logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński
UE i BRICS

Mój przyjaciel Czesław, zabijając emerytalną depresję, buszuje po różnych krajowych i międzynarodowych mediach społecznościowych i z czystej sympatii obdarza mnie od czasu do czasu ciekawymi informacjami. To, co przysłał mi ostatnio zacząłem czytać z większą uwagą i  głębszą refleksją. Otóż według danych World of Statistics członkami BRICS (nazwa organizacji jest połączeniem inicjałów państw: Brazylii, Rosji, Indii, Chin, Republiki Południowej Afryki, choć potem do organizacji przystąpiły jeszcze:  Egipt,  Etiopia, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie) jest dziś ogółem dziewięć państw. Niby niewiele, ale ludność tych krajów liczy ogółem ponad 3,5 miliarda osób. To ponad 43% ludności świata. Formalnie zaproszonym do członkostwa państwem jest Arabia Saudyjska (36,5 mln), zaś oficjalnie aplikuje o przyjęcie jeszcze 18 państw, prawie wszystkie z pozaeuropejskiego i poza północnoamerykańskiego kontynentu. Jedynym europejskim państwem jest Białoruś, a Turcję (też aplikuje) trudno jednoznacznie przypisać.

Potem World of Statistics podaje, że członkostwem są zainteresowane jeszcze 23 państwa, wszystkie z Azji, Afryki i Południowej Ameryki, a wśród nich Nigeria (220 mln), Indonezja (blisko 280 mln), Wietnam (ponad 105 mln), Irak, Syria, Ghana i Peru. Ogółem należy lub chce należeć 51 państw. To liczba znaczna, choć jeszcze nie szokująca. Mimo woli nasuwa się refleksja, że zaczynamy dzielić się na świat białego człowieka i wielobarwny świat do niedawna nazywanym trzecim albo rozwijającym się. Poza BRICS pozostaje Europa, Stany Zjednoczone i Kanada, Australia, Japonia, Izrael. I jeszcze kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt państw o różnym potencjale demograficznym i ekonomicznym.

Oczywiście lekturze danych może towarzyszyć jedynie refleksja, może nawet spostrzeżenie tylko; podobne dane statystyczne nie mogą prowadzić do żadnych wniosków uogólniających o podziale świata czy zagrożeniu nowymi konfliktami. Refleksja jest przecież również taka, że wśród krajów członkowskich i aplikujących znajdują się państwa pozostające ze sobą w konfliktach, mające bardzo różne interesy ekonomiczne i różnorakie powiązania wzajemne. Czesław mocno mi jednak namącił w głowie, bo rysuje mi się z jednej strony wspólnota euroatlantycka, a z drugiej cała reszta. I jeszcze ta liczba chętnych, zdaje się, że do Unii Europejskiej rade byłyby przystąpić Serbia (to nie całkiem pewne, bo i Unia ma wątpliwości), Ukraina (w stanie wojny) i Mołdawia, a tę ostatnią chce poprzeć nawet Donald Tusk. To tak jakby do jednej knajpy masowo ciągnęli spragnieni klienci, a do drugiej podjeżdżali luksusowymi samochodami tylko nieliczni. Wybrani?

Może nie warto się tym przejmować, wspólnota euroatlantycka to wciąż najsilniejsze zgrupowanie ekonomiczno–militarne. Analizując udział USA i UE w światowym PKB to wspólnota ta ma plus minus 35% całości. BRICS żadnym ugrupowaniem jeszcze nie jest, może jest jedynie wyrażeniem woli, niczym więcej. Ale przyglądać się z uwagą toczącym się procesom chyba trzeba i warto. W końcu BRICS powołano w 2009 roku, zaledwie 15 lat temu, wtedy wszyscy machali ręką z lekceważeniem. Dziś trudno machać, a z lekceważeniem z pewnością nie. A ja mogę obiecać, że wszelkie otrzymywane od Czesława informacje analizować będę ze wzmożoną ostrożnością, by nie przerywać PT Czytelnikom błogiego spokoju i samozadowolenia.

Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.