logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Nieudany szantaż Victora Orbána

Renata MIEŃKOWSKA-NORKIENE | 2 lutego 2024
Fot. © Unia Europejska, 2024

– czyli jak europejska jedność wygrywa z Putinem

W Brukseli wydarzyło się coś, co może zaważyć na bezpieczeństwie Europy i losie Ukrainy w najbliższej przyszłości. Na specjalnym szczycie Rady Europejskiej 1 lutego 2024 r. państwa UE jednomyślnie zdecydowały o pakiecie pomocy finansowej dla Ukrainy w wysokości 50 miliardów euro, w ramach unijnego budżetu.

Był to jeden z najkrótszych szczytów w historii UE, a jednomyślność osiągnięto tak szybko – co warto podkreślić – dość niespodziewanie. Dlaczego? Oczywiście z powodu niemal pewnego weta Victora Orbána. Dotychczas nie tylko utrzymywał on przyjacielskie relacje z Putinem, ale także często stosował szantaż (głównie finansowy), by po osiągnięciu profitów ostatecznie godzić się na decyzje wymagające jednomyślności. Także te kluczowe dla nakładania sankcji na Moskwę, wzmacniania europejskiego bezpieczeństwa w kontekście agresji Rosji na Ukrainę czy jasnych deklaracji UE o otwarciu Kijowowi drzwi do członkostwa w Unii. Podczas grudniowego szczytu, kiedy decydowano o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych między innymi z tym krajem, Orbán podjął próbę wymuszenia korzystnego dla niego rozwiązania, która udała się jedynie połowicznie (choć w tej udanej połowie zyskał obietnicę uruchomienia części zamrożonych z powodu nieprzestrzegania praworządności 22 miliardów euro). Węgierski przywódca nie wstrzymał wtedy rozpoczęcia rokowań, zablokował jedynie pomoc finansową dla Ukrainy, dyskusję o której trzeba było odłożyć o sześć tygodni.

To wówczas, jak się wydaje, pozostali przywódcy państw UE, włącznie z premierami Słowacji Robertem Fico i Włoch Giorgią Meloni, ostatecznie stracili cierpliwość wobec nieustannie kłopotliwego kolegi. Styczeń posłużył Ursuli von der Leyen i Charlesowi Michelowi do przekonania przywódców unijnej dwudziestki szóstki do postawienia tamy działaniom Orbána, a także do przygotowania… własnego szantażu wobec premiera Węgier. Polegałby on na groźbie zablokowania jakichkolwiek transferów finansowych z budżetu UE na rzecz tego państwa. Mogłoby to w istocie „dobić” z trudem radzącą sobie ze stagflacją tamtejszą gospodarkę. Być może kluczowym argumentem, który Orbán musiał przełknąć jak gorzką pigułkę, było widmo odpływu zagranicznych inwestorów ze słabo radzących sobie ekonomicznie Węgier, jeśli na dodatek byłyby pozbawione stałej kroplówki z UE. Co bardzo ważne, pozostali członkowie Wspólnoty wykazali pełną jedność w poparciu groźby odebrania tych funduszy, a także w uniemożliwieniu corocznego renegocjowania wsparcia dla Ukrainy (co dałoby Orbánowi zapewne kolejne okazje do szantaży).

Szczyt UE z 1 lutego był sukcesem na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, pokazał jedność państw europejskich zarówno w rozumieniu zagrożenia rosyjskiego i konieczności wsparcia Ukrainy, jak i w sprzeciwie wobec członkostwa opartego na szantażach i wystawianiu na ryzyko bezpieczeństwa Europejczyków. Po drugie, Unia wykazała się sprawczością w kontekście coraz silniejszego włączania Ukrainy w orbitę europejskich wartości i zademonstrowała pewność, że zreformowana Ukraina po wojnie może być wartościowym członkiem UE. Po trzecie, choć pomoc w wysokości 50 miliardów euro nie wydaje się być decydująca dla przyszłości Ukrainy (mówiąc szczerze w obliczu potrzeb jest zaledwie drobnym datkiem), ma jednak olbrzymie znaczenie dla zwiększenia napływu inwestycji do tego kraju. Część środków, przeznaczona na gwarancje bankowe dla takich inwestycji, ma potencjał multiplikacyjny, znacznie ważniejszy niż sama kwota europejskiego wsparcia. Nie bez znaczenia jest także fakt, iż ze środków tych Ukraina będzie mogła finansować bieżące zobowiązania budżetowe oraz dostosowywać swoje prawo do unijnego acquis communautaire, a zatem większymi krokami wchodzić w europejską przestrzeń wartości i prawa. To wysyła Putinowi jasny sygnał, że jego krwawe ruble nie są wystarczająco atrakcyjne nawet dla Orbána, kiedy w grę wchodzi możliwość pozbawienia Węgier statusu pełnoprawnego członka UE.

I choć europejska jedność wygrała z Putinem jedynie małą bitewkę, a jeszcze nie wojnę, to może się okazać, że konsekwencje tej bitewki są naprawdę istotne dla wzmocnienia Unii. Na razie bez Ukrainy, ale niedługo – oby jak najszybciej – już z nią na pokładzie.

 

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.