logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Immunitet

Piotr STEFANIUK | 18 lipca 2024
Fot. Sławomir KAMIŃSKI / Agencja Wyborcza.pl

To jest głos wsparcia dla Prokuratora Krajowego. Zanim wypowiem się jako politolog, chcę zabrać głos jako obywatel.

Na liście moich wyborczych oczekiwań rozliczenie jest oczekiwaniem najważniejszym. Nie jednym z, ale najważniejszym. Dlatego głosowałem taktycznie, to znaczy nie na moje ugrupowanie w ramach koalicji. Powód jest jasny. Życie w demokratycznym państwie prawnym leży w moim żywotnym interesie. To interes bardzo konkretny: boję się kierujących się złymi intencjami bezwzględnych cyników, bezkarnie zatruwających przestrzeń publiczną, z której przecież nie mam dokąd uciec. Domagam się rozliczenia, bo boję się recydywy.

Tak zdecydowana deklaracja polityczna w normalnych warunkach czyniłaby głos wsparcia dla prokuratora wątpliwym. Jednak sytuacja normalna nie jest i dzisiaj — mówię to jako politolog — za tą polityczną deklaracją stoi żądanie przywrócenia prokuraturze jej etosu, jej miejsca w demokratycznym państwie. Konieczność powrotu do apolityczności stawia dziś każdego prokuratora wobec konieczności wyboru politycznego, to znaczy do sytuacji źródłowej, fundującej demokrację na woli politycznej (tak jak wola polityczna stała za jej niszczeniem przez ostatnich 8 lat, a poddanie się  niektórych prokuratorów tej woli odebrało im moralne prawo uprawiania zawodu).

W latach 2015 -2023 władzę państwową sprawowała w Polsce zorganizowana grupa przestępcza. Grupę tę tworzyły osoby kontrolujące partię Prawo i Sprawiedliwość, a kierował nią Jarosław Kaczyński. Przesadzam? Piszę to w pełni świadom, jako politolog badający podobne przypadki. Nie jest to wiedza tajemna. Publicznie głosił ją profesor Sadurski, jednak przed sądem — jako pozwany — nie zdecydował się na obronę merytoryczną.

Wobec epickiego starcia prokuratury z politycznym gangiem epizod z immunitetem posła Romanowskiego jest nic nieznaczącym zawirowaniem. Co nowe i ważne — to to, że przed sądem stanie już nie figurant, czy żołnierze, wobec których zastosowano areszt, ale prawa ręka jednego z bossów, któremu stosunkowo łatwo (a zazwyczaj nie jest to łatwe) będzie można udowodnić sprawstwo kierownicze. Trudniej będzie dowieść kierownicze sprawstwo naczelnemu bossowi, chociaż ten, sam z siebie, pozostawił dowód: w liście do ministra sprawiedliwości Ziobry, Kaczyński pisze nie o tym, żeby nie kraść z Funduszu Sprawiedliwości, ale żeby robić to, nie narażając interesów partii. Do innych pisać nie musiał, bo kradli zgodnie z ustalonymi regułami. Skala procederu wydaje się nie do objęcia przez stu prokuratorów.

Niedawno otrzymałem zawiadomienie z prokuratury, że stanę przed sądem jako oskarżony. Prokurator tak zdecydował, chociaż nie musiał, biorąc pod uwagę materialny wymiar sprawy; a już na pewno nie powinien był tego zrobić, mając wiedzę, że inny obywatel, żądający skutecznie pięćdziesięciotysięcznej łapówki (czego dowody zostały upublicznione), potraktowany jest odmiennie. Czy prokuratura udowodni mu oczywiste sprawstwo kierownicze — nie wiem. Ale co z tą kopertą? Potykając się z prokuraturą jako obywatel, w roli politologa wiem, że stanęła ona przed bezprecedensowym zadaniem i od jej determinacji zależy zdrowie polityczne kraju. Stąd moja szczególna solidarność z Prokuratorem Krajowym.

Nie wątpię, że prokuratorzy mają świadomość, iż rozliczenie dotyczy nie tylko przeszłości. Przetrwanie mafijnej struktury w obozie prawicy zależy od środków, które zgromadziła na czas trudny. Zgromadziła z pewnością, choć te z Funduszu Sprawiedliwości są zapewne ich skromną częścią, wziąwszy pod uwagę pracowitość Daniela Obajtka, postaci moim zdaniem ikonicznej dla fenomenu prywatyzacji państwa w pisowskiej wersji. Odsunięcie od władzy (czyli od państwowych zasobów), już owocuje dekompozycją grupy, choć na razie na jej peryferiach. To nie jest opozycja w przyjętym tego słowa znaczeniu. To zraniony drapieżnik, który przygotowuje się do ponownego skoku i tego zamiaru nie ukrywa. Wierząc w „wyborczy kapitał” Podkarpacia i Podlasia, nie zmienia retoryki, zabijającej wszelki dialog w polityce. Rozliczenie to jedyny sposób poskromienia tej drapieżności. Z wielkim niepokojem obserwuję, jak Państwowa Komisja Wyborcza, nisko pochylona nad formalistycznym szczegółem, nie podnosi wzroku, by nie dojrzeć monstrum, które poniewiera sens jej istnienia.

I jeszcze jeden wątek immunitetowy, tym razem ściśle polityczny — jeszcze nieprokuratorski. Funkcję publiczną pełni chroniony immunitetem członek tej grupy Andrzej Duda. On nie należał do jej ścisłego kręgu kierowniczego, ale bezpośrednio realizował kluczowe zadanie rozbrajania systemu prawnej kontroli nad władzą polityczną. Jego podpis warunkował sparaliżowanie Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego, Prokuratury… Lista przewin jest długa. On nie może wątpić w to, że stanie przed Trybunałem Stanu. Musi usłyszeć to od liderów rządzącej koalicji, którzy powinni powiedzieć to otwarcie. Na grze politycznej nie znam się, rozumiem głębsze mechanizmy polityki i wiem, że są sytuacje, w których gra jest błędem, a opłaca się trzymać wartości.

Suweren ma i takie swoje oblicze, które nie przeszkadza głosować mu na przestępców, bez skrupułów odwołujących się do Boga, honoru i ojczyzny. I to ten fenomen rozstrzyga o bezwzględnej konieczności rozliczeń.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.