Dokąd zmierza Polska?
Polska, wytwarzając wciąż nieco mniej niż 1 procent światowej produkcji, ze względu na swe położenie geograficzne może zdecydowanie bardziej liczyć się w regionalnej i globalnej polityce niż w gospodarce. O ile polityczne notowania Polski na świecie podczas ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości wyraźnie osłabły, to sytuacja gospodarcza uległa odczuwalnej poprawie. Produkt krajowy brutto, PKB, na mieszkańca – liczony według parytetu siły nabywczej (PSN), a więc biorąc pod uwagę krajowy poziom cen – jest aż o prawie 40 procent większy niż osiem lat temu wskutek średniego rocznego tempa wzrostu o niebagatelne 4,9 proc. Obecny dochód ponad 37 tys. dolarów na głowę według PSN plasuje nas na 40. miejscu na świecie, po Hiszpanii, Litwie i Estonii, a przed Portugalią, Omanem i Węgrami. Ale czy zaiste tam lokuje się Polska?
Rzecz w odczuwanej poprawie dobrobytu ludności, na co składa się dużo więcej niż tylko poziom dochodów i majątku. Ważny jest klimat, w którym się żyje; ten dosłowny, ale i ten społeczny. Ważna jest atmosfera, w której się obracamy; ta dosłowna, ale i ta polityczna. Tymczasem zrobiło się duszno…
Od tego jak się mierzy, zależy dokąd się zmierza. Są inne, lepsze niż tradycyjny PKB, miary sytuacji gospodarczej. Lepsze, bo ujmujące sprawę szerzej, w kontekście społecznym i ekologicznym, np.: stosowany przez ONZ-owski Program Rozwoju UNDP wskaźnik kapitału ludzkiego HDI (ang. Human Development Index), o którego wartości po równo, w jednej trzeciej, decydują dochód, wykształcenie i zdrowie; IHDI (Inequality-adjusted HDI) – dodatkowo skorygowany o nierówności w podziale dochodów i dostępie do usług publicznych; czy uwzględniający stan środowiska naturalnego PHDI (Planetary pressures–adjusted HDI). Dają nam one wyższe miejsca. Także w rankingu Wskaźnika Szczęścia (Happiness Index, HI), kompilowanego przez ekspertów z London School of Economics i nowojorskiego Columbia University, awansowaliśmy w minionych ośmiu latach na pozycję 39.
Cele i środki
Gdzie zatem leży Polska na tym szybko zmieniającym się świecie? Bliżej miejsca 40. czy 20.? Odpowiedź na te pytania jest ważna, ale najważniejsze jest to, aby z biegiem czasu poprawiała swoją globalną pozycję ku naszemu dobru. Nie ulega wątpliwości, że pod względem HI bylibyśmy znacznie wyżej notowani, gdyby nie fatalna polityczna atmosfera towarzysząca rządom posolidarnościowych formacji. Wskaźnik ten bierze bowiem pod uwagę m.in. poziom zaufania do rządu i jego działań oraz ludzkie oceny skali skorumpowania polityki i biznesu. A pod tym akurat względem za rządów PiS stan rzeczy uległ pogorszeniu. Wskaźnik Korupcji (Corruption Perceptions Index, CPI) spadł, lokując Polskę między Czechami, Włochami i Słowenią a Kostaryką, Fidżi i Słowacją. Opiniotwórczy Economist Intelligence Unit umieszcza Polskę w grupie krajów z wadliwą demokracją (Flawed Democracy), na niezbyt nas nobilitującym 46. miejscu, za Wschodnim Timorem i Południową Afryką, a przed Surinamem, Panamą i Argentyną.
To władze polityczne opierając się na preferencjach społecznych, wybierają i formułują cele rozwoju. Może więc niech już władze – ani te obecne, ani te wyłonione po jesiennych wyborach parlamentarnych – nie uszczęśliwiają nas na siłę śrubowaniem wydatków zbrojeniowych kosztem okrajania udziału w PKB wydatków publicznych na kapitał ludzki. Obok rosnących dochodów to właśnie te środki – nakłady na oświatę i zdrowie, kulturę i naukę, sport i turystykę – a nie pieniądze w dużej mierze marnowane na pęczniejące arsenały broni, zwłaszcza pochodzącej z importu z USA, wywierają istotny wpływ na poczucie zadowolenia z życia. My zaś dokonajmy światłego wyboru władzy. Niedawno tygodnik „The Economist” głosił, że wybory prezydenckie w Turcji to najważniejsze dla całego świata wybory 2023 roku. Nie jestem pewien, czy akurat tak było. Ale jestem pewien, że jesienne wybory w Polsce to najważniejsze w tym roku wybory w Europie.
Dokonując wyborów, nie pomylmy się. Otwartość i proeuropejskość to najlepsza dla Polski droga do urzeczywistniania najważniejszego celu spośród całej ich wiązki. To droga do lepszej przyszłości. Gdy podczas rozmowy na żywo w programie „Fakty po faktach” telewizji TVN zapytano mnie, na kogo będę głosował, spontanicznie odpowiedziałem, że na mniejsze zło. Chciałbym mieć inny wybór, ale nie za bardzo go widać. Próba stworzenia wielkiej koalicji, która w sposób demokratyczny miałaby po ośmiu latach rządzenia odsunąć od władzy populistyczną i nacjonalistyczną formację, sama się nazywającą prawicową, wymaga po stronie programowej czegoś więcej niż de facto jedyne jej spoiwo, jakim jest niepowstrzymana żądza pokonania PiS-u. Trzeba mieć lepszy program, pragmatyczną wizję, a nie roztaczać kolejne iluzje, że sama zmiana władzy gwarantuje zmianę na lepsze. Może, nie musi. Trzeba mieć przekonujące konkrety, a nie tylko ogólniki, pod którymi prawie wszyscy chętnie się podpisują, przy czym konkrety te powinny układać się w wewnętrznie spójny i kompleksowy program.
Polityka to trudna sztuka zawierania kompromisów. Rzecz wszakże w tym, aby nie były to złe kompromisy, w których wszyscy są mniej więcej w równym stopniu niezadowoleni, a kompromisy twórcze, kiedy ich uczestnicy są na równi, chociaż nie w pełni zadowoleni. Polityka to też umiejętność wykorzystywania nadarzających się okazji, których dla polskiej sprawy nie brakuje w skądinąd komplikującym się układzie geopolitycznym oraz w sferze postępu technologicznego postępującego w warunkach międzynarodowego podziału pracy. Polityka to wreszcie oparte na wiedzy ugodowe decydowanie o rozstrzyganiu konfliktogennych sytuacji dotyczących mas ludzkich. Chodzi o to, aby było jak najwięcej wiedzy, jak najmniej dyletanctwa; jak najwięcej zdrowego rozsądku, jak najmniej niezdrowych emocji.
Mając co nieco tej wiedzy w odniesieniu do szeroko rozumianej problematyki ekonomicznej oraz posiadając co nieco doświadczenia z praktycznej polityki gospodarczej, uważam, że obecnie zwrot w polityce wymaga zdecydowanego wydłużenia perspektywy czasowej, dla której formułuje się cele rozwoju i sposoby ich osiągania. Ponownego klarownego zdefiniowania wymaga polska racja stanu i wyznaczenie ścieżek, którymi powinniśmy kroczyć naprzód. Dlatego też do nakreślenia kilkuletniego programu politycznego i sprecyzowania najważniejszych doraźnych zadań ekonomicznych należy wyjść od długofalowej, kilkunastoletniej wizji poprawy stanu wewnętrznie z sobą sprzężonych państwa, społeczeństwa i gospodarki.
Dobre państwo to takie, które skutecznie zapewniając swoim mieszkańcom bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, równocześnie sprzyja spójności społecznej oraz formowaniu kapitału. W obu przypadkach, zasadniczo za sprawą rządzących, sytuacja jest zła. W pierwszym miast się pogłębiać, słabnie spójność społeczna. Miast mocniej się integrować, społeczeństwo się polaryzuje. Coraz mniej jest zaufania obywateli do państwa i jego instytucji, zwłaszcza prawa, coraz więcej zaś nieufności we wzajemnych stosunkach między różnymi grupami ludności. Stosunki społeczne stają się coraz bardziej agresywne, a coraz mniej koncyliacyjne. W drugim przypadku zbyt niski z punktu widzenia potrzeb rozwojowych jest poziom oszczędzania i inwestowania, zarówno przez kapitał prywatny, który nie jest do tego wystarczająco stymulowany polityką regulacyjną oraz fiskalną i monetarną, jak i przez fundusze publiczne, które dalekie są od optymalnego wykorzystywania. Zbyt niskie są inwestycje tak w kapitał rzeczowy, jak i ludzki, daleko niedostateczne są nakłady na naukę oraz proinnowacyjne badania i wdrożenia.
Strategia dla Polski 2.0
W tych trudnych czasach, wobec ogromu piętrzących się wewnętrznych i zewnętrznych wyzwań rozwojowych, imperatywem jest nowa kompleksowa strategia dla Polski. Warto zaakcentować jej kluczowe elementy.
1. Najpotężniejszą instytucją państwa społecznej gospodarki rynkowej – bo o taką powinniśmy konsekwentnie zabiegać i się troszczyć – musi być rzetelna regulacja rynku pod kątem uczciwej konkurencji oraz ochrony szeroko rozumianych interesów konsumenta: od wydającego klienta i oszczędzającego depozytariusza poprzez lokatora i pacjenta po abonenta i pasażera. W tym celu zasadniczego wzmocnienia kadrowego i finansowego wymaga pozycja i prerogatywy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który powinien być, podobnie jak bank centralny, NBP, autonomiczny w stosunku do rządu.
2. Pilnego uregulowania wymagają stosunki między polskimi władzami ustawodawczymi i wykonawczymi a Unią Europejską zgodnie z zasadami przyjętymi wielostronnie w regulacjach unijnych. Trzeba sprzyjać procesom dalszej integracji europejskiej – tak jej pogłębieniu, jak i poszerzeniu – a zarazem zmierzać do wzmocnienia w UE korzystnej pozycji Polski, po brexicie czwartego państwa co do liczby ludności i wielkości produkcji.
3. Wzmocnieniu polskiej pozycji, a zwłaszcza poprawie konkurencyjności przedsiębiorców, sprzyjać będzie przystąpienie do obszaru wspólnej waluty euro. Szczególnie ważny przy tym będzie kurs konwersji, który powinien zapewniać konkurencyjność naszej gospodarki, co jest niezbędne dla realizacji strategii wzrostu ciągnionego przez eksport.
4. Należy kompleksowo zreformować system podatkowy. Zasadniczego ograniczenia wymaga nadmiernie rozbudowany i mało skuteczny w swych funkcjach układ ulg i zwolnień podatkowych. Zarazem pożądana jest konsolidacja wszystkich dochodów indywidualnych, łącznie z kapitałowymi, i poddanie ich powszechnie stosowanej skali progresywnego opodatkowania z trzema stawkami. Reforma systemu podatkowego nie ma zwiększać skali fiskalizmu (relacja sumy wpływów podatkowych do PKB powinna być zbliżona do dotychczasowej), lecz zracjonalizować ich strukturę i usprawnić administrację fiskalną. System podatkowy ma sprzyjać zarówno spójności społecznej poprzez poczucie sprawiedliwości, jak i oszczędzaniu stanowiącemu podstawę formowania kapitału oraz inwestycji.
5. Przy nieustannej dbałości o dobrą kondycję finansów samorządów celowe jest pełne zespolenie finansów publicznych państwa poprzez zintegrowanie wszystkich zasobów i strumieni dochodów fiskalnych i quasi-fiskalnych oraz wydatków publicznych. Bez wyprowadzania środków publicznych do parabudżetowych funduszy całokształt środków alokowanych na szczeblu centralnym powinien być profesjonalnie zarządzany w ramach budżetu państwa pod demokratyczną kontrolą parlamentu, a na konkretnych polach także we współpracy z Komisją Europejską.
6. Należy ponownie podjąć zadanie stopniowego podnoszenia wieku emerytalnego do 67 lat dla mężczyzn i, być może, nieco mniej dla kobiet. Wymagać tego będą z coraz większą ostrością pogłębiające się nierównowagi na rynku siły roboczej oraz finansów publicznych wynikające z jednej strony ze starzenia się ludności, a z drugiej z niskiego stanu dzietności.
7. Istotnie przeformułować trzeba program socjalny znany jako 500+. Po już ustawowo przesądzonej podwyżce świadczenia do poziomu 800 złotych miesięcznie trzeba odejść od powszechności tych transferów, wprowadzając pułap dochodowy tak, aby globalna suma wydatków państwa na ten cel została utrzymana na nominalnym poziomie 2023 roku. Równocześnie – o ile stan finansów publicznych na to pozwoli – należy wyraźnie zwiększyć strumień pieniędzy przeznaczanych na dofinansowanie sieci żłobków i przedszkoli, współpracując na tym polu z władzami samorządowymi i szeroko wykorzystując instytucję partnerstwa publiczno-prywatnego. Ułatwi to kobietom podejmowanie decyzji o nierezygnowaniu z macierzyństwa na rzecz aktywności zawodowej i może nieco poprawić wskaźniki dzietności, a przynajmniej przyhamować ich dalsze pogarszanie się.
8. Pożądane jest miarkowanie wydatków militarnych na elastycznym poziomie uzasadnionym rzeczywistą sytuacją odnośnie do bezpieczeństwa kraju. Zmniejszenie udziału tych wydatków w PKB z ustawowo obowiązujących co najmniej trzech do dwóch procent. PKB wyzwoliłoby środki wynoszące około 32 miliardy złotych w realiach 2024 roku i coraz więcej wraz ze wzrostem gospodarczym w następnych latach. Te pieniądze publiczne należy przeznaczyć na inwestycje w kapitał ludzki, zwłaszcza na ochronę zdrowia oraz edukację, m.in. zwiększając w tym celu subwencję oświatową dla samorządów. Najlepiej w ogóle odejść od mechanizmu sztywnego kształtowania wydatków militarnych, gdyż nie powinno wiązać się ich automatycznie z poziomem dochodu narodowego, lecz ustanawiać w negocjacyjnej procedurze rozstrzygającej o strukturze wydatków budżetu państwa w zależności od autentycznych potrzeb.
9. Polska musi wywiązywać się z wszystkich zobowiązań przyjętych w ramach serii odbywających się pod auspicjami ONZ globalnych konferencji COP (Conference of the Parties) oraz wielostronnych ustaleń Unii Europejskiej odnośnie do działań przyczyniających się do ograniczania skali ocieplania klimatu. Zielona transformacja energetyczna, której sprzyjać muszą stosowne regulacje, powinna być priorytetem polityki inwestycyjnej.
10. Wykorzystując dobrze funkcjonującą sieć lotnisk stołecznego i regionalnych, należy zaniechać nieopłacalnego projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Środki, które pochłonęłaby jego realizacja, trzeba przeznaczyć na sensowne inwestycje infrastrukturalne oraz budowę elektrowni jądrowych.
Zasadniczym sposobem na trwałą poprawę ludzkiej satysfakcji ze sposobu gospodarowania jest długofalowy, potrójnie – ekonomicznie, społecznie i ekologicznie – zrównoważony rozwój. Tak właśnie ujmuję to w nowym pragmatyzmie – praktycznie zorientowanej teorii ekonomii i polityki gospodarczej pokazującej wzajemne sprzężenia tych sfer. Jesteśmy już głęboko zanurzeni w po-PKB-owskiej rzeczywistości, z czego polityka musi wyciągać właściwe wnioski. Sposoby na poprawę stanu rzeczy tkwią nie w śrubowaniu produkcji i dochodów, lecz w poprawie ogólnego dobrobytu i poczuciu satysfakcji życiowej. Potrójnie zrównoważonego rozwoju bynajmniej nie zapewnia sam z siebie żywiołowy mechanizm rynkowy. Nieodzowne są jeszcze planowanie strategiczne i oparta na wiedzy polityka społeczno-gospodarcza państwa służące wpisywaniu rocznych sekwencji działań w wieloletnią ścieżkę rozwoju.
Czego potrzebujemy, to koalicja nowego pragmatyzmu. Tymczasem trwająca z coraz większą zawziętością zimna wojna domowa to nie demokratyczna walka – bo taka powinna polegać na merytorycznej konfrontacji konkurencyjnych i zarazem realistycznych programów funkcjonowania i rozwoju gospodarki, społeczeństwa i państwa – lecz wzajemne wyniszczanie się elit politycznych. Nadzieja w tym, że jak już dostatecznie się wyniszczą, to z czasem pojawią się następne. Lepsze. Niestety, może się to nie ziścić jeszcze przy okazji najbliższych wyborów…
Autor, profesor ekonomii, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, jest najczęściej na świecie cytowanym polskim ekonomistą. Czterokrotnie był wicepremierem i ministrem finansów w latach 1994–1997 i 2002–2003.
Artykuł ukazał się w numerze 5/2023 „Res Humana”, wrzesień-październik 2023 r. W tekście Autor wykorzystał fragmenty swoich publikacji w „Rzeczpospolitej”: „Koalicja nowego pragmatyzmu” (14.06.2023) i „Gdzie jest Polska?” (24.07.2023) oraz w „Financial Times”: “Poland can achieve its goals with an open, pro-EU approach” (28.07.2023).