logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński
Po pandemii COVID-19. Przyszła integracja UE w obszarze zdrowia publicznego (2021)

O Europie politycznej

 

Dziewiątego marca 1953 r. w Domu Europy w Strasburgu Paul-Henri Spaak (1899 – 1972) przedłożył złożonej z ministrów sześciu państw członkowskich Radzie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali projekt traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Polityczną.

Publikujemy, po raz pierwszy w języku polskim, tekst wygłoszonego przy tej okazji przemówienia tego belgijskiego socjaldemokraty, jednego z ojców-założycieli Wspólnot / Unii Europejskiej. Czynimy to nie tylko, by przypomnieć jego postać – wizjonera, znakomitego mówcy, twórcy idei utworzenia Beneluksu, autora traktatów rzymskich – ale też, aby pokazać fałsz lansowanej przez polskich eurosceptyków tezy, że integracja była zamysłem stricte gospodarczym, a jej aspekt polityczny, jej wejście w sferę wartości, rzekomo jest „odejściem od korzeni”.

Zgodnie z projektem traktatu, EWP miała chronić prawa człowieka i podstawowe swobody, koordynować politykę zagraniczną państw członkowskich i gwarantować ich bezpieczeństwo, stopniowo wprowadzać wspólny rynek. Przewidziano utworzenie pięciu instytucji: Rady Wykonawczej, dwuizbowego Parlamentu, Rady Ministrów Krajowych, Trybunału Sprawiedliwości oraz Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. Do powstania tej organizacji ostatecznie nie doszło w wyniku odrzucenia przez francuskie Zgromadzenie Narodowe traktatu o Europejskiej Wspólnocie Obronnej – zapewnienie demokratycznej kontroli nad europejską armią miało być jednym z głównych celów EWP.

Redakcja Res Humana

 

Panie Przewodniczący, Panowie Ministrowie, Szanowna Pani, Panowie,

Najwyraźniej nie jest możliwe, by zagwarantować każdemu z naszych państw pełnię praw przynależnych niezależnej suwerenności, a jednocześnie chronić interesy i bezpieczeństwo wszystkich. Jednostki, które się stowarzyszają, muszą oddać część swej wolności, aby zachować pozostałą jej część. Zakres ofiary powinien zależeć w równym stopniu od sytuacji i okoliczności, jak i od celu, który chce się osiągnąć. Wyznaczenie wyraźnej granicy między prawami, z których trzeba zrezygnować, a tymi, które można zachować, nigdy nie jest łatwe, a w tym przypadku trudność wzrasta z powodu różnic w położeniu, wielkości, zwyczajach i indywidualnych interesach między naszymi krajami.

We wszystkich debatach na ten temat staraliśmy się nie tracić z oczu tego, co uważamy za swój nadrzędny interes, a mianowicie konsolidacji unii, od której zależy dobrobyt, szczęście, bezpieczeństwo, a może nawet samo nasze istnienie. Ten istotny aspekt, który głęboko i bardzo poważnie wrył się w nasze umysły, w sprawach mniejszej wagi skłonił każdego z nas do większej ugodowości, niż można się było spodziewać. To dlatego konstytucja, którą teraz przedstawiamy, jest naznaczona chęcią porozumienia się oraz wzajemnego szacunku i dobrej woli, które szczególny charakter naszej sytuacji politycznej uczynił niezbędnymi.

Być może zarozumialstwem byłoby spodziewać się, że spotka się ona z bezwarunkową aprobatą wszystkich państw, lecz zapewne każde z nich weźmie pod uwagę fakt, że gdyby uwzględniono jedynie jego interes, konsekwencje mogłyby być wyjątkowo nieprzyjemne lub szkodliwe dla innych. Mamy nadzieję i wierzymy, że konstytucja ta wzbudzi możliwie najmniej sprzeciwów, jakich racjonalnie można się spodziewać; naszym najgorętszym pragnieniem jest to, aby przyczyniła się do trwałego dobrobytu kontynentu, który jest nam tak drogi, i aby zagwarantowała mu wolność i szczęście.

Bardzo bym chciał, aby te jakże proste i słuszne słowa wyszły spod mojego pióra, ponieważ doskonale wyrażają to, co mam do powiedzenia.

Niestety, nie ja jestem ich autorem.

Stanowią one najistotniejszy, choć ledwie wyodrębniony fragment listu z 17 września 1787 roku, w którym George Washington, przewodniczący Konwencji Konstytucyjnej, przekazał przewodniczącemu Kongresu projekt konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki. […] Jego aktualność z pewnością zdaje się Państwu uderzająca. Inni ludzie ponad półtora wieku temu natrafili na trudności podobne do naszych, stanęli w obliczu problemów niewiele różniących się od tych, z którymi borykamy się dzisiaj, mieli takie same obawy jak my, ale zdobyli się na odwagę i odnieśli sukces. Dlaczego nasz los nie miałby być podobny ich losowi?

Jeśli wykażemy taką samą śmiałość i odwagę, nie istnieją żadne ważne powody, które nie pozwoliłyby nam spodziewać się równego powodzenia.

Wykonanie zadania należy do nas i tylko do nas, bo tylko na nas spoczywa odpowiedzialność za to, aby przywrócić starej Europie siły, wielkość i moc oddziaływania.

***

Dziesiątego września ubiegłego roku ministrowie spraw zagranicznych […] podjęli decyzję o przejściu do politycznej fazy budowania zjednoczonej Europy. W ich imieniu pan kanclerz Adenauer […] zwrócił się do nas z prośbą o stworzenie projektu europejskiej władzy politycznej, wyznaczając nam półroczny termin na wypełnienie tego zadania.

Przyjęliśmy wówczas tę odpowiedzialność w pełni świadomi trudności, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Jutro upłynie sześć miesięcy od tamtej daty. Dziś wieczorem przekażę Państwu projekt statutu Europejskiej Wspólnoty Politycznej. […]

Praca, którą przedkładamy, nie jest pracą ani maksymalistów, ani minimalistów z tego Zgromadzenia; Europa, którą proponujemy, nie jest ani federacją, ani konfederacją.

We wspólnej pracy zapomnieliśmy o trendach, których jesteśmy zwolennikami, i poniechaliśmy sporów doktrynalnych.

Pozwalamy sobie wierzyć w to, że przygotowaliśmy utworzenie Wspólnoty, która oczywiście opiera się na pewnych zasadach potwierdzonych czyimś doświadczeniem, która jednak niesie z sobą również nowe, oryginalne idee, specjalnie dostosowane do poszczególnych sytuacji, z którymi mieliśmy do czynienia.

Pomiędzy dwiema skrajnościami, z jednej strony systemem czysto międzyrządowym, łączącym państwa, które zachowują pełną suwerenność, z drugiej zaś strony konstytucją, która od razu uczyni wspólnymi większość działań naszych państw, Zgromadzenie wybrało drogę pośrednią, taką, która wprowadza Wspólnotę polityczną o charakterze ponadnarodowym.

Statut, który opracowaliśmy, zachowuje prerogatywy przynależne do tej pory rządom naszych krajów, które nadal będą korzystać z nich oddzielnie. Nie pociąga za sobą żadnych nowych przeniesień suwerenności.

Projekt statutu, będąc świadectwem przemyślanej woli zjednoczenia w różnorodności i wolności, stworzenia miejsca na doświadczenie, a także przygotowania i zapewnienia gwarancji niezbędnych do dokonania wielkiej zmiany, która jest w toku, odpowiada wymogom rozwoju Europy i dąży do skonsolidowania już osiągniętych rezultatów.

Do tej pory Europę budowano fragmentami. Jest plan Schumana, który funkcjonuje od siedmiu miesięcy. Jest armia europejska, której utworzenie podlega teraz zatwierdzeniu przez parlamenty naszych krajów. Były to etapy tworzenia Europy zjednoczonej, lecz bez określenia jej struktury politycznej.

Statut opracowany przez Zgromadzenie wypełnia tę lukę. Zakłada istnienie europejskich instytucji politycznych, które będą zajmowały się problemami, które nasze rządy i parlamenty postanowiły rozwiązywać wspólnie, jak też tymi, co do których mogą podjąć decyzję później i sukcesywnie je dodawać.

Statut ten stosuje obowiązujące w naszych krajach zasady konstytucyjne do ograniczonej domeny Wspólnoty Europejskiej. Proponuje, i to jest nowość, aby włączyć narody w budowę owej Europy, od której zależy cała ich przyszłość, robiąc to poprzez głosowanie w bezpośrednich wyborach powszechnych do Izby Narodów w Parlamencie Europejskim.

[…]

Projekt statutu podporządkowuje europejską armię zwierzchności politycznej europejskiej władzy cywilnej pochodzącej z wyborów powszechnych. Poddaje on również armię demokratycznej kontroli parlamentu wybieranego w bezpośrednich wyborach powszechnych.

Aby stworzyć warunki, w których nasze kraje będą mogły zwiększyć produkcję, i podnieść poziom życia, tak by odzwierciedlał on stan nowoczesnej techniki, projekt statutu organizuje procedurę stopniowego utworzenia wielkiego rynku wewnętrznego, równie rozległego jak rynek Stanów Zjednoczonych; jej kolejne etapy będą wymagały zgody wszystkich krajów. Projekt upowszechnia zasięg jednej z najistotniejszych innowacji wprowadzonych przez plan Schumana, mianowicie utworzenie funduszu readaptacji, który będzie mógł pomóc przedsiębiorstwom i pracownikom w przygotowaniu się do rozszerzenia wspólnego rynku.

Dzieło naszego Zgromadzenia godzi zatem umiarkowanie i postęp. Potwierdza ono również, że nowa metoda wybrana przez rządy w celu opracowania niniejszego statutu politycznego była mądrą metodą. […] W związku z tym wierzymy, że podczas ostatecznej redakcji dokumentów, do której będą musiały przystąpić rządy, nie powrócą one do tradycyjnych metod, pozostaną wierne podjętej przez siebie inicjatywie i postarają się o niepomiernie cenną współpracę z tymi kilkoma osobami, które w ciągu ostatnich tygodni dowiodły swego oddania, talentu i wiedzy.

[…]

Jeszcze dziesięć lat temu reprezentowane tu kraje były w stanie wojny. Nasze narody ścierały się w straszliwych bojach. Mieliśmy tylko jedną myśl i jeden cel: zniszczyć się nawzajem tak całkowicie, jak to tylko możliwe.

W bezmiarze nieszczęść, w piętrzących się ruinach, w słabości i w ubóstwie, w atmosferze czyhającego zagrożenia i powszechnego niepokoju, nagle zrozumieliśmy, zdaliśmy sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie nasze kłótnie i spory stanowią dla wspólnych nam zasad życia, dla tysiącletniego dziedzictwa, do którego każdy z nas się przyczynił, powiększając je i czyniąc piękniejszym.

Zaczęliśmy na nowo, otrząsnęliśmy się i o niczym nie zapominając – bo to byłoby profanacją – postanowiliśmy rozpocząć wielką przygodę, która, jeśli się powiedzie – a tak się stanie – pozwoli ocalić to, co nam wspólne, dla nas najdroższe i najpiękniejsze.

Niniejszy projekt traktatu jest zatem nie tylko wzruszającym przesłaniem pojednania, ale i aktem zaufania do przyszłości.

To nie tylko efekt prac politycznych i prawnych, ale też konkretnych starań ludzi zdecydowanych ocalić bezcenne bogactwa, a także dziedzictwo myśli, które agresja, jakiej jest obiektem, uczyniła jeszcze nam droższym.

[…]

Tłum. z języka francuskiego Agata Kozak

 

Materiał ukazał się w numerze 3/2021 „Res Humana”, maj-czerwiec 2021 r.

Projekt integracji europejskiej w latach czterdziestych i pięćdziesiątych był dziełem polityków chadecji (Robert Schuman, Konrad Adenauer, Alcide de Gasperi) oraz socjaldemokracji. Lewicę w tym gronie reprezentuje – obok Belga Paul-Henri Spaaka czy Holendra Sicco Mansholta – Altiero Spinelli, włoski intelektualista, w młodości członek Partii Komunistycznej. Jako zdecydowany przeciwnik faszyzmu przez 10 lat był więziony, a po wybuchu wojny – internowany na wyspie Ventotene. Tam, w roku 1941 – dwa lata przed pierwszą myślą Jean Monneta na ten temat – wspólnie z Ernesto Rossim opracował i na bibułkach do papierosów przemycił manifest poświęcony konieczności ścisłego związania państw europejskich, by zwalczyć wirusy nacjonalizmu i totalitaryzmu oraz zagrożenie wojną. Fragmenty tego dokumentu drukujemy poniżej, koncentrując się na społecznych i ekonomicznych elementach tej propozycji; kształtowały one ideę europejskiego państwa opiekuńczego.

Po wdrożeniu idei integracji Spinelli był m.in. Komisarzem Wspólnot i posłem do Parlamentu Europejskiego. Tzw. plan Spinellego dał impuls negocjacjom, które doprowadziły do ostatecznego utworzenia wspólnego rynku (Jednolity Akt Europejski, 1986) oraz Unii Europejskiej (Traktat z Maastricht, 1992). Imię Altiero Spinellego nosi największy budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli.

Redakcja „RES HUMANA”

Współczesna cywilizacja przyjęła jako swój fundament zasadę wolności, według której człowiek nie może być traktowany przez innych instrumentalnie, ale jako autonomiczne centrum życia. Przyjmując taką definicję wszystkie przejawy życia społecznego, w których nie szanowano by tej zasady, są postawione w stan oskarżenia w rozpoczętym wielkim procesie historii. […]„Naród” nie jest już postrzegany jako historyczny produkt wspólnot ludzi, którzy w wyniku długiego procesu jednolicenia obyczajów i dążeń uznali swój kraj za najbardziej skuteczną formę organizacji życia zbiorowego w ramach całej społeczności ludzkiej. Zamiast tego stał się bytem boskim, organizmem skupionym tylko na własnym istnieniu i własnym rozwoju, bez jakiejkolwiek troski o szkody jakie może to wyrządzić innym.

Absolutna suwerenność państw narodowych spowodowała chęć dominacji, ponieważ każdy czuł się zagrożony przez siłę innych, domagając się coraz większej przestrzeni życiowej, terytoriów, na których mógłby się swobodnie przemieszczać i zapewniać sobie środki do zasadniczo autonomicznej egzystencji. Ta żądza nie mogła być zaspokojona inaczej, niż poprzez zdominowanie przez najsilniejsze państwo.

W konsekwencji państwo zmieniło się ze strażnika wolności obywatelskich we władcę panującego nad swymi wasalami związanymi poddaństwem […]Trwała wartość ducha krytycyzmu wyraża się w sprzeciwie wobec autorytatywnych dogmatów. Każde założenie musi mieć uzasadnienie, inaczej zostanie odrzucone. Największe osiągnięcia naszego społeczeństwa w wszystkich dziedzinach wynikają z konsekwentnego stosowania obiektywnej postawy. Jednak ta duchowa wolność nie przetrwała kryzysów tworzonych przez państwa totalitarne. Nowe dogmaty przyjmowane jako artykuły wiary, albo akceptowane z hipokryzją, przenikają do wszystkich dziedzin Wiedzy.

[…]

Wolna i zjednoczona Europa jest konieczna do umocnienia współczesnej cywilizacji, dla której epoka totalitaryzmu reprezentowała stagnację. Koniec tej ery spowoduje natychmiastowe ożywienie historycznego procesu walki ze społecznymi nierównościami i przywilejami. Wszystkie stare konserwatywne struktury, które utrudniały ten proces upadną lub będą w stanie zapaści. Ten kryzys musi być wykorzystany z decyzjami i odwagą. […] Jednakże podejmowane kroki nie mogą być kierowane czysto doktrynalną zasadą, zgodnie z którą prywatna własność materialnych środków produkcji musi zostać zniesiona i można ją tolerować jedynie chwilowo w momencie osiągania celu. Pierwszą, utopijną formą wyzwolenia spod jarzma kapitalizmu, jaką głosili robotnicy, była ogólna kontrola stanu gospodarki. Osiągnięty cel nie przyniósł oczekiwanych wyników; przeciwnie, powstał system w którym całe społeczeństwo podlegało biurokratom zarządzającym ekonomią.

Prawdziwie fundamentalna zasada socjalizmu, gdzie powszechna kolektywizacja była niczym więcej niż pospieszną i błędną dedukcją, głosi, że to nie ekonomia ma dominować nad człowiekiem, ale raczej — jak siły Natury — musi być poddana człowiekowi, być przez niego sterowana i kontrolowana w najbardziej racjonalny sposób, tak żeby szerokie warstwy ludności nie stały się jej ofiarami. […] Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji, nie zaś dogmatycznie, dla zasady. Wskazówka ta jest naturalnym elementem kształtowania europejskiego życia gospodarczego, wolnego od koszmarów militaryzmu lub krajowej biurokracji. Irracjonalne rozwiązania trzeba zastąpić racjonalnymi, także w świadomości klasy robotniczej. Opisując bardziej szczegółowo treść tej wytycznej, wskazując jednocześnie, że korzyść każdego punktu programu oraz sposób jego realizacji należy zawsze oceniać w odniesieniu do niezbędnego założenia, czyli jedności europejskiej, pragniemy podkreślić następujące aspekty:

(a) Przedsiębiorstwa, które muszą prowadzić działalność monopolistyczną, a w związku z tym mogą wykorzystywać szerokie kręgi konsumentów, nie powinny pozostawać w rękach prywatnych właścicieli; na przykład przemysł energetyczny, czy branże, które trzeba utrzymywać dla wspólnego dobra, żeby przetrwały, potrzebują ochrony celnej, dotacji, preferencyjnych zamówień itp.; to także te przedsiębiorstwa, które ze względu na wielkość nakładów inwestycyjnych oraz liczbę pracowników, czy znaczenie sektorowe, mogą szantażować różne instytucje państwa, narzucając im korzystną dla siebie politykę. […]

(b) W przeszłości charakter własności prywatnej i prawo spadkowe umożliwiały gromadzenie bogactwa w rękach nielicznych, uprzywilejowanych członków społeczeństwa. W czasach rewolucyjnego kryzysu jest okazja majątek ten rozdzielić w sposób egalitarny i zlikwidować klasę pasożytniczą. Robotnikom należy zapewnić środki produkcyjne potrzebne do poprawy warunków ekonomicznych i osiągnięcia większej niezależności. W tym celu możemy rozważyć reformę rolną, gdzie ziemia zostaje przekazana rolnikom, a tym samym ogromnie zwiększy się liczba właścicieli gruntów; reformę przemysłu, rozszerzającą prawo własności w sektorach nieznacjonalizowanych na pracowników poprzez zarządzanie spółdzielcze, udział w zyskach itd.

(c) Młodzież ma być wspomagana wszelkimi koniecznymi środkami w celu zredukowania do minimum różnic w pozycjach startowych na długiej drodze przed nimi. W szczególności szkoły państwowe powinny oferować skuteczne możliwości kontynuowania studiów, aż do najwyższego poziomu tym, którzy na to zasługują, zamiast tylko bogatym studentom; powinna być przygotowana w każdym sektorze edukacji zawodowej, w zakresie nauk humanistycznych czy ścisłych, liczba studentów odpowiadająca wymogom rynku pracy, tak by poziom średnich wynagrodzeń był zbliżony we wszystkich profesjach, chociaż w każdej z nich mogą występować różnice w zależności od indywidualnych możliwości.

(d) Dzięki nowoczesnym technologiom potencjał masowej produkcji artykułów pierwszej potrzeby jest niemal nieograniczony, daje możliwość zapewnienia każdemu, przy stosunkowo niskim koszcie społecznym, wyżywienia, noclegu, odzieży i minimum komfortu niezbędnego do zachowania poczucia godności. Solidarność ludzka zwrócona ku tym, którzy przegrali w wojnie ekonomicznej, nie powinna być okazywana w formie poniżającej dobroczynności, generującej takie samo zło jak to, któremu bezskutecznie usiłuje zaradzić. Powinna raczej polegać na działaniach, które bezwarunkowo zapewniają wszystkim godziwy poziom życia, nie osłabiając bodźca do pracy i oszczędzania. Wtedy nikt nie będzie zmuszony ze względu na biedę akceptować nieuczciwych umów o pracę.

(e) Klasy pracujące mogą być wyzwolone dopiero po spełnieniu warunków opisanych powyżej. […]

Tłum. Piotr JASKÓŁKA, tekst zamieszczony na portalu racjonalista.pl.

 

Materiał ukazał się w numerze 1/2019 „Res Humana”, styczeń-luty 2091 r.

Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.