Mak na powiekach
Zdzisław A. RACZYŃSKI16 listopada 2023
Fragment (str.35):
Odkąd pamiętam, w tym miejscu, między stacją benzynową a ciągiem domków jednorodzinnych, ziała wyrwa. Pustą, obszerną działkę porastały chwasty wysokie na wzrost człowieka i pojedyncze krzaki. Gdzieniegdzie walały się okrawki kamiennych płyt, pokryte niepojętymi znakami. Wreszcie pod koniec lat siedemdziesiątych ktoś podjął decyzję, aby urządzić tu Park Zdrowia.
Opowiadano, że był to pomysł drugiego sekretarza partii w komitecie miejskim. Sekretarz był wcześniej nauczycielem gimnastyki w jednej z podstawówek. Nie bardzo wiedział, na czym ma polegać praca ideologiczna, do której go powołano. Znał się za to na wychowaniu fizycznym. „W zdrowym ciele zdrowy duch”, powtarzał. A zdrowy duch gwarantował właściwą postawę ideologiczną.
Krzewy wycięto, pokrzywy i łopiany potraktowano środkiem chwastobójczym, a ziemię splantowano. Byłem wówczas w drugiej czy trzeciej klasie. Wraz z innymi uczniami liceum kopałem doły, w które wstawiano metalowe rurki różnych wymyślnych przyrządów gimnastycznych. Doły zalewaliśmy betonem. Jego jakość osobiście nadzorował sekretarz partii, kierujący niedzielnym czynem społecznym. Betoniarz się śmiał, że nazwę parku wymyślono specjalnie po to, aby przynajmniej w naszym Mieście nie kojarzyła się ona z radomskimi „ścieżkami zdrowia”. Podczas czerwcowych wydarzeń w Radomiu zatrzymanych demonstrantów zmuszano do przebiegnięcia przez szpaler milicjantów, którzy pałkami łupili niepokornych robotników. Nazywało się to „ścieżką zdrowia”. Raz czy dwa ćwiczyliśmy w tym miejscu biegi przełajowe, przeskakując przez metalowe płotki i wykonując slalomy wśród przemyślnie ustawionych przeszkód. Nie lubiliśmy tych zajęć. Woleliśmy grać w piłkę nożną na przyszkolnym boisku lub, jeszcze lepiej, w ogromnej sali gimnastycznej. Natomiast do placu ze ścieżkami zdrowia trzeba było jeszcze przebiec ze dwa kilometry. Ponadto podczas biegów nietrudno było skręcić nogę, ponieważ wzruszona łopatami ziemia zapadała się w niektórych miejscach, tworząc zdradliwe doły.
Czyn społeczny odnotowano. W wojewódzkiej gazecie pojawił się specjalny artykuł o cennej inicjatywie drugiego sekretarza z Miasta. Później, w samym końcu lat siedemdziesiątych, a może na początku osiemdziesiątego, do miasta przyjechała delegacja ze USA, która odwiedziła nawet nasz plac ćwiczeń. Po wyjeździe gości z Ameryki Stanów zdemontowano, już bez rozgłosu, plenerowe urządzenia gimnastyczne, a w Mieście otwarto pierwszą linię komunikacyjną, obsługiwaną przez trzy nowe autobusy.
Działka ponownie zarosła badylami kołyszącymi się w makowej ciszy.