Filmowe fascynacje Stanisława Janickiego
Minął rok od dnia, w którym otrzymałem mailowy list od Stanisława Janickiego. I zapewne pięć dekad od ostatniego z nim spotkania w Kioto z okazji rozmowy z Sato Tadao, wybitnym znawcą kina japońskiego. Przypominam je sobie jakby za mgłą ukrywającą kawiarenkę na tle ogrodu przyświątynnego.
W tym samym liście Janicki przypomniał mi zdarzenie z 1968 roku. To znaczy spotkanie podczas wizyty reżysera Oshimy Nagisy z małżonką
Koyamą Akiko, słynną aktorką. Wówczas nie znałem Janickiego. Wtedy nie minęły jeszcze dwa lata od mojego powrotu ze studiów na Wydziale Literatury Uniwersytetu Waseda w Tokio. W ciągu dwóch lat studiów miałem również okazję obejrzenia wielu filmów japońskich. Nic więc dziwnego, że zostałem przez Ministerstwo Kultury poproszony o tłumaczenie zarówno filmu Oshimy podczas projekcji, jak i konferencji prasowej, w której uczestniczył – jak się okazało – Stanisław Janicki, który w tym czasie był już znanym filmowcem, ale chyba jeszcze nie pracował nad książką na temat kina japońskiego. Tego dnia podobno ułatwiłem Janickiemu spotkanie obojga artystów po konferencji prasowej.
Przypomniał mi to spotkanie, pisząc:
„w czasie pobytu (przed laty) Oshimy Nagisy i jego żony – bajkowej królewny – po oficjalnej konferencji prasowej, widząc i słysząc, jak Ty tłumaczysz, poprosiłem Cię o tłumaczenie naszej poważnej rozmowy. Zaprosiłem ich i Ciebie do mojego mieszkania na nieoficjalną rozmowę. Przecież to Ty ich skłoniłeś do takiej prywatnej, oczywiście poważnej, niepublicznej rozmowy. Spotkaliśmy się w moim prywatnym mieszkaniu (20 metrów kwadratowych)”.
Rozmowa o książce na temat kina japońskiego
A ja pamiętam tylko to późniejsze spotkanie w jego mieszkaniu, w którym był jeszcze pies, a jego woń niepokoiła mnie przez wiele lat.
To drugie spotkanie w mieszkaniu, chyba gdzieś na Mokotowie, związane było z planowaną książką na temat kina japońskiego. Odbyło się ono chyba na prośbę wydawcy (Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe).
Wtedy rozmawialiśmy również o japońskich wpływowych krytykach filmowych, między innymi o Sato (imię Tadao), z którym w latach siedemdziesiątych XX wieku Janicki spotkał się w Kioto, a ja tłumaczyłem ich rozmowę. Później Janicki wymienił go w swej książce jako znawcę kina japońskiego, któremu wiele zawdzięczał, pisząc książkę pt. Film japoński. Fakty, dzieła, twórcy, opublikowanej dopiero w 1982 roku przez Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe.
We wspomnianym liście napisał, że ja z tą książką (właściwie jest to imponujące, bogato ilustrowane kompendium wiedzy o kinie japońskim) miałem wiele wspólnego, a ja niewiele o tym pamiętałem. Może na wyjazd Stanisława do Japonii miał wpływ Oshima, twórca japońskiej nowej fali i jeden z najbardziej cenionych reżyserów. Ale o jego roli w zaproszeniu Janickiego do Japonii nic nie wiedziałem.
Czy był wtedy Staszkiem?
Stanisław Janicki nie pamiętał, ale miał nadzieję, że zwracałem się do niego per Staszek, chociaż jestem od niego o trzy lata młodszy. Miał też nadzieję na dalszą z nim współpracę, ale mu nie odpowiedziałem…Nie miałem już takiej możliwości.
Marzenia filmowe Andrzeja Wajdy
Jednak poprosił mnie o adres pocztowy i przysłał najnowszą swą książkę, tzn. Marzenia filmowe Andrzeja Wajdy (Wydawnictwo Austeria, Kraków, Budapeszt, Syrakuzy, 2023).
Odeon
Na pewno od ponad roku słuchałem fascynujących opowieści Janickiego o twórcach filmów i ich dziełach, zarówno amerykańskich, francuskich, jak również polskich, zwłaszcza zapomnianych. Zdarzało się to przypadkowo, gdy słuchałem RMF Classic. Ostatnio mogłem poznać recenzje filmowe Stanisława Dygata nadsyłane z Paryża kilka lat po wojnie. Oczywiście, objaśniał je interesująco, posługując się piękną dykcją, Stanisław Janicki. Dla mnie wyróżniającą cechą jego języka stała się głoska R, wymawiana jakby z francuska. W cytowanym liście wspomniał, że cykl felietonów w RMF nazywa się Odeon, co przywołuje skojarzenia teatralne czy po prostu widowiskowe, zwłaszcza że jego opowieści filmowe rozbudzają wyobraźnię i pozwalają przenieść się do wielu odeonów w Europie i w Ameryce.
W Starym Kinie
Miłośnicy kina zapewne pamiętają legendarny program W starym kinie (TVP, 1967–1999), którego twórcą był Janicki, człowiek zafascynowany sztuką filmową i doskonale przygotowany również do roli recenzenta, scenarzysty, pisarza i tłumacza. Dla mnie szczególnie ważnym jego dziełem był Film japoński (1982), świadczącym o jego fascynacji również kinem japońskim. Warto również wspomnieć, że Janicki do teatrów polskich wprowadził kilka sztuk japońskich, tłumacząc je razem z Kudo Yukio, wykładowcą języka japońskiego na Uniwersytecie Warszawskim i tłumaczem literatury polskiej. Wspomnę dwa dramaty, a mianowicie To ja jestem duchem, którego autorem jest Abe Kobo, oraz Markiza de Sade Mishimy Yukio.
Nie mam więc wątpliwości, że Stanisław Janicki fascynuje się nie tylko kinem amerykańskim, francuskim i polskim – to wiemy z jego opowieści w Odeonie – lecz także japońskim, a może nawet – podobnie jak i ja – marzy o wielu niezrealizowanych planach japońskich.
Wspomnienie ukazało się w numerze 4/2024 „Res Humana”, lipiec-sierpień 2024 r.