Słowo charyzma pojawiło się w rozważaniach chrześcijańskich teologów na przełomie starożytności i naszej ery usiłujących wyjaśnić, co powoduje pojawianie się niezwykłych osób posiadających takie np. ponadludzkie przymioty psychofizyczne, jak: zdolność przewidywania różnych zdarzeń, magiczną moc oddziaływania na ludzi oraz umiejętność kształtowania ich zachowań, możliwość leczenia dolegliwości chorych, wyjątkową wytrwałość w dążeniach do określonego celu, a nawet fizyczną siłę[1].
Słowem tym posługiwano się jednak nie tylko w celu zwrócenia uwagi na osoby posiadające niezwykłe właściwości, które stawały się niekiedy źródłem ich autorytetu i podziwu. Posługiwano się nim także w odniesieniu do osób, których zachowanie oraz reakcje na bodźce zewnętrzne i wewnętrzne stymulowane przez ich organizm, różniły się bardzo od standardów obowiązujących w danym środowisku społecznym. Otóż tego rodzaju zachowania były spowodowane przez nieznane wówczas choroby psychiczne lub neurotyczne, z czego jednak nie zdawano sobie sprawy. Z tego też względu ich genezy upatrywano w działaniu sił nadprzyrodzonych.
Przykładem takich zachowań były objawy występujące w czasie powtarzających się ataków spowodowanych przez choroby nazywane współcześnie pląsawicą i epilepsją, które wówczas określano imionami osób postrzeganych jako charyzmatyków i uznawanych za świętych.
Pierwsza z wymienionych chorób była utożsamiana z tańcem św. Wita, czyli z postacią chrześcijańskiego męczennika żyjącego na przełomie III i IV wieku. Otóż podczas powtarzających się ataków tej choroby pojawiały się m.in. zaburzenia, w których występowały szybkie, nierytmiczne, mimowolne skurcze mięśni, powodujące dziwaczne ruchy różnych części ciała oraz grymasy twarzy[2].
Nie mniej osobliwe i przerażające postronnych ludzi były napady i zachowania spowodowane przewlekłymi schorzeniami mózgu wywołanymi przez epilepsję, zwaną też padaczką. Bowiem w czasie ich trwania spowodowanego nadmiernymi wyładowaniami komórek nerwowych mózgu mogły przybierać one różną postać kliniczną[3]. Schorzenie to nazywano we wspomnianych czasach chorobą św. Walentego, żyjącego w III wieku.
Jeszcze trudniejszym do wyjaśnienia były dla teologów przypadki zachowań, które nie pojawiały się na skutek powtarzanych ataków wymienionych schorzeń, lecz wynikały z praktyk skrajnych eremitów, czyli zakonników – pustelników. Osobliwym przypadkiem był np. żyjący na przełomie IV/V wieku św. Szymon Słupnik, przebywający na zbudowanym przez siebie cokole, z którego głosił kazania i wzbudzał swoim zachowaniem szczególne zainteresowanie słuchaczy.
Niezrozumiałymi były również zachowania spowodowane przez ekstazę, pojawiające się w szczytowym momencie religijnego przeżycia, w czasie którego dochodziło do nawiązanego przez jaźń danego człowieka kontaktu z transcendentnym światem pozarzeczywistym utożsamianym z Bogiem i do pojawienia się swoistej unia mystica. W czasie której następuje także oderwanie się od rzeczywistości oraz tego, co dzieje się tu i teraz. Niekiedy towarzyszą temu zaburzenia świadomości oraz halucynacje wzrokowe lub słuchowe[4]. Ludzi doświadczonych tego rodzaju stanami psychofizycznymi nazywano też szaleńcami bożymi, co – w jakimś stopniu usprawiedliwiało ich niezwykłe zachowania.
Do tego rodzaju stanu świadomości można również doprowadzić się poprzez określone psychofizyczne ćwiczenia, np. przez ascezę, która – zdaniem teologów – umożliwia człowiekowi osiągnięcie doskonałości zapewniającej zbawienie lub też inne wartości, jakie są postulowane przez religię. Umartwianie stało się w chrześcijaństwie jednym z istotnych zaleceń moralnego doskonalenia się człowieka. Z ascezą łączy się m.in. wyrzeczenie się rozmaitych przyjemności oraz praktykowanie przeróżnych sposobów umartwiania się, niekiedy poprzez dramatyczne ograniczenia pokarmu lub wypoczynku, zadawanie sobie dolegliwości, okaleczeń itp. działań, jakim poddawały się osoby, które w sposób emocjonalny przeżywały mękę i cierpienie Jezusa.
Otóż wszelkie bardziej dotkliwe praktyki związane z ascezą mogły być przyczyną takich zmian w organizmie człowieka, które powodowały przeróżne zaburzenia świadomości i przejawiały się w różnych omamach, czyli w halucynacjach powodujących złudne wrażenia powstające bez odpowiedniego bodźca zewnętrznego. Mogły to być np. omamy wzrokowe – polegające na widzeniu czegoś nieistniejącego w rzeczywistości lub słuchowe, gdy ktoś słyszał urojone głosy itp. wytwory halucynacji. I są one odbiciem w świadomości danych ludzi doświadczonych wcześniej przeżyć, wynikających z ich warunków życia, marzeń oraz ich praktyk religijnych ujmowanych stereotypowo w zależności od stopnia cywilizacyjnego rozwoju środowiska społecznego, w jakim żyli. Na skutek tego istoty ubóstwiane, które przedstawiali w swoich obrazach artyści Renesansu, objawiały się ludziom w kolejnych wiekach i były postrzegane tak, jak zostały zaprezentowane przez wspomnianych artystów.
Z tego rodzaju uwarunkowaniami mogły łączyć się również przypadki teofanii, czyli akty objawiania się bóstwa w różnych postaciach, o których mamy wzmianki w starogreckich mitach, a następnie wspomina się o nich także w później powstałych religiach.
Wiadomo, że halucynacje mogą być również następstwem różnych neurotycznych stanów i ciężkich chorób prowadzących do wycieńczenia organizmu na skutek wysokiej gorączki, niedożywienia, bezsenności itp. objawów, a także mogą być spowodowane nadużyciem alkoholu, zatruciem narkotykami oraz ciężkich stresów będących następstwem traumatycznych przeżyć powodujących zmiany m.in. procesów psychofizycznych, reakcji motorycznych i wegetatywnych.
W czasach, w których nie istniały takie nauki jak biologia, chemia, fizyka, psychologia czy fizjologia, nie było obiektywnych możliwości racjonalnego ustalenia uwarunkowań pojawienia się istot o niezwykłych właściwościach psychofizycznych, posiadających np. magiczną moc uzdrawiania lub oddziaływania na postawy i zachowania ludzi. Nie było także możliwości wyjaśnienia uwarunkowań ekstazy i ascezy oraz ich ewentualnych skutków, takich jak objawienia. Z tych też względów trudno dziwić się temu, że teologowie w swoich dociekaniach na temat wspomnianych istot opierali się na przesłankach wynikających z doktrynalnych założeń wyznawanych przez siebie religii i uważali, że ludzie o niezwykłych przymiotach są istotami obdarzonymi indywidualną łaską bożą, którą nazywali charyzmą, a jej beneficjentów postrzegali jako charyzmatyków.
Być może wspomniane zainteresowania teologów charyzmatem w okresie ideowej konsolidacji i postępującej ekspansywności chrześcijaństwa w ówczesnym świecie wynikały ze szczególnej przydatności wykreowanych w tej religii charyzmatyków. Byli oni przecież istotami, których niezwykłość – jak uważano – została potwierdzona przez pozaziemskie moce, co też czyniło ich bardziej wiarygodnymi, gdy głosili tzw. prawdy boże.
Wydaje się, że intelektualnym wsparciem dla teologów była utrzymująca się w europejskiej filozofii od schyłku starożytności koncepcja dualistycznego postrzegania fizycznej i psychicznej struktury człowieka, według której określały ją dwa różne byty, czyli ciało i dusza oraz trwająca między tymi bytami nierównorzędna współzależność. Na skutek tego wszelkie psychofizyczne zjawiska łączono z istnieniem duszy oraz z jej supremacją nad ciałem i możliwością decydowania o jakości funkcjonowania mentalności, zmysłów i innych narządów człowieka.
Wiele wieków przeminęło zanim ludzie dostrzegli w miarę rozwoju cywilizacyjnego, że nie ma takich zjawisk psychicznych, które są niezależne od mózgu człowieka, czyli od materii ukształtowanej w określonej postaci w wyniku długotrwałego rozwoju gatunku Homo sapiens.
Zwróćmy również uwagę na to, że wraz z rozwojem nauk przyrodniczych i medycznych dostrzeżono istnienie nie tylko możliwości coraz dokładniejszego ustalenia fizjologicznych i fizykochemicznych uwarunkowań zjawisk psychicznych, ale także coraz bardziej wnikliwego ich diagnozowania i leczenia za pomocą środków farmakologicznych oraz zabiegów neurochirurgicznych.
Jednak pomimo tego mit o nadrzędności duszy utrzymuje się nadal siłą inercji wspieraną przez religię i tradycyjną narrację dotyczącą psychiki człowieka. Jej istotnym elementem jest wieloznaczny termin duchowość człowieka, który bywa używany m.in. przy omawianiu pochodzenia opinii, przekonań i postaw wobec Boga, świata i ludzi ukształtowanych przez religię. W tym znaczeniu termin ten obejmuje pewien fragment pojęcia psychika poszczególnych ludzi, czyli tych zjawisk, które kształtują celowe i ukierunkowane ich zachowania oraz umożliwiają im przystosowanie się do naturalnego i społecznego środowiska, w jakim żyją.
Brak wcześniej możliwości naukowego wyjaśnienia przeróżnych osobliwych przymiotów i zachowań ludzi skłaniał chrześcijańskich teologów do poszukiwania ich uwarunkowań w siłach nadprzyrodzonych, a skutkiem tego była koncepcja charyzmy. Natomiast rzeczywiste czy domniemane posiadanie, czyli przypisywanie komuś ich posiadania lub dokonywania cudów, sprzyjało pojawieniu się możliwości deifikacji określonych osób np. proroków, świętych, męczenników itp. istot oraz do kształtowania się związanego ze sposobem ich ubóstwiania kultu, co też rozwijało daną religię, a jej obrzędowość czyniło bardziej atrakcyjną.
Wskażmy jednak na to, że zjawisko deifikacji – czyli ubóstwiania już za życia poszczególnych ludzi – pojawiło się już znacznie wcześniej niż chrześcijaństwo. Otóż już w starożytnych mini-państwach, czyli w tzw. polis, w których pierwsi władcy – wywodzący się z najbardziej zamożnych rodów – tworzyli legendy dotyczące swego pochodzenia i wskazywali na rzekome związki z bóstwami opiekującymi się poszczególnymi miastami. I w ten to sposób starali się uzasadniać swoje prawo do sprawowania w nich rządów. Bowiem już w tych rządzonych przez oligarchów państwach zdawano sobie sprawę z tego, że bogactwo utożsamiane z wielkością posiadanej ziemi lub liczbą niewolników jest warunkiem koniecznym do zdobycia władzy, ale niewystarczającym do jej utrzymania ze względu na istniejącą między nimi walkę o zachowanie ekonomicznej przewagi. Dodatkowego wsparcia upatrywano zatem w tworzonych mitach dotyczących genezy lokalnych bóstw i ich powiązań z dominującymi rodami[5]. Oczywiście tego rodzaju bóstwa były czczone nie tylko przez rządzących danym państwem, ale stawały się obiektem kultu wszystkich jego mieszkańców. W taki oto sposób kształtują się przesłanki do ustanowienia zasady „czyja władza – tego religia”.
Przypomnijmy także o tym, jak w Cesarstwie Rzymskim w okresie rządów Augusta wykorzystywano istniejące wierzenia religijne w celu uzasadnienia i umocnienia władzy cesarzy[6]. Ubóstwianie jakiejś osoby w konkretnym społeczeństwie – lub w społeczności – czyniło z niej swoiste bożyszcze, czyli tzn. idola, którego należało nie tylko darzyć zaufaniem, ale i naśladować go. Z tego względu starożytni władcy dbali o to, aby ich ubóstwiano i w tym celu utrwalali nieustannie wśród poddanych wiarę w swoją niezwykłość, będącą darem niebios. Z tego też względu korzystali z usług kronikarzy i poetów, którzy tworzyli i upowszechniali przeróżne legendy na temat ich dokonań, mitycznych osiągnięć i osobistych zalet, które po wielu wiekach były utożsamiane z charyzmą. Okazuje się, że umiejętność tworzenia i upowszechniania pożądanego wizerunku panujących była znana już w starożytności, chociaż nie znano wówczas takich pojęć jak propaganda i reklama.
Natomiast znana była już wtedy erystyka, czyli umiejętność przekonywania oponentów w dyskusjach. Używany był także sposób oddziaływania na postawy i zachowania ludzi w życiu społeczno-politycznym nazywany demagogią, który polegał m.in. na posługiwaniu się atrakcyjnymi obietnicami bez pokrycia, schlebianiu próżności słuchaczy oraz na odwoływaniu się do ich prymitywnych uczuć i pragnień, wynikających z myślenia życzeniowego.
Z kolei w czasie pojawienia się chrześcijaństwa rozwinęła się apologetyka, czyli umiejętność skutecznego uzasadniania tzw. prawd wiary, oraz homiletyka, tzn. nauka o układaniu i wygłaszaniu w taki sposób kazań, aby skutecznie kształtowały pożądane myślenie, postawy i zachowania słuchaczy[7]. Z aktywnością chrześcijaństwa w upowszechnianiu wiary łączy się geneza pojęcia propaganda, które pojawiło się w 1622 r. w związku z powołaniem przez papieża Grzegorza XV instytucji pod nazwą Sancta Congregatio de Propaganda Fide.
Na podstawie ustalonych przez historię faktów nasuwa się wniosek, że już w bardzo odległych czasach w poszczególnych społecznościach pojawiały się osoby wyróżniające się niezwykłymi intelektualnymi zdolnościami, aktywnością poznawczą i umiejętnością wykorzystania tych walorów w praktyce oraz posiadaniem nieprzeciętnych psychofizycznych cech. I ze względu na owe osobiste właściwości były one szanowane i podziwiane w danych środowiskach oraz stawały się w nich naturalnymi przywódcami duchowymi, moralnymi lub politycznymi, czyli pełniły funkcje, z jakimi chrześcijańscy teologowie łączyli posiadanie charyzmy.
Wskażmy również na to, że intelektualne osiągnięcia tych niezwykłych osób żyjących w starożytności były niekiedy tak doniosłe, iż stawały się przedmiotem zainteresowań nie tylko współczesnych im ludzi, ale zostały także przekazane kolejnym pokoleniom i przetrwały do naszych czasów. Tytułem przykładu wskażmy na osiągnięcia takich postaci jak np. Tales z Miletu, Solon, Demokryt, Hipokrates, Perykles, Platon i Arystoteles, które w różny sposób wpłynęły na intelektualny i cywilizacyjny rozwój ludzkości. Okazuje się, że wybitne postacie istniały i kształtowały w określony sposób dzieje ludzkości, zanim pojawiły się refleksje dotyczące uwarunkowań ich zaistnienia oraz próby klasyfikacji.
Po tych dygresjach, wracając do zasadniczych wątków dalszych rozważań na podjęty temat zauważmy, że w czasach, w których medycyna może nie tylko wyjaśnić przyczyny różnych schorzeń neuropsychicznych powodujących osobliwe zachowania chorych, ale nawet im przeciwdziałać, nie ma po temu merytorycznych podstaw, aby np. stany ekstazy oraz rozmaite zaburzenia świadomości i wzrokowe lub słuchowe halucynacje występujące u owych osób postrzegać jako przejawy łaski bożej utożsamianej z charyzmą. Istnieją jednak takie środowiska, w których osiągnięcia współczesnej medycyny i innych nauk są selektywnie uznawane, a ludzie zachowujący się w udziwniony sposób na skutek wspomnianych schorzeń postrzega się jako istoty doświadczone stanami opętania spowodowanymi przez demony. I głosi się, że uwolnienia od przejawów opętania mogą dokonać tylko egzorcyści, czyli księża posiadający charyzmatyczną moc wypędzania szatana z danego człowieka.
Słowo charyzma trafiło do socjologii dzięki Maxowi Weberowi, który – w jego teologicznej wersji – dostrzegł zawarte w nim bogactwo pojęciowe oraz celowość utworzenia z niego kategorii przydatnej dla nauk społecznych. Natomiast po wnikliwej analizie historyczno-socjologicznej – uczynił z niego podstawową kategorię socjologii religii, wskazując na jego poznawczą przydatność przy interpretacji wielu społecznych zjawisk istniejących zarówno w minionych wiekach, jak i w naszych czasach[8]. „Charyzmą” – jego zdaniem – „nazywamy uznaną za niepowszechną, (pierwotnie, zarówno w przypadku proroków, jak i mędrców biegłych w terapii czy prawie, albo władców polowań lub bohaterów wojennych, uchodzących za magiczną) cechę jakiejś osoby, z racji której uważana jest za obdarzoną nadprzyrodzonymi, nadludzkimi, lub przynajmniej rzeczywiście niezwykłymi, nie każdemu dostępnymi siłami czy właściwościami, albo za osobę przesłaną przez Boga, za wzorzec i dlatego za przywódcę”[9].
Weber dostrzegł też m.in. wpływ pojęcia charyzmy na proces kształtowania się koncepcji sojuszu ołtarza i tronu nie tylko w okresie średniowiecza, ale również w procesie rozwoju chrześcijaństwa oraz upowszechniania się wiary w panowanie uwierzytelnione przez proroctwa[10]. Pojęcie to stało się także przesłanką osobliwej fikcji prawnej dotyczącej „panowania z łaski bożej (DG), czyli Dei Gratia”.
Zauważmy, że jeszcze w XXI wieku na tę fikcję powołują się monarchowie – panujący, ale nie rządzący w państwach – w których władzę faktycznie sprawują parlamenty wybrane w demokratyczny sposób. Otóż owi monarchowie na podstawie domniemanej charyzmy oraz swojego prawa do dziedziczenia tronu powierzają misję utworzenia rządu przywódcy partii, która zwyciężyła w wyborach. I w ten sposób swoim charyzmatycznym autorytetem uwierzytelniają jego prawo do rządzenia w danym państwie[11].
Wskażmy też na to, że uczynienie z pojęcia charyzmy socjologicznej kategorii uwolniło ją w jakimś stopniu od mityczno-teologicznych konotacji i przyczyniło się do upowszechnienia tego słowa w świeckich dyskursach dotyczących uwarunkowań rozmaitych właściwości psychofizycznych, osiągnięć i ponadludzkich możliwości poszczególnych ludzi. Zaś rozwój nauki spowodował, że to, co łączono z darem niebios, jest także postrzegane jako skutek aktywności tych ludzi, którzy niekiedy z niezwykłym heroizmem przezwyciężali swoje osobiste słabości fizyczne i psychiczne dążąc usilnie kosztem wielu wyrzeczeń do osiągnięcia zamierzonego celu. Mogą one być również efektem ich umiejętności korzystania z osiągnięć nauki oraz istniejących środków dopingujących dostępnych w cywilizacji, w której żyją, czyli sztucznie zwiększających sprawność i wydajność ich organizmów, zarówno łagodnych, jak i szkodliwych dla zdrowia.
Otóż posiadanie charyzmy bywa przypisywane osobom posiadającym zdolność do fascynacji słuchaczy głoszonymi wypowiedziami i do wywołania u nich nie tylko fanatycznej wiary w to, co mówią, ale nawet gotowości do podjęcia działań zmierzających do urzeczywistnienia ich i związanych z tym poświęceń. Oczywiście są wśród nich zarówno osoby inicjujące działania wynikające z prospołecznych pobudek, których celem jest np. poprawa warunków życia ludzi upośledzonych kategorii społecznych i tym podobnych zamierzeń. Ale niestety są wśród nich również demagodzy głoszący, że działają pro publico bono, ale w rzeczywistości poprzez swoją aktywność chcą zaspokoić różne swoje ambicje przekraczające niekiedy ich fachowe, intelektualne i moralne kompetencje.
Wiadomo też, że posługując się umiejętnie środkami masowego przekazu, tzn. zgodnie z regułami marketingu politycznego, można we współczesnych społeczeństwach zdominowanych przez naiwnych ludzi, w których świadomości przeważa życzeniowe myślenie, wykreować zarówno charyzmatycznego polityka gotowego zbawić swoich zwolenników w ciągu jednej kadencji sprawowanych przez siebie rządów, jak również charyzmatycznego uzdrowiciela, celebrytę, a nawet sportowca.
Wiosna 2025
[1] Apostoł Paweł w Pierwszym liście do Koryntian użył tego słowa w znaczeniu dar w takim kontekście: „Charyzmaty Ducha Świętego … Jednym dane jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętności poznawania, … innemu … dar wiary, … innemu łaska uzdrawiania, … dar czynienia cudów,… proroctwo,… rozpoznawanie duchów, … dar języków i … wreszcie łaska tłumaczenia języków.” Zob. 11,24–12,27.
[2] Zob. Wielki Słownik Medyczny opracowany w Wydz. Nauk Medycznych PAN. Wyd. Lekarskie PZWZ, Warszawa 1996, s. 1014.
[3] Tamże s. 962.
[4] Tamże, s. 318.
[5] Zob. A. Ziółkowski, Historia powszechna. Starożytność. Wyd. Nauk. PWN, Warszawa 2009, s. 207.
[6] Zob. A. Ziółkowski, op. cit., s. 384–387 oraz 792–793.
[7] Zob. M. Kolczyński i J. Sztumski, Marketing polityczny. Kształtowanie indywidualnych i zbiorowych opinii, postaw i zachowań. Wyd. drugie poprawione i poszerzone. Wyd. Nauk. Śląsk. Katowice 2003, s. 16 i nast.
[8] Zob. R. Nisbet, The Social Philosophers. Community and Conflict in Western Thought. Wyd. Thomas Y. Cromwell Co. Inc. New York 1973, s. 437–442.
[9] Zob. M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozumiejącej, przełożyła i wstępem opatrzyła Dorota Lachowska, Wyd. Nauk PWN, Warszawa 2002, s. 181.
[10] Weber, op. cit. s. 430–432.
[11] Tamże, op. cit., s. 430–432.
Artykuł ukazał się w numerze 5/2025 „Res Humana”, wrzesień-październik 2025 r.