logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

O literaturze niemieckiej i wzajemnym poznaniu kultur

Karol CZEJAREK | 10 sierpnia 2024
Tomasz Mann. Fot. ze zbioru Biblioteki Kongresu USA

Niemiecka literatura jest przebogata, ciekawa i bardzo wszechstronna. Poza krótkim okresem Kulturkampfu w czasach Bismarcka, nigdy też nie była antypolska.

Jej początki w formie pisanej w języku niemieckim – jeszcze nie w dzisiejszym Hochdeutsch, lecz w języku starogermańskim – sięgają VIII wieku i są związane z procesem chrystianizacji licznych w tamtym czasie plemion germańskich, przede wszystkim Alemanów, Burgundów, Turyngów, Bawarów i Sasów. W literaturze niemieckiej okres ten nosi nazwę Orbis Christianus. Związany jest przede wszystkim ze świecką kulturą dworską i rycerską, zdecydowanie mniej – z kościelną. Ten trend trwa do roku około 1400. Do najstarszych zabytków literatury tego okresu zalicza się dzisiaj przede wszystkim tzw. glosy, będące mozolnymi przekładami słowników łacińskich. To przy ich wykorzystaniu powstała w połowie IX wieku pisana w języku staro-wysoko-niemieckim pieśń O Hildebrandzie. W innym utworze, w Kronice cesarskiej (Kaiserchronik), został ukazany – w tamtych, tak odległych, średniowiecznych czasach – tworzący się nowy ład światowy w Europie. Znaczącym zabytkiem ówczesnej literatury jest pierwsza „literacka” historia biblijna – epos Zbawiciel (Heliand, z r. ok. 830) napisana – uwaga! – podobno na polecenie Henryka Pobożnego dla pokrzepienia serc wieśniaków. Jest ona przepełniona germańskimi, znów świeckimi, realiami i wyobrażeniami. Licznie powstające w tamtym czasie opowieści opisywały też powstanie i koniec świata, jak np. w Pieśni Wessobruńskiej (Wessobrunner Lied), czy w wierszu Muspilli (zachowanym z r. ok. 875).

Piśmiennictwo niemieckie rozwijało się w swych początkach przede wszystkim dzięki inicjatywie władców świeckich. Szczególnie w państwie Karolingów było tworzone przez świeckich, jak ich osobiście nazywam, pisarzy-dokumentalistów. Już mniej więcej od XI wieku spotykamy interesujące świeckie poematy satyryczne, a w pierwszych powieściach poetyckich z tego okresu zachowały się m.in. liczne barwne i realistyczne opisy dworów książęcych, jak np. popularne wówczas zabawy i polowania czy wojny między poszczególnymi władcami, księstwami itp. Utwory te stanowią pierwsze krytyczne oceny świata feudalnego.

Wspominam o tych zabytkach, gdyż jak na tamte czasy cieszyły się dużą poczytnością. Dziś można je przeczytać także po polsku, dzięki przekładom dokonanym przez prof. Andrzeja Lama, znakomitego tłumacza, który przełożył niemal całą kolekcję „światowej” niemieckiej poezji klasycznej, to znaczy dzieł należących do korzeni nie tylko niemieckiej, ale i światowej literatury[1]. Dodam: literatury postępowej – głęboko humanistycznej, walczącej już w tamtych odległych czasach o równość społeczną. Dość wymienić (z tego okresu) takie perełki niemieckojęzycznej literatury, jak Pieśń o Nibelungach, Pieśni Wolframa von Eschenbacha czy powstały nieco później Okręt błaznów Sebastiana Branta. W tym szeregu należy wymienić także Angelusa Silesiusa (twórcy polskiego pochodzenia i jego Pieśni pasterskie oraz Opisanie czterech spraw ostatecznych. I oczywiście poezje Johanna Wolfganga Goethego, utwory Schillera, Hölderlina, Eichendorffa (w tym jego wspaniałą powieść poetycką pt. Z życia nicponia). Do plejady niemieckich autorów-humanistów zalicza się także Waltera von der Vogelweide, z jego Minnesangiem – liryką miłosną, opiewającą uczucia ludzi prostych – i wierszami skierowanymi przeciwko ówczesnym politycznym intrygom.

* * *

Przeskoczę kolejne epoki, czyli renesans i reformację – wspomnę tylko o wyróżniającej się w tym okresie literaturze jarmarcznej i tzw. powieściach szelmowskich (obnażających niesprawiedliwości społeczne) – i zatrzymam się nieco dłużej na następującym po nich niemieckim oświeceniu, by podkreślić jego polityczny oraz filozoficzny, kulturowy i literacki kontekst. Był on wyraźny w utworach Georga Lichtenberga – mistrza ciętej pointy, którego podziwiał m.in. Goethe, twierdząc, że: „tam, gdzie Lichtenberg żartuje, ukryty jest poważny problem”. Schopenhauer i Nietzsche zaliczali jego aforyzmy do „najlepszych pozycji prozy niemieckiej”. Wychwalali go też: Hebbel, August Wilhelm Schlegel, a mój niezapomniany profesor z okresu moich studiów Jan Chodera twierdził, że jego pisma były autentycznym krzykiem w walce o prawa człowieka. Są bowiem arcydziełami metafory i ironii, w których ten pisarz kwestionował niemal wszystkie wtedy utarte i wyświechtane poglądy, a zwłaszcza religijne dogmaty. Krótko mówiąc, jak nikt inny przed nim krytykował tępy obskurantyzm i szowinizm.

Oceniając literaturę minionych epok nie można pominąć w nich również takiego pisarza, jak Gotthold Ephraim Lessing – niewątpliwie najwybitniejszego w dziejach przedstawiciela dramatu i teatru (nie tylko oświecenia, ale w ogóle w historii literatury niemieckiej).

Nie można też w tej ocenie pominąć epoki zwanej epoką burzy i naporu. Z takimi wydarzeniami literackimi jak Cierpienia młodego Wertera Goethego czy dramat Zbójcy równie młodego Schillera. A zaraz po tych szlagierach w niemieckiej i światowej literaturze następuje u naszego zachodniego sąsiada przewspaniała epoka zwana „klasyką weimarską”, z Faustem jako mitem kultury europejskiej, który stał się później symbolem przeciwstawienia złu w postaci faszyzmu i nazizmu. Przy okazji przypomnę, że w XX stuleciu powstało wiele utworów nawiązujących do tego dzieła Goethego, m.in. Tomasza Manna Doktor Faustus, Klausa Manna Mefisto i Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata.

Dla mnie osobiście wielkość Goethego, ale i pozostałych autorów, polega nie tyle na ukazaniu człowieka-geniusza, ile na ukazaniu człowieka zmagającego się nieustannie ze wszechświatem, próbującego nad nim zapanować. Faust jest parodią ich idei. Goethe podniósł legendę o człowieku, który istniał naprawdę, do rangi wielkiego poematu filozoficznego i intelektualnego. Oddał w nim wszystkie realia współczesnego mu niemieckiego życia – nawet gwar zabaw ludowych i studenckich swawoli, bratając je ze światem myśli i idei. Humanistyczny sens Fausta – zdaniem piszącego te słowa – wiąże się z odwiecznym marzeniem człowieka o wolnym ludzie i wolnej ziemi. Z ideą, że wszyscy ludzie tworzą ludzkość, którą łączy nieśmiertelna natura, bo wciąż na nowo się odtwarza i kształtuje. Człowiek jest istotą – mówi nam Goethe – która przez całe swoje życie trwa w nadziei i w przekonaniu, że będziemy żyć wiecznie, nawet po śmierci. Literatura niemiecka jest od wieków pełna takich ogólnoludzkich wartości humanistycznych.

Po nim następuje w Niemczech wspaniała epoka, naszpikowana postępowymi ideami, zwana Junges Deutschland (Młode Niemcy), niemająca porównania z żadną inną na świecie. Marks i Engels ogłaszają swoje pisma polityczne, a dominującymi gatunkami literackimi, obok tradycyjnej powieści, wierszy i dramatu, stają się: felieton, odezwy i ulotki. To był czas, w którym we Francji odbywa się rewolucja lipcowa, w Polsce – powstanie listopadowe, rozpoczyna się rewolta tkaczy śląskich. W roku 1848 wybucha Wiosna Ludów. W Niemczech do głosu dochodzą niemal zupełnie nieznani (oprócz Eduarda Mörike) autorzy jak np. Christian Dietrich Grabbe, Karl Gutzkow i Heinrich Laube. A na firmamencie literackim pojawia się Heinrich Heine – nazywany „błaznem szczęścia”!

Ale Heine był też mistrzem subtelnej erotyki. Osiem ostatnich lat życia spędził sparaliżowany w łóżku, pisząc jednak i wtedy swoje dalsze ciekawe utwory, z których wiele ukazało się dopiero po jego śmieci. Podkreślę w tym miejscu, że poetycką wirtuozerię Heinego doceniło w Polsce wielu znakomitych tłumaczy, m.in. Adam Asnyk, Maria Konopnicka, Kazimierz Tetmajer, Artur Maria Swinarski, Stanisław Jerzy Lec i Mieczysław Jastrun. Do jego miłośników należeli też Henryk Sienkiewicz i Eliza Orzeszkowa, która w roku 1873 napisała: „był to demokrata aż do szpiku kości, daleko więcej od Byrona, namiętnie kochający naturę i ludzi, choć ci ostatni często wywoływali w nim śmiech gorzki i szyderczy”.

Po Heinem, w II połowie XIX wieku, mamy w Niemczech epokę realizmu, a w polityce niemieckiej zaczyna się tzw. Realpolityk, Kulturkampf, wojna prusko-francuska. Na firmamencie niemieckiej literatury pojawiają się Theodor Fontane, Theodor Storm i Joseph von Eichendorf; także niemieckojęzyczni Szwajcarzy: Gottfried Keller i Conrad Ferdinand Meyer. Wszyscy ci pisarze są – tak to oceniam – fenomenalni, tworząc literaturę od politycznej do popularnej. Taka literatura powstaje w Niemczech do dzisiaj: bo któż z nas nie czytał w swojej młodości powieści pochodzących z tego okresu, jak chociażby Karola Maya?

* * *

Postacią z tamtych lat, której nie wolno pominąć jest też niewątpliwie Gerhart Hauptmann, który w Republice Weimarskiej stylizował się na Goethego i rywalizował z Tomaszem Mannem. Bezsprzecznie należy on do czołowych postaci niemieckiego (światowego) naturalizmu. Dość przypomnieć jego nowelę Dróżnik Thiel, dramaty (np. Przed wschodem słońca) – a przede wszystkim Tkaczy (Die Weber), opisujących powstanie tkaczy śląskich w 1844 roku, w którym brał udział dziadek pisarza.

Po naturalizmie mamy epokę symbolizmu, z Rainerem Marią Rilkem na czele i ekspresjonizmu – obfitującą w Niemczech bogactwem zjawisk awangardowych oraz takimi znakomitymi pisarzami, jak Else Lasker Schüler, Georg Heym i Gottfried Benn. Tuż po niej następuje w Niemczech era Tomasza Manna, na czele z jego znakomitymi powieściami Buddenbrokowie i Czarodziejska Góra. W tym samym czasie tworzą: Henryk Mann, Franz Kafka, a zaraz po nich Alfred Kerr, Egon Erwin Kisch, Robert Musil, Stefan Zweig, Lion Feuchtwanger, Alfred Döblin i Herman Hesse, i… naprawdę jeszcze wielu, wielu innych. A niemal równolegle do nich powstaje przebogata niemiecka literatura emigracyjna. Po spektakularnym w dziejach kultury europejskiej spaleniu książek 250 autorów (nie tylko żydowskich!), wielu znakomitych pisarzy ucieka z Niemiec hitlerowskich, wielu trafia do obozów koncentracyjnych, jeszcze więcej zostaje objętych zakazem publikacji, a jeszcze inni udają się na tzw. wewnętrzną emigrację, odmawiając współpracy z hitlerowskimi wydawnictwami.

W tym okresie pojawiają się w Niemczech kolejne indywidualności pisarskie najwyższej miary – jak Bertold Brecht, przede wszystkim ze swoją Matką Courage, Klaus Mann. Po kapitulacji Niemiec w 1945 r. na szczególną uwagę zasługują m.in.: Wolfgang Borchert, jako przedstawiciel powojennego nurtu literackiego zwanego Trümmerliteratur („literatura zgliszcz”), a także literacka Grupa 47, utworzona przez Hansa Wernera Richtera, w skład której wchodzili też Alfred Andersch, Heinrich Böll i inni.

Mniej więcej od roku 1958 pojawia się „gwiazdorstwo” Güntera Grassa i Hansa Magnusa Enzensbergera oraz Ingeborg Bachmann. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku „rodzi” ono jakby drugą fazę niemieckiej literatury powojennej, z takimi znaczącymi pisarzami, jak: Martin Walser, Siegfried Lenz czy dramaturgiem Rolfem Hochhutem.

Z jeszcze późniejszych powojennych znaczących zjawisk literackich występuje u naszego zachodniego sąsiada zauważalna m.in. Grupa Dortmundzka 61 (zwana też Grupą „socjalnego realizmu”), z Günterem Wallrafem na czele. Podjęła ona udaną próbę stworzenia w Niemczech nowoczesnej literatury robotniczej, albo inaczej: literaturę zajmującą się problemami społeczeństwa industrialnego. Jest to literatura obejmująca szeroko zagadnienia m.in. prostytucji, alkoholizmu, gastarbeiterów i im podobne.

Niemal w tym samym czasie pojawia się w Niemczech interesująca twórczość autobiograficzna z wyższej półki (w porównaniu z Grupą Dortmundzką 61), z Elliasem Canettim i Barbarą Frischmut na czele.

Dalsze triumfy w tym czasie odnosi też twórczość Heinricha Bölla, który w Polsce cieszył się dużym uznaniem (szczególnie jego powieści: Gdzie byłeś, Adamie?, I nie poskarżył się ani jednym słowem oraz Zwierzenia klowna).

W tym kontekście jeszcze parę zdań należy dodać o Günterze Grassie, politycznym moraliście, w 2006 r. uhonorowanym Nagrodą Nobla. Dla mnie osobiście – to jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy charyzmatycznych, nie tylko niemieckojęzycznych. Jego matka była Kaszubką, ojciec – Niemcem. Przyznanie się pisarza do wstąpienia do Hitlerjugend, a potem Waffen SS w roku 1944, wywołało ogromną burzę – nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech. Wyszedł z niej jednak obronną ręką. W każdym razie nie tylko jego Blaszany bębenek i nowela Kot i mysz pozostaną w literaturze światowej na zawsze; z jego twórczości do przeczytania szczególnie polecam również znakomitą powieść Przy obieraniu cebuli. Dodając do tego jego uganianie się za własną sławą, angażowanie w politykę, walkę wyborczą o własne sukcesy, powiem tak: bez Grassa nudna byłaby niemiecka literatura powojenna!

Liczą się w niej jeszcze takie nazwiska (choć niektórzy uważają, że to literatura szwajcarska), jak Max Frisch, zwłaszcza z powieścią Powiedzmy, Gantenbeim, i Friedrich Dürrenmatt, w szczególności z dramatami: Wizyta starszej pani i Fizycy; a z literatury austriackiej: Josef Roth, Robert Musil, Herann Broch, Peter Handke, Elfriede Jelinek, Heimito Doderer.

Na zakończenie jeszcze kilka zdań o literaturze NRD, która „kierowana przez państwo” próbowała generować nową niemiecką tożsamość. Oceniając ją, należy uczciwie podkreślić, że mimo wszystko ma do odnotowania sporo utworów (i pisarzy), którzy nie ulegli „produkcyjności wszechwładnemu w tym państwie socrealizmowi” i partyjnym wytycznym. Należą do nich: Erich Arendt, Bruno Apitz, Bodo Uhse, Christa Wolf, Günter Kunert, Stefan Heym oraz Günter de Bruyn, jak np. Hermann Kant i Heiner Müller.

* * *

Podsumowując niniejsze rozważania o literaturze niemieckiej, pragnę zaakcentować, że jest ona (z małymi wyjątkami) mocno zakorzeniona w realiach społecznych i kulturowych. To literatura nastawiona na odbiorcę. Będąca wyrazem czegoś i reakcją na coś, a nie tylko romantyczną fikcją. Literatura od swych początków na wskroś świecka – skierowana na liberalizację i emancypację wobec wcześniejszego klerykalnego monopolu. Jej dominantą jest dążenie do nieustannego reformowania społeczeństwa, w kierunku polepszania warunków życia ludzi na ziemi.

Tym trudniej jej zrozumieć zbrodnie i tragiczne w skutkach zniszczenie dokonane przez nazistów, ich odchylenie od wszelkich norm życia i wartości. Niemcy nadal czują wyraźny niedosyt co do rzetelnego i jednoznacznego rozliczenia tych tragicznych skutków, przede wszystkim z syndromem Holocaustu. Stąd też ta tematyka do dziś nie znika z literatury niemieckiej. Nadal wielu autorów próbuje się rozliczyć z tej przeszłości i ją potępić.

Żywa jest we współczesnej literaturze niemieckiej tematyka zjednoczenia. Widoczny jest także nurt literatury żydowskiej; zresztą nie od dzisiaj, lecz w nasilający się sposób co najmniej od czasów Heinego. Braku tolerancji religijnej żarliwie już w roku 1779 przeciwstawiał się Lessing w Natanie mędrcu.

Do moich – jako literaturoznawcy i tłumacza – ulubionych pisarzy należą przede wszystkim: Hans Hellmut Kirst, Anna Seghers, Georg Heym, oczywiście bracia Tomasz i Henryk Mann, Leonard Frank, Arnold Zweig oraz mniej znani w Polsce antynaziści: Carl Ossietzky i Kurt Tucholsky; ale też i antywojenny i antynazistowski, niezapomniany – a jednocześnie wielki – Erich Maria Remarque, z jego niesamowitą powieścią Na zachodzie bez zmian.

Anna Seghers wyemigrowała z Niemiec zaraz po dojściu Hitlera do władzy, za co została pozbawiona obywatelstwa, a jej matkę zamordowano w obozie koncentracyjnym na Majdanku. Jak mało kto z niemieckich pisarzy przeciwstawiła się nazizmowi niemal całą swoją twórczością i działalnością społeczno-polityczną, wierząc w inne Niemcy. Z emigracji w Meksyku wróciła w 1947 r. do Berlina, wtedy jeszcze do rosyjskiej strefy okupacyjnej. Zmarła w tym mieście w 1983 roku.

Napisała światowe bestsellery Ocalenie, Siódmy Krzyż i Tranzyt. Dokonała w nich analizy, jak doszło do takiego kryzysu człowieka, ludzi i społeczeństwa, że w latach trzydziestych XX wieku w społeczeństwie niemieckim mógł zaistnieć faszyzm – i to w jego najgorszym nacjonalistyczno-nazistowskim wydaniu. Jak doszło do wyobcowania społeczeństwa niemieckiego z wszelkich stosunków międzyludzkich, z wszelkiej świadomości i solidarności klasowej?

Jeszcze wyraźniej widać to w powieściach Hansa Hellmuta Kirsta
(1914–1989), takich jak: Noc długich noży, Noc generałów czy 08–15 w partii. Ukazuje w nich cały mechanizm zbrodni oraz teorię, na której naziści tworzyli – mającą trwać co najmniej tysiąc lat – wyimaginowaną przez nich III Rzeszę. To literackie interpretacje Mein Kampfu Adolfa Hitlera. Kirst wiedział o III Rzeszy dosłownie wszystko. To, co opisał – aby się nie powtórzyło! – w swoich powieściach wojennych i nazistowskich (a raczej antywojennych i antynazistowskich), jest lustrem tego, co naprawdę działo się w Niemczech w latach 1933–1945. Są to książki oparte na źródłowych, prawdziwych dokumentach. Mimo że zajmowałem się Kirstem ponad dwadzieścia lat (tłumacząc 10 jego powieści, a redagując ponad 30), nie udało mi się ustalić, skąd miał te dokumenty; zwłaszcza że po wojnie archiwa były raczej niedostępne. Dodam do tego z całą mocą, że wszystkie jego książki, a napisał ich ponad 50, są jednocześnie wybitnie literackie. Czyta się je jednym tchem.

* * *

Na zakończenie jeszcze kilka zdań o tym, co zrobić, aby zbliżyć nasze narody, po tym wszystkim, co stało się w latach II wojny światowej.

W tej materii dużo może zdziałać kultura. Potrzebne jest pilne spotkanie obydwu, Polski i Niemiec, rządów – i to na najwyższym szczeblu – i rozważenie z udziałem fachowców takich tematów, jak: • ukazanie roli Polski i Niemiec w Unii Europejskiej • porównanie kultur Polski i Niemiec, aby można było ukazać obu społeczeństwom, a szczególnie młodzieży istotne zbieżności i różnice • rozszerzenie nauki języka niemieckiego w Polsce i polskiego w Niemczech • ustalenie przyczyn, dlaczego kultura polska w Niemczech, a niemiecka w Polsce pozostaje na ogół nieznana.

Wreszcie, konieczny jest wspólny podręcznik historii, m.in. oceniający zbrodnie dokonane przez Niemców w Polsce w czasie II wojny światowej, oraz znalezienie lepszych sposobów włączenia młodzieży w kształtowanie się partnerskich polsko-niemieckich stosunków obecnie i w przyszłości.

Marzeniem piszącego te słowa od zawsze było, jest i aż do skutku pozostanie stworzenie listy i wydanie 100 książek w ciągu 5 lat (po 50 z każdej strony), po przeczytaniu których współczesny Niemiec i Niemka oraz współczesny Polak i Polka zrozumieją kulturę, historię i współczesny dorobek swego sąsiada!

 

[1] Oczywiście nie tylko prof. Lam przekładał na polski postępową, głęboko humanistyczną literaturę niemiecką. Zajmowali się tym także Leopold Staff, Joachim Lelewel, Robert Stiller czy Kazimierz Brodziński.

Karol Czejarek – autor książek, tłumacz m.in. H.H. Kirsta, członek Związku Literatów Polskich, b. prof. nadzw. Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora i kierownik Zakładu Kultury Stosowanej w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW

 

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.