logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

„Reset konstytucyjny” jest pułapką

Robert SMOLEŃ | 7 lutego 2024
Fot. archiwum "Res Humana"

Ustawa zasadnicza jest osnową, na której tkane są wszystkie prawa Rzeczypospolitej. Musi być ze wszystkich sił chroniona. Nie wolno dopasowywać jej do krótkotrwałych interesów, podchodzić do niej z elastyczną dezynwolturą, także dla rozwiązania problemów z pewnością trudnych – lecz w perspektywie konstytucyjnej wciąż tylko bieżących.

Hasło dokonania zmian w najważniejszym akcie prawnym RP i wyzerowania obsady Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego i innych instytucji przejętych przez poprzedni obóz rządzący, a teraz wykorzystywanych do paraliżowania funkcjonowania państwa, rzuciła – nie zapominajmy o tym – Konfederacja. Poważne potraktowanie tego postulatu (nie mówiąc już o jego wdrożeniu) byłoby przepustką do udziału w poważnej polityce ruchów narodowych, nacjonalistycznych, skrajnych, groźnych. O tym, że takie eksperymenty źle się kończą, przekonaliśmy się już nie raz.

Jest to też pomysł nierealizowalny. Prawo i Sprawiedliwość traktuje swoje zdobycze jako potężne narzędzia utrzymania wpływów. Z pewnością ich się nie wyrzeknie. Wabikiem nie może tu być ani obietnica uszanowania status quo, np. uznania prawomocności orzeczeń Trybunału Julii Przyłębskiej, ani gwarancja, że wybór nowych członków tych organów dokonałby się w drodze konsensualnej, z wprowadzeniem do nich również nominatów PiS. Ta partia nie chce się układać; chce utrudnić następcom sprawne rządzenie i marzy o powrocie do władzy.

Rozwiązania, o których wspomina się półgębkiem, byłyby też kontrproduktywne. Wyobraźmy sobie – całkowicie hipotetycznie – wybór członków Trybunału Konstytucyjnego większością 3/5 głosów w Sejmie. Pierwszy skład pewnie udałoby się uzgodnić, a stronnictwo Jarosława Kaczyńskiego uzyskałoby prawo do wskazania, załóżmy, pięciu lub sześciu sędziów. Z tej grupy Andrzej Duda wyznaczyłby nowego prezesa (na jakiekolwiek inny mechanizm wyboru ani prezydent, ani PiS się nie zgodzą). Niewiele więc usprawniłoby to pracę tego sądu. Co więcej, do czasu, kiedy liczba posłów populistycznej prawicy spadnie poniżej 184, w praktyce to od nich zależne będzie powołanie każdego członka TK w przypadku opróżnienia urzędu przed końcem dziewięcioletniej kadencji. Osobiście jestem zdania, że liczebność narodowo-katolickiego klubu w parlamencie będzie się zmniejszać, ale prawo trzeba pisać na złą, a nie dobrą pogodę. Przekonaliśmy się o tym w ciągu ostatnich ośmiu lat.

Nie podejrzewam polityków demokratycznych, którzy pozytywnie wypowiadają się na ten temat, o naiwność. Zapewne chodzi im o tworzenie koncyliacyjnego wrażenia i obarczenie PiS odpowiedzialnością za trwający niedowład. Skórka nie jest jednak warta wyprawki. Trzeba szukać lepszych sposobów przywrócenia praworządnego charakteru państwa. Lepiej już pozostać przy kreatywnym znajdowaniu luk i szczelin, których sporo pozostawiła poprzednia – cechująca się generalną niekompetencją – ekipa.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.