Hieronim Kubiak w mojej pamięci
Poranny telefon z wiadomością o śmierci (21 kwietnia) Hieronima Kubiaka nie był dla mnie zaskoczeniem. Hieronim ciężko i długo chorował, gasł w oczach. W obliczu tej śmierci przed oczyma stanęła mi bardzo długa historia naszej przyjaźni – jednej z najwspanialszych, jakie dał mi los.
Hieronima poznałem w czasie mojej kilkuletniej pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdy po ukończeniu (w 1956 roku) filologii rosyjskiej podjął studia socjologiczne, które ukończył w 1964 roku. Wcześniej, w roku 1961, został asystentem w Katedrze Etnografii Ogólnej i Socjologii kierowanej przez profesora Kazimierza Dobrowolskiego. W ramach tej katedry stworzono dla mnie niewielki Zakład Teorii Rozwoju Społecznego i Socjologii Polityki, w którym był jednym z dwóch asystentów. Tak zaczęła się nasza znajomość, bardzo szybko przemieniona w bliską przyjaźń. Już po moim odejściu z Krakowa Hieronim doktoryzował się w 1968 roku i habilitował w 1972, a w 1979 otrzymał tytuł profesora.
W tych latach Jego zainteresowania naukowe ewoluowały. Pierwszy artykuł naukowy opublikował w 1959 roku na łamach „Euhemera”. Poświęcony był światopoglądowi polskich ateistów. Zainteresowanie postawami wobec religii i ateizmu znalazły wyraz w kilku jego wczesnych publikacjach, a w dojrzałej postaci – w pracy doktorskiej poświęconej Polskiemu Narodowemu Kościołowi Katolickiemu w USA i w rozprawie habilitacyjnej dotyczącej zjawiska religijności w kontekście ruchów migracyjnych ze wsi do miasta. W kolejnych latach zainteresowania badawcze Kubiaka przesunęły się w stronę badań polonijnych, co między innymi znalazło wyraz w stworzonym przez Niego, prężnym i bardzo wartościowym, Ośrodku (później Instytucie) Badań Polonijnych i w redagowaniu „Przeglądu Polonijnego”. W następnych latach w centrum zainteresowań badawczych profesora Kubiaka znalazły się problemy narodu – najpierw w postaci monografii poświęconej narodzinom narodu amerykańskiego, a następnie porównawczej pracy o problemie narodowym w „erze postwestfalskiej” (2007). Już po zmianie systemu podjął ciekawe badania nad partiami politycznymi i zachowaniem politycznym. Ten szeroki tematycznie i bardzo wartościowy naukowo dorobek zapewnia Mu ważne miejsce w powojennej historii polskiej socjologii.
Nie był jednak tylko uczonym. Był – z temperamentu i przekonań – działaczem politycznym. Urodzony (w 1934 roku) w łódzkiej rodzinie robotniczej, od wczesnej młodości był człowiekiem lewicy. W 1953 roku wstąpił do PZPR i pozostał w niej do końca. Działał w ruchu studenckim (i został honorowym członkiem ZSP), był doradcą wicepremiera Wincentego Kraśki (w latach 1971–72), a w burzliwym roku 1981 stanął na czele reformatorskiego skrzydła w krakowskiej PZPR, kierował krakowską delegacją na IX Zjazd partii, został na nim wybrany do Komitetu Centralnego, w którym był członkiem Biura Politycznego (do 1986 r.) i sekretarzem (do lata 1982 r.).
Był to dla Niego – jak dla wielu ludzi o podobnej orientacji politycznej – okres wielkiej próby. Odważnie i konsekwentnie działał na rzecz demokratycznych zmian w państwie i w partii oraz na rzecz porozumienia narodowego. Ciężko przeżywał załamanie się prób zbudowania takiego porozumienia i wprowadzenie stanu wojennego. Tego dnia spędziłem wiele godzin w Jego gabinecie. Szczerze i ciekawie rozmawialiśmy o zagrożeniach dla Polski i o tym, jaką drogą iść, by ratując państwo przed katastrofą zachować jak najwięcej ze zdobyczy dokonujących się wcześniej demokratycznych reform. Z racji mojej ówczesnej funkcji (dyrektora Instytutu Podstaw Marksizmu-Leninizmu) podlegałem bezpośrednio Kubiakowi i mogłem z bliskiej perspektywy obserwować Jego walkę o to, by stan wojenny nie oznaczał pogrzebania szans na stopniową demokratyzację systemu.
Hieronim był w tej walce jedną z najważniejszych postaci. Był też szczególnie ostro atakowany przez zwolenników twardej linii. Bardzo to przeżywał. W lecie 1982 roku złożył rezygnację ze stanowiska sekretarza KC, ale w Biurze Politycznym pozostał do końca kadencji, gdyż nie chciał, by Jego rezygnacja odebrana została jako wycofanie poparcia dla linii politycznej Wojciecha Jaruzelskiego. Na X zjeździe PZPR (1986) ponownie został wybrany do Komitetu Centralnego, ale głównym polem Jego działalności stał się Polski Komitet Pokoju, w którym, w 1986 roku, został powołany na stanowisko przewodniczącego. W tej roli był inicjatorem powstania Polskiej Rady Badań Pokoju, z profesorem Aleksandrem Gieysztorem jako przewodniczącym (i ze mną w roli wiceprzewodniczącego). Znów mogliśmy bardzo blisko współpracować.
Po rozwiązaniu PZPR Hieronim Kubiak wycofał się z życia politycznego. Nie wstąpił do Socjaldemokracji RP, choć jej program był Mu bliski. Bez powodzenia kandydował w wyborach sejmowych 1989 roku – na jedno z miejsc zarezerwowanych dla PZR, ale bez poparcia krakowskiego komitetu partii. Był dwukrotnie prezesem krakowskiej „Kuźnicy”, której współzałożycielem był w 1976 roku, a w 2014 roku otrzymał godność jej prezesa honorowego. Głównie jednak skupił się na pracy naukowej i dydaktycznej.
Nieraz rozmawialiśmy w tych latach o polityce, a nawet wydaliśmy wspólną książkę na temat polskich partii politycznych. W tym czasie – jak i wcześniej – bardzo podobnie patrzyliśmy na to, co działo się w polskiej polityce, a różniło nas jedynie to, że Hieronim nie chciał już wracać do aktywnego życia politycznego. Myślę, że było to w jakimś stopniu spowodowane poczuciem współodpowiedzialności za końcowe lata działalności PZPR. Przekonywałem Go, że ma prawo do dumy z tego, jaką rolę odegrał w tych dramatycznie trudnych latach. Jak widać, nie byłem w tym przekonywaniu do końca skuteczny.
Przez ponad pół wieku naszej przyjaźni wielokrotnie doświadczałem ze strony Hieronima wiele dobrego. Gdy kończyłem osiemdziesiąt lat, napisał i wydał uroczą książeczkę poświęconą moim związkom z Krakowem. Był dobrym człowiekiem i lojalnym przyjacielem. Był jedną z najpiękniejszych postaci polskiej powojennej lewicy. Taki pozostaje w mojej pamięci.
Wspomnienie ukazało się w numerze 4/2024 „Res Humana”, lipiec-sierpień 2024 r.