logo3
logo2
logo1

"Ufajmy znawcom, nie ufajmy wyznawcom"
Tadeusz Kotarbiński

Mamy całkiem sprawne państwo

Robert SMOLEŃ | 16 września 2024
Fot. Tomasz PIETRZYK / Agencja Wyborcza.pl

W 1997 roku pierwsze informacje o wielkiej powodzi dotarły do mnie w Madrycie, gdzie towarzyszyłem prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu w szczycie NATO. Polskę zapraszano na nim do Sojuszu, ja byłem podsekretarzem stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, wkrótce miałem zostać też członkiem zespołu negocjacyjnego, który prowadził rozmowy o warunkach członkostwa. Ponieważ głowę miałem zaprzątniętą tymi historycznymi wydarzeniami, alarmujący prezydenta o rozpoczynającym się kataklizmie telefon mojego kolegi, który został w Warszawie, Marka Dukaczewskiego, potraktowałem pierwotnie bez należytej atencji. Mój błąd. Niedługo po naszym powrocie do kraju okazało się, że pod wodą znalazła się 1/15 całego obszaru Polski. Trzeba było skierować do akcji ratowniczej 170 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy, ewakuować – 250 tysięcy osób, a tym, którzy pozostali w swoich domach – zorganizować aprowizację. W ciągu 5 miesięcy zbudowano dla powodzian 1300 w pełni wyposażonych domów. Aby to wszystko było możliwe, w ciągu jednego dnia, 17 lipca, Sejm uchwalił 21 ustaw umożliwiających sprawne funkcjonowanie struktur państwa w tych nadzwyczajnych warunkach. Pracowali nad nimi, intensywnie i wspólnie, posłowie zarówno koalicji rządzącej, jak i opozycji.

Powódź mnie wciągnęła, zająłem się nią ex officio. Nie w czasie akcji ratowniczej – uważaliśmy, że struktury rządowe znakomicie sobie dają radę i zaangażowanie struktur prezydenckich nie jest ani potrzebne, ani wskazane – ale po ustąpieniu wód. Koordynowałem pracę BBN nad specjalnym raportem zawierającym analizę funkcjonowania instytucji oraz wnioski na przyszłość odnoszące się do poprawy procedur, usprawnienia koordynacji służb, precyzyjnego określenia kompetencji organów samorządowych wszystkich szczebli oraz administracji rządowej w sytuacjach niestandardowych. Także na podstawie tych wniosków prezydent Aleksander Kwaśniewski wniósł do Sejmu pakiet projektów ustaw o stanach nadzwyczajnych, ostatecznie uchwalonych w 2002 r. (zostałem wiceprzewodniczącym sejmowej komisji nadzwyczajnej do tej sprawy i posłem-sprawozdawcą części ustaw).

Jeśli więc 27 lat później państwo okazało się dobrze przygotowane na kolejną powódź tej samej skali (po drodze zdarzyły nam się mniejsze, acz też dotkliwe w 1998, 2001 czy 2010 r.) – a twierdzę, że tak właśnie jest – to w dużej  mierze dlatego, że z tej pierwszej wyciągnęliśmy właściwe wnioski. Generalnie uważam, że ludzkość niezwykle rzadko uczy się na swoich błędach, często cytuję Marksa z 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte o tym, że historia jeśli się powtarza, to jako farsa – a na dodatek robię to nieco prześmiewczo. Przypadek z powodziami świadczy jednak, że jest to możliwe. Stworzyliśmy dobrze skoordynowany system zarządzania kryzysowego, funkcjonalne procedury, dofinansowaliśmy odpowiednie służby (ze Strażą Pożarną na czele), przeprowadzaliśmy ćwiczenia, powstał system informowania ludności o zagrożeniach. Nie dopuściliśmy do ponownej degeneracji wałów przeciwpowodziowych, wybudowaliśmy wiele obiektów i urządzeń hydrotechnicznych. Przyczyniły się do tego wszystkie kolejne ekipy rządzące.

Trzeba też pamiętać, że generalnie polskie państwo jest dziś o wiele lepiej skonstruowane i skuteczniej działające niż w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jesteśmy bogatsi i bardziej świadomi, ale wielka w tym zasługa także przynależności do Unii Europejskiej. Członkostwo w niej wymusza poprawę efektywności działania administracji i służb, lepsze oprzyrządowanie prawne. Będąc we Wspólnocie możemy także szybko sięgnąć po zasoby z instrumentu rescEU, środki z rezerwy budżetowej na pomoc nadzwyczajną, a w późniejszym czasie – z Funduszu Solidarności. Modele matematyczne i sztuczna inteligencja pozwalają o wiele precyzyjniej przewidywać zasięg i intensywność anomalii pogodowych.

Czy wszystko zadziałało perfekcyjnie? Oczywiście nie. Pękały tamy, przelewały się zbiorniki. Na spokojnie sprawdzi się, czy wykonawcy nie popełnili błędów lub fuszerki. Ale nie zapominajmy przy tym wszystkim, że mamy do czynienia ze zjawiskami globalnymi, o niespotykanych natężeniu i szybkości. Żadne inne państwo nie dało sobie rady z tą powodzią zauważalnie lepiej.

Donald Tusk powinien jednak po tej lekcji przeprosić się z Europejskim Zielonym Ładem. Nie warto próbować wstrzymywać działań UE ograniczających tempo zmian klimatycznych. Co prawda w wyobrażalnej perspektywie nie są one już w stanie zapobiec kolejnym niżom genueńskim, suszom czy pożarom na wielkich połaciach, ale przynajmniej można będzie spojrzeć w oczy wnukom.

Nie warto natomiast przejmować się krytykanctwem ze strony Prawa i Sprawiedliwości, w tym próbami przelicytowywania wydatków dla powodzian i na usuwanie szkód. Populiści już tak mają, nie powściągną się nawet w najtragiczniejszych okolicznościach. Tę miałkość czuć od nich na wiele kilometrów. Per saldo im się nie opłaci.

TAGI

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE ARTYKUŁY

  • ZAPRASZAMY TEŻ DO PISANIA!

    Napisz własny krótki komentarz, tekst na stronę internetową lub dłuższy artykuł
    Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, wyłącznie w celu umożliwienia dostępu do witryny i zapewnienia jej podstawowych funkcji. Nie wykorzystujemy Państwa danych w celach marketingowych, nie przekazujemy ich podmiotom trzecim w celach marketingowych i nie wykonujemy profilowania użytkowników. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia przeglądarki lub zaakceptować ustawienia domyślne.