logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Japońskie fascynacje Mikołaja Melanowicza

Janusz TERMER | 5 lutego 2024

Byłoby czymś wręcz nietaktownym przedstawianie autora tej ciekawej, dwuczłonowej księgi (Mikołaj Melanowicz Japońskie fascynacje. Eseje pisane na marginesie oraz Japońskie fascynacje. Sylabus kultury współczesnej, Wydawnictwo Adam Marszałek, cz. 1 stron 400, cz. 2 stron 328). Wszak od lat możemy czytać jego książki, rozprawy, eseje i artykuły prasowe – fascynujące teksty – głównie związane z Japonią. Jej historią, kulturą i sztuką, zwłaszcza zaś jej wielką literaturą. Profesor japonistyki, historyk literatury, tłumacz i eseista Mikołaj Melanowicz jest bowiem znawcą, popularyzatorem dziejów, odrębności i swoistości obyczajów, minionych i obecnych tego kraju – krótko mówiąc – jest nie tylko wielkim jego miłośnikiem. Ba, niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie…

Nie mogę tutaj jednak uciec od pewnego odległego już dość wspomnienia, bo z lipca 1997 roku. Byłem wtedy świadkiem uroczystości wręczania profesorowi Uniwersytetu Warszawskiego – Mikołajowi Melanowiczowi przez ambasadora Japonii w Polsce Orderu Świętego Skarbu – Złote Promienie ze Wstęgą – najwyższego japońskiego odznaczenia przyznawanego cudzoziemcom; posiadają je w naszym kraju tylko trzy osoby: jego poprzednik, szef katedry japonistyki UW prof. Wiesław Kotański oraz reżyser Andrzej Wajda. Otóż w trakcie tej uroczystości oddano głos jej bohaterowi, który przemówił, rzecz jasna po japońsku, bez kartki i z wielką emocjonalną swadą… A teraz możemy, na samym wstępie części pierwszej tej jego nowej obszernej księgi przeczytać całe to ciekawe ówczesne osobiste wyznanie, którego treści mogłem się wtedy tylko z grubsza domyślać: „Japonia uczyniła mnie tym, kim jestem. (…) Minęły 33 lata od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ziemię japońską w kwietniu 1964 roku… od rozpoczęcia Wielkiej Przygody życia, trwającej do dziś, której na imię Japonia…”. I dalej profesor wspomina, jak to się stało, że oto on, urodzony tuż przed drugą wojną światową w Piszczacu, małej odciętej od świata miejscowości na Podlasiu, zainteresował się cywilizacją i literaturą Japonii: „krajem tak odległym wówczas dla Polaków, jak księżyc. Odcięci od świata kapitalistycznego mieliśmy swoje sposoby na nawiązywanie przyjaźni z kolegami spoza kordonu. Z Japonii otrzymywaliśmy listy i książki już w latach 50.”.

Trzeba też od razu powiedzieć, że teksty obu tych obszernych ksiąg – Japońskich fascynacji Mikołaja Melanowicza, skromnie przez autora zostały nazwane Esejami na marginesie, chociaż istotnie odznaczają się bardzo osobistym charakterem – w pewnym przeciwieństwie do większości jego poprzednich książek literaturoznawczych i innych opracowań stricte uniwersyteckich (jak np. trzytomowa Historia literatury japońskiej, Cywilizacja Japonii współczesnej czy Japońskie narracje. Studia o pisarzach współczesnych) – w niczym im nie ustępują pod względem walorów poznawczych. Ba, można śmiało powiedzieć, że nawet dodają specyficznie atrakcyjnego dodatkowego smaku obecnym tutaj tym nowym czytelniczym „japońskim potrawom”. Przyrządzanym teraz niejako w nowym pisarsko kształcie przez autora owym wcześniejszym jego tzw. solidnym uniwersyteckim pracom japonistycznym.

Toteż warto i pod tym kątem czytać te księgi Mikołaja Melanowicza, bo mimo wszystkich odmienności stosowanych środków wyrazu, pozostaje on zawsze sobą. Jest w nich bowiem – artykułowane teraz bezpośrednio i wprost – to samo w gruncie rzeczy pragnienie dotarcia do istoty, sedna odrębności japońskiej historii wraz z fundującą jej fascynującą świat tradycyjną społecznie niepowtarzalną obyczajowością, mentalnością, sztuką i literaturą piękną. Towarzyszy mu bowiem chęć bardziej osobistego spojrzenia na owe elementy spójności i siły jej trwałości oraz nadal aktualnej mocy oddziaływania wewnętrznego i zewnętrznego. Służą temu liczne próby dotarcia do owej znamiennej tutaj, swoistej „trwałości i zmienności”; tak zawsze, mimo nieuchronnych korekt, zależnych od czasu i oddziaływania, wpływów kolejnych epok i ich głównych idei, do zarazem charakterystycznej mocy dawnych znaków i symboli kulturowych. Do poszukiwania ich znaczenia, dzisiejszego miejsca, roli i wpływów na powstającą współczesną rzeczywistość społeczną oraz na rodzące się nowe artystyczne wyzwania i idee czy osobiste indywidualne przekonania i poglądy wielkich twórców w burzliwych dziejach tego wyspiarskiego kraju, tak znaczącego – także artystycznie – szczególnie w ostatnich kilku stuleciach dla reszty świata, gdy po otwarciu się Japonii na świat rodziła się moda na „japońszczyznę” w sztuce nie tylko europejskiej.

Mikołaj Melanowicz należy do grona tych badaczy literatury, którzy szczęśliwie łączą racjonalnie socjologiczny punkt widzenia na sprawy kultury i sztuki z docenianiem ich autotelicznych wartości artystycznych. Którzy dominującego obiektywnego metodologicznie historycyzmu nie redukują przy tym do funkcji czysto zdobniczych. Oto interesują go na przykład zarówno wielkie problemy ekonomiczne, konflikty społeczne i ludzkie dramaty ukazywane w literaturze różnych okresów japońskiej „ustawicznej” modernizacji kraju pod wpływem otwierania się kraju na świat w wieku XX. oraz we wcześniejszych epokach, jak i jednocześnie „przemiany zachodzące w japońskim języku literackim wzorowanym na mówionym języku, rozwijającym się dotąd odrębnie od języka piśmiennictwa”. A równocześnie mocno pociągają go owe stałe i odwieczne, czysto „symboliczne” pierwiastki, obecne w życiu mieszkańców kraju „kwitnącej wiśni”, które przywołuje między innymi tutaj za jednym z wybitnych – i ważnych osobiście także i dla niego samego – poetów japońskich okresu modernizmu i symbolizmu – Hagiwary Sakutaro, który pisał był tak: „Symboliczne życie Japończyka reprezentuje sosna, bambus, śliwa, żółw i święty szczyt Fuji. Czcijcie więc nasze drogocenne symbole, zdobione szczerym złotem – one bowiem reprezentują nasz narodowy charakter. Chylcie czoła przed ich nieporównywalną jasnością.

Literatura japońska jest u nas dobrze obecnie znana i popularna, acz początki tego zainteresowania sięgają dopiero czasów Młodej Polski, której wielu przedstawicieli fascynowało się modną wtedy filozofią, estetyką, wielce oryginalną sztuką teatru, grafiką pochodzącą z Dalekiego Wschodu. Znajomość języka japońskiego była czymś rzadkim, korzystano wówczas głównie (m.in. poeci Zenon Przesmycki, Antoni Lange) z pośrednictwa języków europejskich. Jednak motywy japońskie w prozie polskiej pojawiały się czasami, zapewne też pod wpływem wojny rosyjsko-japońskiej, w prozie Wacława Sieroszewskiego (Miłość samuraja), Władysława Umińskiego (W krainie wschodzącego słońca), a także Władysława Reymonta (bajka Komurasaki) czy nawet Stefana Żeromskiego (w Śnie o szpadzie)! Na poważniejszą znajomość literatury japońskiej czytelnik polski musiał czekać do drugiej połowy lat 50. XX w., a prawdę mówiąc, niemal do czasów przyznania nagrody Nobla w 1968 roku prozaikowi Yasunari Kawabacie i potem innym znakomitym i wyróżnianym, poza Noblem, wieloma innymi światowymi nagrodami literackimi przyznawanymi głośnym pisarzom tego kraju oraz… tłumackiego debiutu Mikołaja Melanowicza, który miał miejsce w roku 1963 (powieść Kappy Ryūnosuke Akutagawy) i torował u nas drogę wielu innym polskim tłumaczom literatury japońskiej, jak i innym licznym potem jego przekładom prozy, takich autorów jak Akutagawa, Sōseki Natsume, Jun’ichirō Tanizaki, Kenzaburō Ōe, Kōbō Abe, Shūsaku Endō czy Sakyō Komatsu… Przyczyniały się tutaj także liczne publikacje i rozprawy krytycznoliterackie Melanowicza jak, poza już wspominanymi, prace monograficzno-literackie, takie jak Tanizaki Jun’ichiro a krąg japońskiej tradycji rodzimej (1976), Tanizaki – japoński most snów (1994), Japońskie narracje – studia o pisarzach współczesnych (2004) czy też praca świadcząca o szerokości autorskich zainteresowań kulturowych, czyli Japoński dramat telewizyjny (2009).

I w tym miejscu trzeba wrócić do zawartości przywoływanych tu obu ksiąg Japońskich fascynacji Mikołaja Melanowicza, by przypomnieć z naciskiem, że autor nie zamyka się w tematycznie ścisłym tylko kręgu swych czysto literackich czy naukowych – rzeczywiście nadrzędnych – zainteresowań. Oto bowiem jej czytelnik ma znakomitą okazję do spotkania się z kimś, kto w ciągu tych paru już dziesiątków lat lektur, podróży i spotkań z Japonią, jej historią i teraźniejszością, z jej twórcami rozmaitych dziedzin sztuki zebrał potężny materiał obserwacji i wiedzy, i który umie się nimi w tak interesujący sposób podzielić. Patrz na przykład rozdziały – Spotkania ze sztuką i teatrem Japonii, Film: Kurosawa, Oshima i tajniki Wschodu czy Spotkania na Hokkaido, w Tokio i Kioto…

W sumie prawdziwe silva rerum. Zbiór złożony z rozmaitych tematycznie i problemowo tekstów pochodzących z czasów minionego półwiecza działalności krytycznoliterackiej i publicystycznej autora. Spaja je w jednorodną i barwną całość owa tytułowa fascynacja sprawiająca, że powstało dzieło imponujące skalą i rozmiarami wartości czysto poznawczych, jak osobistą bardzo tonacją autorskiego zaangażowania. Zaskakujące pod wieloma względami dzieło – potężna suma doświadczeń, dociekliwości i wiedzy autora z czasów, gdy często tam bywał jako stypendysta, ale i wykładowca uniwersytecki. Dzieło ze wszech miar godne naszego czytelniczego zainteresowania i uwagi. Znajdą tu coś dla siebie ludzie literatury, ale i teatru, filmu, sztuk plastycznych, miłośnicy historii (m.in. stosunków i kontaktów polsko-japońskich – np. rozdział Święto Ajnów), a nawet i spragnieni wiedzy aktualnej naocznego świadka zwolennicy dalekich egzotycznych podróży (Kōhaku uta gassen – pożegnanie roku 2016 w Japonii). I wszystko to w pierwszorzędnym wydaniu – bo z pierwszej ręki pochodzące!

Mnie, na przykład, poza mało znanymi faktami z życia i twórczości wielu tłumaczonych w Polsce współczesnych pisarzy japońskich (jak rozdział pt. Dominacja kobiet w najnowszej literaturze japońskiej czy Haruki Murakami i japońskie fascynacje Joanny Bator), zainteresowało między innymi także bardzo spojrzenie autora na przyczyny i przejawy popularności Chopina w Japonii czy omówienie wielkiej powieści o Chopinie pióra Hirano Keiichiro. Czytajmy zatem…

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.