Ku pokrzepieniu – sztuki piękne
Wiesław ŁUKA16 listopada 2023
Fragment (str. 156-157):
W drugiej połowie XIX stulecia prawie wszyscy, którzy literackim piórem zarabiali na chleb, próbowali swoich sił w dziennikarstwie. Na przypomnienie zasługuje Henryk Sienkiewicz (Listy z podróży do Ameryki, Listy z Afryki), Bolesław Prus (Kroniki Warszawskie). Wyróżnię też Marię Konopnicką, której Obrazki więzienne łatwo zaklasyfikować już jako literaturę faktu – czyli coś więcej niż dziennikarstwo prasowe. Ona pierwsza przekroczyła granicę między dziennikarstwem a tak zwaną literaturą piękną […]. […]w tamtych czasach – czyli w okresie Pozytywizmu, Młodej Polski i w pierwszych dekadach XX wieku nie rozmawiało się poważnie o teorii dziennikarstwa, o jego gatunkach.
Pierwszym wielkim, którego można określić jako rewolucjonistę gatunku był Egon Erwin Kisch. Kim on zresztą nie był? Jego zdanie skierowane listownie we wczesnej młodości do przyjaciela E.Torberga mówi bardzo wiele o tym obywatelu świata: „Wierz mi, właściwie nic nie może się stać. Jestem Czechem, jestem Niemcem, jestem Żydem, jestem z dobrego domu, jestem chłopakiem z korporacji akademickiej. Coś z tego zawsze mi pomoże w życiu…”.Miał rację – młodzieńcze przeczucie go nie zawiodło. Studenci dziennikarstwa (także moi studenci) dowiadują się o Kischu w pierwszych miesiącach studiów. Ci z nich, którzy marzą o reportażu jako przyszłym swoim, uprawianym jak najwcześniej gatunku dziennikarstwa wiele razy czytają jego teksty z miłości do ich wartości poznawczych i formalnych. Czytają także z pragmatycznej wiedzy, jak należy pisać, by osiągnąć zawodowy sukces. […] Nazywał siebie „szalejącym reporterem i powtarzam – „obywatelem świata”. Był też „szalejącą” osobowością. Zawrotna liczba kilometrów jego rozmaitych podróży po krajach i kontynentach na pewno była równa paru długościom równika. Zostawił po sobie ponad trzydzieści książek i kilka tysięcy prasowych tekstów. Najgłośniejszy tom to „Jarmark sensacji”. Można znaleźć w jego „szalonym” dorobku i takie myśli: „Fanatycy wolności, marzący o równości, dali mi najwięcej ze swej cennej nienawiści wobec uprzywilejowanego społeczeństwa i szczerze im za to dziękuję”. Dlatego miał bardzo dobre kontakty w swoich dwóch stolicach, w Pradze i w Berlinie – z półświatkami kobiet lekkiego obyczaju, łobuzów, złodziei i więźniów. Sam parokrotnie był zamykany, ale nie za łobuzerkę, lecz za poglądy bliskie komunistycznym. Był na przykład podejrzewany o współudział w podpaleniu Reichstagu w 1933 roku. Jako reportażysta przyznawał: „Zawsze mnie nęci wejść tam, gdzie napisane wstęp wzbroniony…”