą naszych władz uniwersyteckich, stanowisko lektora języka niemieckiego dla litewskich urzędników Dyrekcji Kolei. Jednocześnie nauczałem w tajnych kompletach szkoły średniej, kierowanych przez Profesora Władysława Dziewulskiego”. W tych samych wspomnieniach nadmienił, że podczas wojny był dwa razy aresztowany. Za pierwszym razem w 1943 roku przez Niemców jako jeden ze stu polskich zakładników w odwecie za rzekome zabójstwo litewskiego policjanta. Po wyjaśnieniu sprawy został zwolniony wraz z resztą zakładników, z których jednak dziesięciu Niemcy zdążyli już rozstrzelać. Drugi raz został aresztowany w 1945 r. przez Rosjan jako podejrzany o działalność antypaństwową. Na szczęście po tygodniu został zwolniony z więzienia i mógł powrócić do kraju.
W walce przeciw machinie ludobójstwa
W trakcie niemieckiej okupacji intelektualiści zostali porażeni ogromem towarzyszącego wojnie okrucieństwa, które nie mieściło się w granicach ludzkiego pojmowania. To przecież przedstawiciele jednego z najbardziej ucywilizowanych narodów świata, narodu, który wydał tak wybitnych humanistów jak Kant, Hegel, Goethe, Schiller czy Heine, stali się sprawcami niewyobrażalnej tragedii, której kulminacyjnym punktem stał się Holocaust. Doświadczyli go przede wszystkim mieszkańcy polskich Kresów, gdzie istniały główne ośrodki koncentracji ludności żydowskiej. Jednym z takich ośrodków było Wilno, w którym powstało wielkie getto, a w pobliżu miasta utworzono obóz zagłady w Ponarach.
Atmosferę panującą wśród polskich mieszkańców Wilna najlepiej oddają słowa Elzenberga, który o swoich przeżyciach w Wilnie pisał już po wojnie w liście do Wallisa: „I w ogóle: dużo było piękna moralnego w tym środowisku, w którym się w Wilnie znalazłem. Z początku skłonny byłem tym wszystkim, którzy umarli przed wrześniem […] zazdrościć szczęścia niewiedzy, niewiedzy o naturze człowieka i o dnie dziejów. Ale potem doszedłem do przekonania, że warto było poznać i grozę, i to, co równolegle z grozą płynie swoim wąskim, czystym strumieniem”. Co istotne, Polacy podjęli różnego rodzaju zabiegi, aby starania nazistów okazały się jak najmniej skuteczne. Nawet w sytuacjach skrajnie trudnych nie popadali w stan beznadziei, ale starali się zachować poczucie własnej godności. Elzenberg w liście do Wallisa pisał o tym w słowach pełnych podziwu: „Pierwsza wzmianka należy się poległym (tak właśnie należy się chyba wyrazić). Że i w jaki sposób zginęli Antoni Pański, Lindenbaumowa (według wszelkich danych także jej mąż) i Fryde, to wiesz już oczywiście nie tylko z kryptonimicznych niejasnych wzmianek, które Ci usiłowałem przemycić. Ale warto może upamiętnić ten szczegół, że Lindenbaumowa w więzieniu, z którego wyjść już nie miała, zdołała napisać poważne studium o rozumowaniu przez analogię, zredagowane szkicowo, ale treściowo kompletne, tak że mógł je zreferować Czeżowski na posiedzeniu filozoficznym. Pamiętam, że przynajmniej jednego przykładu dostarczyło jej życie więzienne”. Ale nawet na tle tak heroicznych postaw wileńskiej społeczności Tadeusz Czeżowski wyróżniał się, wzbudzając swym postępowaniem niekłamany podziw Elzenberga, który tak scharakteryzował jego postawę: „Sam Czeżowski przez cały ten czas pokazał się w tak pięknym świetle, że jest to ponad wszelką pochwałę. Niektórzy podśmiechują się czasem z jego pewnych skłonnostek biurokratycznych, ale co za prawość wewnętrzna, co za naturalna i zawsze czynna życzliwość dla ludzi – i jaka spokojna niezłomność! Siedział kiedyś trzy tygodnie w obozie i bardzo sobie chwalił to uzupełnienie swoich doświadczeń życiowych. A na punkcie ratowania Żydów dokonywał rzeczy wielkich i bohaterskich – i zawsze z tą samą prostotą”.
Samo ratowanie Żydów przed grożącym im unicestwieniem z rąk nie tylko hitlerowskich oprawców miało w Polsce szczególny charakter, gdyż osobiste relacje polsko-żydowskie nie były zazwyczaj w przedwojennej Polsce publicznie eksponowane. Dlatego też do dziś o wielu przypadkach udzielanej pomocy nic nie wiemy, gdyż część ludzi uważała to za swoją ludzką powinność i nie uważała jej za jakiś szczególny powód do chwały. Jeszcze większa liczba osób zachowała swe wsparcie w tajemnicy z uwagi na mniej lub bardziej uzasadnione obawy przed opinią własnego środowiska. Jak trafnie zauważyła jedna z autorek: „Powtarzającym się zjawiskiem jest, już po wyzwoleniu, utrzymywanie pomocy Żydom w tajemnicy, w obawie, czy nie grozi za to oficjalna kara, nierzadkie są też następujące wypowiedzi: «chcielibyśmy w spokoju żyć w swoich okolicach»”. Dlatego też wstrzemięźliwość Tadeusza Czeżowskiego w opisywaniu jego dokonań w ratowaniu Żydów teoretycznie mogłaby być uzasadniana tym samym powodem, co jednak nie oddaje istoty rzeczy, gdyż było to związane z jego niezachwianym przekonaniem, że jego obowiązkiem jako naukowca jest tylko dążenie do prawdy i obowiązek służenia ludziom. Niemniej jednak do Czeżowskiego odnosi się teza Jadwigi Tokarskiej-Bakir: „Żydów, których w czasie wojny uratowano, ocalono indywidualnym wysiłkiem, niejako wbrew społeczeństwu, które dziś się nimi szczyci”. Społeczeństwo litewskie bowiem było wówczas niechętnie nastawione do Żydów, a te antagonizmy narodowe umiejętnie wykorzystywali Niemcy w trakcie okupacji.
Indywidualne akty udzielania pomocy Żydom były chwalebne, bo jak wszystkie czyny supererogacyjne są nadobowiązkowe, a zatem nie istniał przymus prawny ani moralny ich dokonywania. Wydawałoby się, że wszyscy powinni ratować Żydów w każdej sytuacji, gdyż przez cały czas znajdowali się oni w opresyjnej sytuacji, a przecież odważyli się na to tylko niektórzy. Zaangażowanie Czeżowskiego podczas II wojny światowej w ratowanie Żydów nie jest tajemnicą, gdyż za to wraz ze swoją żoną Antoniną otrzymali w 1963 r. jako pierwsi Polacy tytuł i medal Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Uroczystość wręczenia medalu odbyła się w Instytucie Yad Vashem 25 kwietnia 1963 roku.
Okazuje się, że liczba osób pochodzenia żydowskiego uratowanych przez małżeństwo Czeżowskich jest dziś trudna do ustalenia. Pewne jest, że były to co najmniej 22 osoby, które osobiście Antonina i Tadeusz Czeżowski chronili w swoim mieszkaniu w Wilnie, a następnie większość z nich skierowali do własnego majątku ziemskiego w Hrychorowiczach. Wśród uratowanych byli także studenci i pracownicy dawnego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Powojenna droga tych uratowanych prowadziła następnie do Białegostoku, gdzie część z nich już pozostała, jak Renata i Józef Mayenowie wraz z matematykiem z USB dr. Abrahamem Fesselem, a reszta rozproszyła się po świecie. Relacja Fessela o uratowaniu z wileńskiego getta jego samego i jego rodziny znajduje się w Archiwum Yad Vashem i stanowiła materialną podstawę do wyróżnienia małżeństwa Czeżowskich medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Z relacji tej wynika, jak skomplikowany był system ratowania Żydów, którego najważniejszym, bo finalnym ogniwem, było małżeństwo Czeżowskich. Poszczególne elementy funkcjonowały niezależnie od siebie, a więc w razie, gdyby ratowany wpadł w ręce Niemców, nie groziło to rozbiciem całego systemu. Spowodowało to, że relacja Fessela pozbawiona jest dramaturgii towarzyszącej całemu zdarzeniu, bo on sam nie znał nikogo z ratujących, jak też nie miał pojęcia, jak działa cały system. Właściwej oceny całej procedury potrafili dokonać dopiero specjaliści z jerozolimskiego Yad Vashem. Niemałe znaczenie miały w tym świadectwa Benjamina Anolika, jako nastolatek deportowanego do wileńskiego getta, dzięki czemu poznał wielu miejscowych Żydów. Anolik zasiadał później w zarządzie Yad Vashem, w okresie, kiedy uhonorowano Czeżowskich. Z tej racji, że liczba osób uratowanych przez Czeżowskich była imponująca, jako pierwsi Polacy zasadzili symboliczne drzewko w Ogrodzie Pamięci oraz otrzymali honorowe obywatelstwo Izraela. Sam Czeżowski uważał pomoc Żydom za swój humanistyczny obowiązek i nigdy się tym nie chwalił ani nie wspominał. Jedynie w swojej autobiografii napisał: „W czasie rządów litewskich zostałem zatrudniony wraz z kilku innymi pracownikami naszego Uniwersytetu jako nauczyciel matematyki i fizyki w klasach polskich litewskiego gimnazjum dla dorosłych. Zbliżyliśmy się tam z młodym nauczycielem Białorusinem Aleksandrem Sepko, któremu zawdzięczam niezmiernie wiele, gdy później, już za czasów okupacji niemieckiej, pewnego jesiennego dnia o świcie zapukała do naszego mieszkania, szukając opieki, zaprzyjaźniona żydowska rodzina nauczycielska, która wydostała się z getta. Dzięki pomocy Sepki, który zaopatrzył ją w dokumenty i przeprowadził przez granicę litewską na stronę białoruską, rodzina ta znalazła bezpieczne schronienie”. Nigdzie więcej o swoim zaangażowaniu w pomaganie Żydom nawet nie wspomniał.
Nic zatem dziwnego, że Elzenberg, sam korzystający z pomocy, jako pochodzący ze zasymilowanej rodziny żydowskiej, z podziwem pisał o postawie Czeżowskiego i jemu podobnych: „Mogę zresztą powiedzieć, że o bohaterstwo, efektowne czy nieefektowne, ocierałem się wciąż, i że u pełnej wdzięku, uśmiechniętej młodej kobiety potrafiło być czasem nie mniejsze niż u wytrawnego znawcy ciężkich spraw życia. I w ogóle: dużo było piękna moralnego w tym środowisku, w którym się w Wilnie znalazłem. Z najlepszych nawet, przez które przechodziłem dotychczas, żadne chyba (może z braku okazji) nie wykazało się aż takimi cnotami”.
Moment wręczenia małżeństwu Czeżowskich medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata 25.04.1963. Tadeusz Czeżowski pomiędzy żoną a córką. Źródło: https://www.yadvashem.org/righteous/stories/czezowski.html.
Na zdjęciu u góry artykułu – portret Tadeusza Czeżowskiego autorstwa Leona Gumańskiego, ze zbiorów prywatnych Eleonory Czeżowskiej (córki).
Literatura:
T. Czeżowski, Wspomnienia (Zapiski do autobiografii), „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” 1977, nr 3.
H. Elzenberg, Cztery listy do Mieczysława Wallisa, „ Etyka” 1990, t. 25.
J. Jadacki, Sławni Wilnianie filozofowie, Wyd. Polskie, Wilno 1994.
M. Kupczewska, Tadeusz Czeżowski – pierwszy polski „Sprawiedliwy”, „Głos Pomorza” z 24.03.2023.
Relacja Abrahama Fessela, Archiwum Yad Vashem w Tel Avivie, nr 2301.
J. Tokarska-Bakir, Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii historycznej Polski lat 1939-1946, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012
M. Wallis, Henryk Elzenberg, Archiwum Połączonych Bibliotek WFiS UW, IFiS PAN, PTF, Rps 15, t. 1.
J. Wiśniewska, Bez znieczulenia: o trudnych relacjach polsko-żydowskich, „Teksty Drugie” 2013, nr 6.
Autor, prof. dr hab. Stefan Konstańczak, pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Artykuł ukazał się w numerze 5/2024 „Res Humana”, wrzesień-paździenik 2024 r.