logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Niewinna książeczka w ramach prewencji ogólnej

Jerzy PAPUGA | 1 października 2024

Joanna Turakiewicz-Pietras, Ciocia Mati i tajemniczy mnich, ilustracje Małgorzata Uglik, Wydawnictwo Novelka, Zielona Góra 2021, 160 stron.

Szkoły już rozbrzmiewają uczniowskim gwarem i dzwonkami wzywającymi na lekcje, dzieci i młodzież powróciły z wakacji do swoich szkolnych i domowych obowiązków, a mnie przeraziła coroczna powakacyjna statystyka wypadkowości i śmiertelności – jakby to groźnie w kontekście dziatwy szkolnej nie brzmiało.

Rokroczne statystyki utonięć są naprawdę przerażające, latem niemal każdego dnia co najmniej jedna osoba traci życie pod wodą, a bywają przecież czarne soboty i niedziele. Tylko w czerwcu i lipcu br. utonęło 135 osób, a od początku 2024 r. liczba utonięć sięgnęła 259 ofiar. W roku 2023 w polskich wodach utonęło 450 osób, w tym 204 osoby podczas wakacji. W bieżącym niestety idziemy na rekord. Ciągle czyta się i ogląda, że woda kogoś pochłonęła. I nie jest to tylko wina nieumiejętności pływania, ale przede wszystkim – brawury i lekceważenia siły żywiołu. Klasyczny przykład takiego żywiołu stanowią morskie prądy wsteczne, które zabrały niejednego plażowicza. Na nic słowa przestrogi, szkolenia i ratownicy WOPR. Plażując, bohater i tak wie lepiej i wskakuje do morza bez przygotowania. Nie wspominając o górach – niedawno okazało się, że próbowanie wody z potoków górskich powaliło kilkudziesięciu turystów.

Ostatnio wpadła mi do rąk lektura, której walorów nie można w powyższym kontekście przecenić, skierowana do dzieci młodszych i starszych, a traktująca generalnie o tym, jak wychodzić z opresji albo do nich nie dopuszczać. Wyszła spod pióra Joanny Turakiewicz-Pietras, autorki z zielonogórskiej, przed którą, jako mamą trójki dzieci, stanęło (jak się domyślam) rodzicielskie zadanie uchronienia swej dziatwy od przeróżnych niebezpieczeństw. Co przecież swoją drogą każdy rodzic stara się wdrażać we własnym zakresie i najlepiej jak potrafi, choć wskazówek i pomocy nie ma zbyt wiele. Partnerami całego tego (ze wszech miar potrzebnego) przedsięwzięcia okazały się: Komenda Miejska Policji w Zielonej Górze, WOPR województwa zachodniopomorskiego, Grupa Karkonoska GOPR oraz Centrum BHP i PPOŻ Sela – a więc instytucje wyspecjalizowane, co w tym przypadku ma duże znaczenie.

Warty przy tym odnotowania jest również fakt, że tematem bezpieczeństwa dzieci zajmuje się także na serio nasz system edukacyjny. Nawet już w przedszkolu – z wizytami policjantów i ratowników na czele.

O ile jednak dziatwa przedszkolna jest z codziennego i wakacyjnego bhp szkolona całkiem skutecznie, to im dalej przemierza ona kolejne szczeble polskiego systemu, tym bardziej wiedza i nawyki wietrzeją. Osobliwie zaś wietrzeją na progu dorosłości, co wie każdy rodzic, zmagający się z trudami wchodzenia swoich dzieci w nastoletniość.

Wiadomo, że z biegiem lat trzeba wzmacniać ostrzeżenia. Tylko jak robić to inteligentnie i na miarę naszych czasów? Drętwa mowa rodzica bywa tu coraz bardziej nieskuteczna, a w pewnym wieku dziecka staje się wręcz asumptem do działań wprost przeciwnych. Pozostaje więc przekaz popkulturowy: lektura, filmy (PRL miał w tej mierze swoje niezaprzeczalne sukcesy…), gry wideo, a nawet rap. Tu posłużę się przykładem, jak działa tzw. odpowiedzialny polski rodzic. Będąc nad Morzem Bałtyckim obserwowałem i nie mogłem zrozumieć rodziców, oddających się na plaży oddziaływaniu różnych płynnych elementów baśniowych, którzy później z niepohamowaną pewnością kontroli sytuacji wchodzili do wody wraz ze swą rozhukaną dziatwą, licząc na litość żywiołu. Takich przykładów klasycznej głupoty po dawce alkoholu mieliśmy na tegorocznych plażach setki, a nawet tysiące. Ile z nich zakończyło się tragicznie?

Wróćmy jednak do lektury książki Joanny Turakiewicz-Pietras. Jest to rzadki przykład literatury napisanej z pozycji dziecka, które przeżywa różne życiowe sytuacje: te niegroźne, z pozoru niegroźne, bardzo groźne, jak i takie niemal z horroru (dla małoletnich).

Publikacja składa się z kilkunastu opowiadań przygodowych, w których sprytnie ukryty jest także przekaz dydaktyczny. Generalnie chodzi o to, aby radzić sobie w każdej sytuacji, a z opresji wychodzić samodzielnie. Autorka ubarwia to wszystko zabawnymi dialogami, wziętymi chyba z własnej rodzicielskiej praktyki, co dodaje waloru autentyczności. Opisanych sytuacji mamy tu dziesiątki: od obijania się o meble po prądy wsteczne na morzu, od zaginięcia w tłumie po zgubne skutki nudy czy kontaktu z osą w oranżadzie. Zamki, plaże, morze i góry, pociąg, rower, samochód, zmienna prognoza pogody… naprawdę dziesiątki sytuacji! Może tylko ich nagromadzenie w poszczególnych opowiadaniach domagałoby się rozśrodkowania, ale nie jest to chyba grzech śmiertelny jak na tego typu lekturę. Jest w niej zawarty także watek sensacyjny, a nawet elementy grozy (choć na dziecięcą miarę) i czarnego humoru. Wszystko to czyta się kapitalnie! Nie ma sensu spojlerowanie treści, powiem tylko, że zawarte jest w książce to, co znam z lektur czy filmów swojego dzieciństwa, gdzie dydaktyka była obowiązkowa, a pióro Adama Bahdaja genialnie ją maskowało. Czyli połączenie przygody (tu: podróży z jednego krańca Polski na drugi), zdolności polegania na najbliższych dorosłych, obserwowania i oceny otoczenia, radzenia sobie we wszystkich sytuacjach, a także rys dziecięcego bohaterstwa i spolegliwego opiekuństwa, które przecież zazwyczaj objawiają się w życiu codziennym. Byłoby dobrze, gdyby ten sposób przekazania treści przerodził się w coś większego, a bardziej dostosowanego do naszych czasów, np. w grę wideo. Autorka rozumie przy tym potrzebę identyfikacji młodego czytelnika z treścią (np. przez wpisywanie własnych imion czytelników w odpowiednie miejsca w tekście), co czyni lekturę jeszcze bardziej interesującą dla starszych dzieci. Pytanie tylko, czy to propozycja na obecne, tiktokowe czasy?

Paru dzieciakom w moim otoczeniu książka się podobała, ale… „fajniej byłoby mieć taką grę”. No cóż, może pójść tym tropem?

Recenzja została opublikowana w numerze 5/2024 „Res Humana”, wrzesień-październik 2024 r.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.