logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

O Europie politycznej (1953)

Paul-Henri SPAAK | 14 maja 2021

O Europie politycznej

 

Dziewiątego marca 1953 r. w Domu Europy w Strasburgu Paul-Henri Spaak (1899 – 1972) przedłożył złożonej z ministrów sześciu państw członkowskich Radzie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali projekt traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Polityczną.

Publikujemy, po raz pierwszy w języku polskim, tekst wygłoszonego przy tej okazji przemówienia tego belgijskiego socjaldemokraty, jednego z ojców-założycieli Wspólnot / Unii Europejskiej. Czynimy to nie tylko, by przypomnieć jego postać – wizjonera, znakomitego mówcy, twórcy idei utworzenia Beneluksu, autora traktatów rzymskich – ale też, aby pokazać fałsz lansowanej przez polskich eurosceptyków tezy, że integracja była zamysłem stricte gospodarczym, a jej aspekt polityczny, jej wejście w sferę wartości, rzekomo jest „odejściem od korzeni”.

Zgodnie z projektem traktatu, EWP miała chronić prawa człowieka i podstawowe swobody, koordynować politykę zagraniczną państw członkowskich i gwarantować ich bezpieczeństwo, stopniowo wprowadzać wspólny rynek. Przewidziano utworzenie pięciu instytucji: Rady Wykonawczej, dwuizbowego Parlamentu, Rady Ministrów Krajowych, Trybunału Sprawiedliwości oraz Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. Do powstania tej organizacji ostatecznie nie doszło w wyniku odrzucenia przez francuskie Zgromadzenie Narodowe traktatu o Europejskiej Wspólnocie Obronnej – zapewnienie demokratycznej kontroli nad europejską armią miało być jednym z głównych celów EWP.

Redakcja Res Humana

 

Panie Przewodniczący, Panowie Ministrowie, Szanowna Pani, Panowie,

Najwyraźniej nie jest możliwe, by zagwarantować każdemu z naszych państw pełnię praw przynależnych niezależnej suwerenności, a jednocześnie chronić interesy i bezpieczeństwo wszystkich. Jednostki, które się stowarzyszają, muszą oddać część swej wolności, aby zachować pozostałą jej część. Zakres ofiary powinien zależeć w równym stopniu od sytuacji i okoliczności, jak i od celu, który chce się osiągnąć. Wyznaczenie wyraźnej granicy między prawami, z których trzeba zrezygnować, a tymi, które można zachować, nigdy nie jest łatwe, a w tym przypadku trudność wzrasta z powodu różnic w położeniu, wielkości, zwyczajach i indywidualnych interesach między naszymi krajami.

We wszystkich debatach na ten temat staraliśmy się nie tracić z oczu tego, co uważamy za swój nadrzędny interes, a mianowicie konsolidacji unii, od której zależy dobrobyt, szczęście, bezpieczeństwo, a może nawet samo nasze istnienie. Ten istotny aspekt, który głęboko i bardzo poważnie wrył się w nasze umysły, w sprawach mniejszej wagi skłonił każdego z nas do większej ugodowości, niż można się było spodziewać. To dlatego konstytucja, którą teraz przedstawiamy, jest naznaczona chęcią porozumienia się oraz wzajemnego szacunku i dobrej woli, które szczególny charakter naszej sytuacji politycznej uczynił niezbędnymi.

Być może zarozumialstwem byłoby spodziewać się, że spotka się ona z bezwarunkową aprobatą wszystkich państw, lecz zapewne każde z nich weźmie pod uwagę fakt, że gdyby uwzględniono jedynie jego interes, konsekwencje mogłyby być wyjątkowo nieprzyjemne lub szkodliwe dla innych. Mamy nadzieję i wierzymy, że konstytucja ta wzbudzi możliwie najmniej sprzeciwów, jakich racjonalnie można się spodziewać; naszym najgorętszym pragnieniem jest to, aby przyczyniła się do trwałego dobrobytu kontynentu, który jest nam tak drogi, i aby zagwarantowała mu wolność i szczęście.

Bardzo bym chciał, aby te jakże proste i słuszne słowa wyszły spod mojego pióra, ponieważ doskonale wyrażają to, co mam do powiedzenia.

Niestety, nie ja jestem ich autorem.

Stanowią one najistotniejszy, choć ledwie wyodrębniony fragment listu z 17 września 1787 roku, w którym George Washington, przewodniczący Konwencji Konstytucyjnej, przekazał przewodniczącemu Kongresu projekt konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki. […] Jego aktualność z pewnością zdaje się Państwu uderzająca. Inni ludzie ponad półtora wieku temu natrafili na trudności podobne do naszych, stanęli w obliczu problemów niewiele różniących się od tych, z którymi borykamy się dzisiaj, mieli takie same obawy jak my, ale zdobyli się na odwagę i odnieśli sukces. Dlaczego nasz los nie miałby być podobny ich losowi?

Jeśli wykażemy taką samą śmiałość i odwagę, nie istnieją żadne ważne powody, które nie pozwoliłyby nam spodziewać się równego powodzenia.

Wykonanie zadania należy do nas i tylko do nas, bo tylko na nas spoczywa odpowiedzialność za to, aby przywrócić starej Europie siły, wielkość i moc oddziaływania.

***

Dziesiątego września ubiegłego roku ministrowie spraw zagranicznych […] podjęli decyzję o przejściu do politycznej fazy budowania zjednoczonej Europy. W ich imieniu pan kanclerz Adenauer […] zwrócił się do nas z prośbą o stworzenie projektu europejskiej władzy politycznej, wyznaczając nam półroczny termin na wypełnienie tego zadania.

Przyjęliśmy wówczas tę odpowiedzialność w pełni świadomi trudności, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Jutro upłynie sześć miesięcy od tamtej daty. Dziś wieczorem przekażę Państwu projekt statutu Europejskiej Wspólnoty Politycznej. […]

Praca, którą przedkładamy, nie jest pracą ani maksymalistów, ani minimalistów z tego Zgromadzenia; Europa, którą proponujemy, nie jest ani federacją, ani konfederacją.

We wspólnej pracy zapomnieliśmy o trendach, których jesteśmy zwolennikami, i poniechaliśmy sporów doktrynalnych.

Pozwalamy sobie wierzyć w to, że przygotowaliśmy utworzenie Wspólnoty, która oczywiście opiera się na pewnych zasadach potwierdzonych czyimś doświadczeniem, która jednak niesie z sobą również nowe, oryginalne idee, specjalnie dostosowane do poszczególnych sytuacji, z którymi mieliśmy do czynienia.

Pomiędzy dwiema skrajnościami, z jednej strony systemem czysto międzyrządowym, łączącym państwa, które zachowują pełną suwerenność, z drugiej zaś strony konstytucją, która od razu uczyni wspólnymi większość działań naszych państw, Zgromadzenie wybrało drogę pośrednią, taką, która wprowadza Wspólnotę polityczną o charakterze ponadnarodowym.

Statut, który opracowaliśmy, zachowuje prerogatywy przynależne do tej pory rządom naszych krajów, które nadal będą korzystać z nich oddzielnie. Nie pociąga za sobą żadnych nowych przeniesień suwerenności.

Projekt statutu, będąc świadectwem przemyślanej woli zjednoczenia w różnorodności i wolności, stworzenia miejsca na doświadczenie, a także przygotowania i zapewnienia gwarancji niezbędnych do dokonania wielkiej zmiany, która jest w toku, odpowiada wymogom rozwoju Europy i dąży do skonsolidowania już osiągniętych rezultatów.

Do tej pory Europę budowano fragmentami. Jest plan Schumana, który funkcjonuje od siedmiu miesięcy. Jest armia europejska, której utworzenie podlega teraz zatwierdzeniu przez parlamenty naszych krajów. Były to etapy tworzenia Europy zjednoczonej, lecz bez określenia jej struktury politycznej.

Statut opracowany przez Zgromadzenie wypełnia tę lukę. Zakłada istnienie europejskich instytucji politycznych, które będą zajmowały się problemami, które nasze rządy i parlamenty postanowiły rozwiązywać wspólnie, jak też tymi, co do których mogą podjąć decyzję później i sukcesywnie je dodawać.

Statut ten stosuje obowiązujące w naszych krajach zasady konstytucyjne do ograniczonej domeny Wspólnoty Europejskiej. Proponuje, i to jest nowość, aby włączyć narody w budowę owej Europy, od której zależy cała ich przyszłość, robiąc to poprzez głosowanie w bezpośrednich wyborach powszechnych do Izby Narodów w Parlamencie Europejskim.

[…]

Projekt statutu podporządkowuje europejską armię zwierzchności politycznej europejskiej władzy cywilnej pochodzącej z wyborów powszechnych. Poddaje on również armię demokratycznej kontroli parlamentu wybieranego w bezpośrednich wyborach powszechnych.

Aby stworzyć warunki, w których nasze kraje będą mogły zwiększyć produkcję, i podnieść poziom życia, tak by odzwierciedlał on stan nowoczesnej techniki, projekt statutu organizuje procedurę stopniowego utworzenia wielkiego rynku wewnętrznego, równie rozległego jak rynek Stanów Zjednoczonych; jej kolejne etapy będą wymagały zgody wszystkich krajów. Projekt upowszechnia zasięg jednej z najistotniejszych innowacji wprowadzonych przez plan Schumana, mianowicie utworzenie funduszu readaptacji, który będzie mógł pomóc przedsiębiorstwom i pracownikom w przygotowaniu się do rozszerzenia wspólnego rynku.

Dzieło naszego Zgromadzenia godzi zatem umiarkowanie i postęp. Potwierdza ono również, że nowa metoda wybrana przez rządy w celu opracowania niniejszego statutu politycznego była mądrą metodą. […] W związku z tym wierzymy, że podczas ostatecznej redakcji dokumentów, do której będą musiały przystąpić rządy, nie powrócą one do tradycyjnych metod, pozostaną wierne podjętej przez siebie inicjatywie i postarają się o niepomiernie cenną współpracę z tymi kilkoma osobami, które w ciągu ostatnich tygodni dowiodły swego oddania, talentu i wiedzy.

[…]

Jeszcze dziesięć lat temu reprezentowane tu kraje były w stanie wojny. Nasze narody ścierały się w straszliwych bojach. Mieliśmy tylko jedną myśl i jeden cel: zniszczyć się nawzajem tak całkowicie, jak to tylko możliwe.

W bezmiarze nieszczęść, w piętrzących się ruinach, w słabości i w ubóstwie, w atmosferze czyhającego zagrożenia i powszechnego niepokoju, nagle zrozumieliśmy, zdaliśmy sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie nasze kłótnie i spory stanowią dla wspólnych nam zasad życia, dla tysiącletniego dziedzictwa, do którego każdy z nas się przyczynił, powiększając je i czyniąc piękniejszym.

Zaczęliśmy na nowo, otrząsnęliśmy się i o niczym nie zapominając – bo to byłoby profanacją – postanowiliśmy rozpocząć wielką przygodę, która, jeśli się powiedzie – a tak się stanie – pozwoli ocalić to, co nam wspólne, dla nas najdroższe i najpiękniejsze.

Niniejszy projekt traktatu jest zatem nie tylko wzruszającym przesłaniem pojednania, ale i aktem zaufania do przyszłości.

To nie tylko efekt prac politycznych i prawnych, ale też konkretnych starań ludzi zdecydowanych ocalić bezcenne bogactwa, a także dziedzictwo myśli, które agresja, jakiej jest obiektem, uczyniła jeszcze nam droższym.

[…]

Tłum. z języka francuskiego Agata Kozak

 

Materiał ukazał się w numerze 3/2021 „Res Humana”, maj-czerwiec 2021 r.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.