Po wyborach w Turyngii i Saksonii
Wybory landowe (krajowe) w warunkach federalnych Niemiec zawsze budziły większe zainteresowanie niż wybory lokalne gdziekolwiek w Europie i na świecie. Wynika to z kompetencji landów i zaangażowania znanych polityków w te wybory, a także z doświadczeń historycznych — bowiem odejście czy nawet zniszczenie realnego federalizmu w Niemczech wiązało się z przejściem do dyktatury brunatnej lub czerwonej.
Po wygranej 1 września 2024 r. Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Turyngii i jej wysokiego wyniku wyborczego w Saksonii wielu wyborców i obserwatorów ma poczucie wystąpienia trzęsienia ziemi. Trzymając się trzeźwych i powściągliwych prób oceny sytuacji, nie popadam w aż tak skrajne emocje.
Sięgam pamięcią do ustąpienia Konrada Adenauera i wyboru na kanclerza Ludwiga Erharda, a następnie do narastania nastrojów politycznych w latach 60. w NRF/RFN, kiedy to w 1966 roku NPD (Narodowa Partia Niemiec) odniosła szereg sukcesów w wyborach landowych. Ale też niebawem powstała Wielka Koalicja CDU-SPD, by w przeciągu trzech lat ustąpić historycznej, nowej koalicji socjaldemokratów z liberałami. Tamta Republika Bońska miała pewne mechanizmy polityczno-prawne z nadania aliantów zachodnich, a także z rozwijającego się państwa prawnego (Rechtsstaat). Dochodziły do tego mechanizmy działalności Urzędu Ochrony Konstytucji i obrony przed ekstremalnymi siłami politycznymi, działającymi zarówno legalnie jak i nielegalnie. W dzisiejszych czasach, w warunkach presji gospodarczej, imigranckiej i sytuacji związanej z wojną ukraińsko-rosyjską, jest to jeszcze bardziej skomplikowane.
Rzeczywiście są niepokojące elementy związane z zachowaniami AfD. Jak na przykład magazyn „Compact”, którego wydawca Jürgen Elsässer otwarcie życzy klęski w Ukrainie Amerykanom, Brytyjczykom i Polakom, przyznaje się do popierania Putina i włącza się do propagandy Kremla (wywiad z rzeczniczką rosyjskiego MSZ Marią Zacharową). Po próbach zawieszenia działalności magazynu, jego wydawca odwołuje się do orzeczenia Federalnego Sądu Administracyjnego, który na warunkowe wydawanie tego pisma zezwolił… Na tym tle chyba niedoceniane jeszcze są groźby AfD dotyczące możliwego w przyszłości — ich zdaniem — wyjścia Niemiec z UE (dexit).
Głosy uzyskane przez AfD dają jej status tzw. mniejszości blokującej (Sperrminorität), co pozwala na wpływ m.in. na nominacje sędziów. Skrajnie prawicowi przedstawiciele obu landów obejmą też miejsca w Bundesracie; należy jednak przy tym realnie patrzeć na znaczenie polityczne tych landów oraz liczbę ich ludności.
AfD straszy też CDU możliwymi układami koalicyjnymi ze skrajną lewicą, co miałoby prowadzić do upadku tej partii.
Jedną z odmian radykalizmu, ale po lewej stronie, jest działalność Sahry Wagenknecht (ur. 1969), poprzednio w PDS, następczyni NRD-owskiej SED, a potem związanej z partią lewicy Die Linke. Przez szereg już lat w swojej działalności parlamentarnej i medialnej Sahra Wagenknecht znana była nie tylko ze względu na daleko posunięte postulaty lewicowe, ale i z egzotycznej urody (jest córką Irańczyka i Niemki), a także z małżeństwa z bardzo znanym politykiem, błyskotliwym, acz kapryśnym, w 1990 roku socjaldemokratycznym kandydatem na kanclerza – Oskarem Lafontaine (ur. 1943).
Po ostatnich wyborach jej Sojusz (Bündnis Sahra Wagenknecht) również ma zdolność koalicyjną w Saksonii i Turyngii. Decyzje w tej sprawie są obciążone, jak i w przypadku pozostałych partii, politycznym ryzykiem wejścia we współpracę z AfD. Zwłaszcza zwolennicy Sojuszu obawiają się negatywnych skutków decyzji o takiej koalicji w perspektywie kolejnych najbliższych wyborów — w Brandenburgii 22 września br. Wyborcy będą więc oczekiwać m.in., w jakim stopniu deklaracje przedwyborcze, z kordonem sanitarnym i murem wobec prawicowych radykałów, zostaną potwierdzone w obliczu szansy dojścia do władzy.
Sama Wagenknecht nie waha się powoływać na renomowane źródła w stosunkach międzynarodowych, amerykańskie i izraelskie, by dowodzić, że to USA i Wielka Brytania zablokowały możliwość kompromisu ukraińsko-rosyjskiego, dopuszczając do wybuchu konfliktu. Z drugiej strony zwraca się uwagę, mimo dotychczasowych stereotypów dotyczących tej nowej Róży Luksemburg (jak niektórzy chcieliby ją promować), na ewolucję programu gospodarczego Sojuszu i zbliżenie do średnich przedsiębiorców.
Niektórzy analitycy w Polsce (m.in. Anna Kwiatkowska z OSW) zwracają uwagę na generalne umocnienie w dzisiejszych Niemczech antyamerykanizmu, izolacjonizmu oraz poglądów i nastrojów odchodzących od więzi transatlantyckich.
Dodam, że część sił politycznych Niemiec strzela sobie bramkę samobójczą, zapominając, że szanse na zwycięstwo Ukrainy oznaczałyby odsunięcie zagrożeń od Niemiec przez kolejne państwo frontowe powiązane sojuszem z Zachodem, ale graniczące z Rosją.
Nawet po tymczasowym odtrąbieniu klęski demokracji niemieckiej, w krajobrazie politycznym landów nie należy lekceważyć możliwości dwóch wielkich partii ludowych: CDU i SPD, nawet tymczasowo słabnącej. Ani ich możliwości politycznych, w tym ostatniej chyba szansy bardzo zdolnego polityka i świetnego mówcy CDU, Friedricha Merza, zostania kanclerzem po przyszłorocznych wyborach do Bundestagu.
A co na to politycy polscy? Niektórzy z nich potrafią tylko forsować astronomiczne sumy roszczeń reparacyjnych, co jest wodą na młyn ekstremistów politycznych w Niemczech… Czy kontakty byłego ambasadora RP w Berlinie z profesorem filozofii z AfD były wypadkiem przy pracy?
Relacje polsko-niemieckie po trudnych okresach poprawiały się, gdy stawały się kontaktami nie tylko polityków i dyplomatów, ale i intelektualistów, przedstawicieli nauki, biznesu oraz znaczących przedstawicieli mediów. Ale to już inne sfery zagadnień…
Na razie mamy wyniki wyborów w Saksonii i Turyngii, ale zaczekajmy jeszcze na wieczór wyborczy w Brandenburgii 22 września br. — landzie bardzo ważnym dla relacji polsko-niemieckich.