logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

75 lat Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka – powróćmy do jej ducha

Anna GRABOWSKA | 8 marca 2024
© Chattapat, Noun Project (CC BY 3.0)

Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ma 75 lat – 10 grudnia 1948 roku w Pałacu Chaillot w Paryżu Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych, liczące wówczas 58 członków, przyjęło ją bez głosu sprzeciwu (8 państw wstrzymało się, 2 nie głosowały). Dzień wcześniej przyjęta została Konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Oba dokumenty były odpowiedzią na szaleństwo i zbrodnie II wojny światowej. Miały dać światu gwarancje, że podobne akty barbarzyństwa nigdy więcej nie będą miały miejsca. Oba dokumenty udało się przyjąć pomimo narastającej już zimnowojennej konfrontacji.

Podstawową koncepcją Deklaracji jest godność istoty ludzkiej, przynależna jej z racji samego urodzenia. Żadne z praw Deklaracji nie może być uzależniane od rasy, koloru skóry, płci, języka, religii, jakiejkolwiek opinii, narodowości, społecznego pochodzenia, majątku, urodzenia bądź innego statusu. Jednocześnie, żadna różnica praw jednostki nie może wynikać z powodów politycznych, prawnych lub międzynarodowego statusu państwa albo  terytorium, do którego dana osoba przynależy, bez względu na to, czy jest on niepodległy, powierniczy, autonomiczny, czy poddany innym ograniczeniom suwerenności.

Ze względu na świeżą pamięć o tragedii II wojny światowej ważne miejsce zajmuje w Deklaracji aspekt i rola pokoju między narodami. W preambule podkreśla się, że uznanie przyrodzonej godności, równych i niezbywalnych praw każdego członka rodziny ludzkiej są podstawą wolności, sprawiedliwości i pokoju na świecie. Za podstawowe dla pełnej realizacji podjętych zobowiązań uznaje się wspólne rozumienie praw i wolności zawartych w Deklaracji oraz promocję rozwoju przyjaznych relacji między narodami. W części deklaratywnej państwa zobowiązały się m.in. do przestrzegania zasady, że każdy człowiek jest uprawniony do życia w społecznym i międzynarodowym porządku, w którym prawa i wolności, zawarte w Deklaracji, mogą być w pełni realizowane. Edukacja powinna być nastawiona na realizację rozwoju osobowości jednostki ludzkiej i na umocnienie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności. Powinna też promować zrozumienie, tolerancję i przyjaźń między narodami, grupami rasowymi i religijnymi, oraz działania Narodów Zjednoczonych na rzecz utrzymania pokoju.

Komitetem, który rozpoczął prace nad projektem Deklaracji, kierowała Przewodnicząca Komisji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych Eleonora Roosevelt – wdowa po prezydencie Stanów Zjednoczonych Franklinie D. Roosevelcie. Jej zastępcami byli – libański dyplomata Charles Malik oraz chiński dyplomata i filozof Peng Chun Chang. Wkrótce grupa ta została rozszerzona o przedstawicieli wszystkich kontynentów, a ważną rolę odegrał w niej zwłaszcza francuski dyplomata i ekspert prawny Rene Cassin. Łącznie w Komitecie redakcyjnym było osiem osób. Prace wspierał merytorycznie i organizacyjnie Sekretariat Narodów Zjednoczonych, którym kierował kanadyjski profesor prawa John Humphrey.

Największy wkład intelektualno-filozoficzny w prace nad projektem Deklaracji wnieśli Ch. Malik oraz przede wszystkim P.C. Chang. Podczas dyskusji libański dyplomata odwoływał się do koncepcji konserwatywnych wartości chrześcijańskich, podczas gdy Chang promował uniwersalizm i ekumenizm religijny, wynikające z uwzględniania wielu perspektyw, a nie prymatu jednego określonego spojrzenia. Odwoływał się również do myśli starożytnych chińskich filozofów Konfucjusza i Mencjusza. Przekonywał też zespół o wpływie, jaki chińska filozofia wywarła na europejskich myślicieli Oświecenia, takich jak Wolter czy Diderot. W efekcie myślenie Changa na temat uniwersalizmu przeważyło w pracach zespołu. W pamiętnikach Eleonory Roosevelt znajdujemy opinię, że dr Chang był pluralistą i perorował w czarujący sposób na temat propozycji, że jest więcej niż jeden rodzaj ostatecznej rzeczywistości. Deklaracja powinna odzwierciedlać więcej, niż tylko zachodnie idee, i należy przyjąć eklektyczne podejście.

W kolejnych latach Powszechna Deklaracja stała się podstawą do wypracowania regulacji traktatowych wraz z wbudowanymi w nią mechanizmami kontroli ich przestrzegania. W trakcie wypracowywania tych mechanizmów doszło do zarzucenia podejścia holistycznego i rozdzielenia praw na poszczególne obszary. Powstały dwa dokumenty – Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych  oraz Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, które weszły w życie w 1976 roku. Odejście od holistycznego podejścia znalazło również odzwierciedlenie w nauce o prawach człowieka; wielu zachodnich autorów w praktyce dokonało ich hierarchizacji – nadało im nawet określenia praw pierwszej generacji (cywilne i polityczne), drugiej (społeczne, ekonomiczne i kulturalne) oraz trzeciej (pokój, rozwój, solidarność i inne prawa kolektywne).

W ocenie amerykańskiego prawnika międzynarodowego i niezależnego eksperta Narodów Zjednoczonych w obszarze praw człowieka Alfreda de Zayasa, Zachód koncentrował się na prawach jednostkowych, jako korzystniejszych z punktu widzenia kapitalizmu. Podkreślał również znaczenie praw politycznych i obywatelskich. Taką świadomość ma obecnie zdecydowana większość obywateli państw zachodnich. Część z nich jak mantrę powtarza, że prawa człowieka nie są hierarchiczne. Nie do końca jednak zdając sobie sprawę, co miałoby to oznaczać, skoro jednak – ich zdaniem – niektóre „są ważniejsze”. Największą „ofiarą” takiego myślenia jest pokój, rozumiany jako prawo każdej istoty ludzkiej, co widzimy obecnie, chociażby w podejściu zarówno do konfliktu w Ukrainie, jak i do kryzysu w Gazie. Zarówno podjęcie rozmów pokojowych, jak i uznanie praw człowieka za jednakowe dla wszystkich znajdują poparcie w krajach globalnego Południa, ale już nie w krajach kulturowego Zachodu.

Dla twórców Deklaracji uniwersalizm oznaczał uwzględnienie dorobku filozoficznego różnych kultur na przestrzeni wieków i tysiącleci historii ludzkości. Obecnie dla Zachodu uniwersalizm oznacza kulturę i dorobek filozoficzny Zachodu jako źródła wartości, które powinny być (najlepiej bez dyskusji) akceptowane przez resztę świata. W praktyce uniwersalizm zaczął oznaczać prawa jednostki, zwłaszcza prawa polityczne. Jednocześnie Zachód zaczął kreować się na głównego autora koncepcji praw człowieka.

Takie podejście chętnie poddałabym interpretacji Edwarda H. Carra, który w swojej książce Kryzys dwudziestolecia 1919–1939 stwierdził, iż uniwersalizm idei to podświadome proponowanie rozwiązań, które służą realizacji interesów narodowych. I chociaż Carr pisał swoją wybitną pracę, analizując stosunki międzynarodowe w czasie międzywojnia, ta ocena z łatwością da się odnieść do obszaru tej części polityki międzynarodowej, która dotyczy praw człowieka, a która powstała i zaczęła rozwijać się kilka dekad po publikacji jego dzieła.

Już od początku lat pięćdziesiątych prace w Komisji Praw Człowieka zaczęły być upolityczniane. Ducha współpracy w rozwiązywaniu problemów z obszaru praw człowieka  (do czego zobowiązywała Deklaracja) zastąpiła ostra polityczna walka. A także  wprowadzanie do funkcjonowania Komisji podwójnych standardów (np. formułowanie mandatów w celu podjęcia tematu przestrzegania praw człowieka w poszczególnych krajach, wysyłanie międzynarodowych komisji w celu oceny sytuacji na miejscu czy też polityczne finansowanie tzw. specjalnych sprawozdawców Narodów Zjednoczonych). Ostrza krytyki kierowane były w stosunku do przeciwników politycznych, a niekoniecznie dotyczyły tych krajów, które prawa człowieka naruszały w największym stopniu. Prawa człowieka z przedmiotu wspólnej troski stały się więc użytecznym narzędziem politycznym, dodanym do wcześniejszego arsenału środków przymusu polityki międzynarodowej. Zaprzeczało to nie tylko literze Deklaracji, ale również jej duchowi. Niszczyło klimat, który w założeniu twórców Deklaracji miał towarzyszyć debacie na temat ich przestrzegania tak, by ostatecznym celem było dobro każdego człowieka, bez jakikolwiek różnicowań.

Krajem, który najwyraźniej i najpełniej uczynił prawa człowieka instrumentem polityki zagranicznej, są – wcale się z tym nie kryjąc – Stany Zjednoczone. Widać to w dokumentach z obszaru polityki zagranicznej, w tym tych strategicznych, jak też w szeregu ustaw. Co roku Departament Stanu ogłasza raport oceniający stan przestrzegania praw człowieka w poszczególnych krajach. Fundusze federalne zasilają organizacje pozarządowe, określane jednocześnie jako niezależne, takie jak np. Freedom House. Takie wykorzystywanie tematyki praw człowieka przez amerykański rząd jest krytykowane nie tylko przez rządy innych państw, co byłoby zrozumiałe, ale nawet przez amerykańskich ekspertów i naukowców, w tym zajmujących się tym obszarem. Alfred de Zayas uważa, że wszystkie te zjawiska, łącznie z zaangażowaniem mediów głównego nurtu w propagowanie jednostronnego rozumienia tego tematu, doprowadziły do powstania „przemysłu praw człowieka” (to tytuł jego znanej książki: The Human Rights Industry. Reflections of a Veteran Human Rights Defender).

Jednocześnie warto podkreślić, że same Stany Zjednoczone niechętnie wiążą sobie ręce międzynarodowymi umowami wielostronnymi, w tym dotyczącymi praw człowieka. Dopiero po zakończeniu zimnej wojny, w 1992 r. USA przystąpiły do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Wciąż nie są stroną Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, ale także m.in. Protokołu do Konwencji przeciwko torturom, Konwencji o statusie uchodźców, Konwencji Praw Dziecka, Konwencji o eliminacji wszystkich form dyskryminacji kobiet i wielu innych.

W istocie prawa człowieka są materią niezwykle delikatną – mechanizmy monitorujące stan ich przestrzegania ingerują w sprawy państw, zawsze wrażliwych na punkcie swojej suwerenności. I nie mam na myśli tylko Rosji czy Chin, ale każde państwo, w tym zachodnie, nie wyłączając państw Unii Europejskiej. Większość z krajów aktywnie uchyla się od dyskusji na temat praw, w których obszarze ma problemy z ich wypełnianiem, szukając wsparcia u podobnie myślących. Chętnie natomiast skupia się na tych prawach, jeśli łamane są u innych, argumentując często, że te właśnie „są bardziej istotne” lub „bardziej podstawowe”. Dobrym przykładem na potwierdzenie tego zarzutu są państwa byłego bloku wschodniego, które po wstąpieniu do Unii Europejskiej „chronią się” pod jej skrzydłami, gotowe krytykować innych. Uciekające od takiej krytyki pod pozorem, że jeśli są w Unii Europejskiej, to już najlepszy dowód, że owych praw przestrzegają. Wyraźnie widać,  jak niechętnie państwa zachodnie chcą dyskutować np. na tematy dyskryminacji, nietolerancji, uchodźców, praw migrantów czy też mniejszości narodowych (często zaprzeczając ich kolektywnemu aspektowi, godząc się tylko na interpretowanie ich jako „praw osób należących do mniejszości narodowych”).

Ze względu na intruzywność mechanizmów monitorujących tylko współpraca międzynarodowa w dobrej wierze może przynieść efekty – polepszyć sytuację konkretnych ludzi i całych grup. Świadomość własnych problemów i przyznanie, że wszystkie państwa powinny być uczciwe w ocenie wypełniania zobowiązań przez nie same, pozwoliłaby na odbudowę ducha współpracy i rzeczywistej troski o stan przestrzegania praw człowieka na świecie. Kompleksowo, a nie wybiórczo, wedle swojego uznania. Kultura dyskusji i dostrzegania różnic kulturowych, które w sumie – w intencji twórców Deklaracji – ukształtowały jej uniwersalizm, oraz chęć szerszego postrzegania problematyki dałyby szansę na powrót do działania w duchu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Pomyślmy o tym każdego 10 grudnia, kiedy w rocznicę uchwalenia Deklaracji obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka. Uczyńmy z praw człowieka przedmiot troski o dobro jednostki ludzkiej, a nie instrument polityki jednych państw przeciwko drugim.

Anna Grabowska – dziennikarka, były urzędnik służby zagranicznej, dyplomata, specjalizująca się w problematyce bezpieczeństwa oraz praw człowieka.

Artykuł ukazał się w numerze 2/2024 „Res Humana”, marzec-kwiecień 2024 r.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.